Wojsławice, wnętrze domu Fawki, przedmioty z domu Fawki Co pozostało po Fawce? Pamiętam, że sprzętów było mało, jak to za czasów powojennych i w dawnych czasach. Pamiętam tylko ojca ładną szafę, która zresztą do tej pory stoi, ale to już jest ojca szafa. Z pożydowskich mebli prawdopodobnie zostało jedno stare łóżko, które potem zostało wykorzystane jako deski gdzieś w komórce i no nie wiem co, może ten stół, ale nie jestem pewna, i ława. Była [jeszcze] posrebrzana łyżka, widelec, pamiętam...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "dom Fawki"
Wojsławice, wygląd wnętrza domu Fawki, strych, kuczki Strych i kuczki w domu Fawki Wchodziłam na strych, bo był okres, że plantację mięty miał ojciec nasz i myśmy tam właśnie taką zebraną mięte przechowywali nawet. Ale to było miejsce też trzymania w sieczce, w takiej słomie, trzymania cebuli, na całą zimę. Tam właśnie mama, pamiętam, składała, jak trzeba było przynieść cebuli, to ona też tam leżała na strychu. Na strychu zresztą jesienią i zimą bieliznę się wieszało. Tam były sznury i...
Ten Fawka dobrze robił. I nawet wiem gdzie, w którym miejscu mieszkał. Na rogu, na rogu ale prawie przy końcu, jak się idzie tymi [pocieniami]. Od razu się wchodziło, pamiętam, do jego warsztatu. On miał mieszkanie osobliwie, a warsztat osobliwie, nieduży. Pamiętam, że był Żyd elegancki, czysty i urzędował, po polsku mówił. Robił buciki. Mi do ślubu robił lakierki, pantofle. Piękne, błyszczeli się. Czarne, słupkowe. Na obcasie. Z rodziną Fawka [mieszkał]. A jego córka... Proszę patrzeć na ten garczek. To...
Za mojego pobytu w Wojsławicach ten stół w kuchni stał zawsze, był nakryty ceratą, ale zawsze stał. Miał szufladę, w której leżały obcęgi, młotek, takie podręczne narzędzia pracy. Nożyce czasem były jeszcze. To pamiętam. Ten stół był zawsze. Tu stała też ława, ta która jest, była biała, ława była biała. Był taki stary taboret z lichego drewna w tym miejscu. Tu stał kredensik. Może to był i żydowski… Nie potrafię powiedzieć. Może był… Z zawieszaną szafką na górze, taką kredensową....
Jest ta framuga. Nie wiem co to było, mama coś mówiła, że to też Żydzi przechowywali potrawy. Ona jest w tych, w pierwszych sionkach, tam było wejście do piwnicy, a w wąskiej ściance była ta framuga, tak zwana. Po prostu szafka na różne produkty, ale to chyba była i żywnościowa dla Żydów. Nie znam zbyt dobrze historii tej ich żydowskiej… co przechowywali w takich szafeczkach.
Ja za moich dziecinnych czasów, to tylko pamiętam takie spotkania, to znaczy zabawy z koleżankami, z takimi małymi, pięcio-sześcioletnimi. Pamiętam zabawę malutkim zestawem porcelanowym takich wielkości… no ja wiem, naparstka. Miałam takie pamiętam porcelanowe naczynka i przychodziły zawsze dziewczyny do nas i lubiały się bawić tutaj, żebym ja to wynosiła na ganek, i to tam były te zabawy. A później, kiedy już dorosłam, no to życie towarzyskie było na ganku, ale to już był wtedy dom odnowiony, ja już byłam...
Na początku bardzo niewiele [było opowieści o tym, co to był za dom], potem dopiero zaczęto jakoś tak więcej mówić. Mama na przykład opowiadała mi, że szczęśliwym trafem przeżyliśmy, a mogło być tak, żebyśmy ani ja, ani cała nasza rodzina by nie żyła, ponieważ w tym, w tej kuchni, za tymi drzwiami, za tą framugą okienną, przechowywana była gazetka konspiracyjna i tak chciał traf, że kiedyś wpadli, nie wiem czy… Niemcy chyba. Mama świadoma tego, że tu jest ukryta ta...
To co ja pamiętam, to w drzwiach tego domu wisiały, na takich półokrągłych karniszach, prawdopodobnie jeszcze pożydowskie portiery. Były z sukna, zielonomiodowego, haftowane szutasem. To były takie portiery z dwóch połówek, z falbaną na górze. Były na pewno w tamtym ostatnim pokoju i prawdopodobnie tutaj, przy tych drzwiach też były. Drzwi tamte, jak ja pamiętam, to już ojciec zabił, żeby było cieplej. Były uszczelnione i nie chodziliśmy nimi. W ogóle były nieużywane. Tam właśnie, na tle tych drzwi stała szafa...
Zapamiętałam dawne piece. Piec, który był w naszym pokoiku. Paliło się w nim w kuchni. W kuchni było palenisko i był popielnik, i prawdopodobnie przypomina mi się, że była duchówka wyżej. A z tego pieca przez kuchnie szła rura, dość gruba, metalowa rura, która odprowadzała płomień do głównego komina w kuchni. Ta rura również ogrzewała kuchnię. Zawsze było tu dużo cieplej, zresztą na tej rurze jak ja pamiętam czasami można było suszyć mokre ubrania. Kuchnia była z zapieckiem. A ten...
To był pokój właśnie, przede wszystkim, ale podobno też pracownia szewca. Mało pamiętam, pamiętam tylko podłogi, że były bardzo czerwone, takie mahoniowe, to nie były takie - orzech jak obecnie, tylko taka czerwień mahoniowa. Zresztą chyba i w tym pokoju, i w tamtym pokoju. [Deski] zawsze były myte. Szorowane szczotką ryżową i myte. Nigdy nie były lakierowane. Nigdy.
Pamiętam nasze [podcienia] pozostały jedyne, takie nienaruszone, tu gdzie stoi kamienica, ta pierwsza zaraz, tu są ogródki, zaraz kamienica i za tą kamienicą były: raz, dwa domy… takie dwa, takie same jak nasze, też z podcieniami i właśnie tu postawili kamienicę. A ten następny znów był bez podcieni. Taki jeden. Potem znowu do końca już są podcienia. Na samym końcu znowu nie było podcieni. Ale [wcześniej] były. Tutaj były i były podcienia w tej uliczce, co jest teraz poczta. W...
Wodę nosiliśmy… Woda była noszona ze źródełka, aż zza apteki. Było takie źródełko daleko, z którego również woda do stawu dochodziła. Jedna rzeczka na łąkach, daleko. Z tego źródełka jeden strumyczek prowadził do stawu, a myśmy taką boczną uliczką- naprzeciw kościoła taka jest, boczna uliczka - tam się chodziło po wodę, do tego źródełka. Ze źródełka była przynoszona woda do picia. A tak, to się łapało deszczówki na pranie. No i jeszcze czasami chodziłam po wodę, to ja już nosiłam...
Nazywam się, obecnie, Stałęga Urszula, ale z domu jestem Jałochowska i urodziłam się prawdopodobnie na kolejce, w dawnym domu kolejki wąskotorowej w Wojsławicach, bo tam mieszkali moi dziadkowie i zaraz po urodzeniu ojciec zabrał swoją żonę i mnie do tego mieszkania. To mieszkanie, [w którym się znajdujemy w tej chwili] jest mieszkaniem szewca Fawki, pożydowskim mieszkaniem, i wtedy, kiedy przydzielano pożydowskie mieszkania różnym mieszkańcom Wojsławic, ojciec dostał z przydziału ten dom. Mieszkał tutaj razem, najpierw ze swoją matką i z...
Były wolne mieszkania i ludzie, którzy potrzebowali mieszkań, dostawali je z przydziału od gminy. Akurat ojciec dostał to, a tu po kolei, pozostali wszyscy, różni ludzie, kolejno pozostałe mieszkania zajmowali, tu nasza sąsiadka zaraz po przeciwnej stronie. On był młynarzem, ten pan Chodakowski, był naszym sąsiadem, wspaniali ludzie właśnie ci sąsiedzi, z którymi na początku dzieliła nas tylko komórka, a potem już przez ścianę żeśmy mieszkali, kiedy był odnowiony ten ostatni pokoik. Ja mieszkałam [w tym mieszkaniu] do [19]69 roku....
Zmienił się kolor [domu Fawki], bo ja doskonale pamiętam, że to był kolor zieleni. Ja pamiętam taki kolor zieleni z zewnątrz. Dom był najpierw właśnie zielony. Potem był remont dachu, bo ojciec się wystarał, że trochę dofinansowanie dostał i zmieniali dach, bo on był kryty gontem. Pierwej, kiedy myśmy przyszli, to był gontem cały dom pokryty. A później był pomalowany na siwo, szaro- siwo, a już w ostatnich czasach orzechowo brązowy został. Ale pierwszy, żydowski, ja doskonale pamiętam, że był...
No trochę się zmieniło. Tutaj to może niewiele, oprócz tego bzu, którego tu nie było, ale zaraz za tym mieszkaniem, za tym pokoikiem to był płot. Z desek. Był taki płot, z takich jak to się nazywają te deski takie... Takie pierwsze deski, po jednej stronie półokrągłe. Mają swoją nazwę fachową, ale ja jej nie znam. Ten płotek był tak blisko. Bo tu gdzie teraz jest ta altanka, to stała jeszcze ubikacja drewniana. I ten płotek tak z tamtej strony...
Ma [dom] wspaniałą piwnicę. Piwnica jest zaraz w pierwszym korytarzu, w sionkach. Jest murowana. Wejście było z w sieniach, ale okienko do wsypywania ziemniaków znajdowało się na zewnątrz, jeszcze przed gankiem z ulicy i taki był tunel, i pamiętam, że właśnie ziemniaki były bezpośrednio, nie noszone do domu, tylko wsypywane do tego okieneczka i one wpadały do piwnicy. Tam trzeba było je odpowiednio w kącie umieszczać. Piwnica była bardzo zimna, w niej były smakołyki, bo jak było wędzenie, to i...