Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Jan Mirosław - relacja świadka historii z 3 sierpnia 2017

Zostajesz w domu Tekst

W 1953 roku ukończyłem siedem klas szkoły podstawowej, bo wtenczas nie było osiem tylko siedem klas. Ojciec mówi tak: „Ty do szkoły nigdzie nie pójdziesz. Jeden starszy brat wyjechał do Żagania, drugi starszy brat pojechał budować nowe miasto koło Krakowa, a ty zostajesz w domu. Bo kto będzie w gospodarce robił? Jak będzie czas, to się nauczysz, ze mną pójdziesz do roboty”. A ojciec był murarzem. I tak się stało. Do szkoły nie poszedłem nigdzie. Trochę roboty było w domu,...

Czytaj więcej

Chciałem usłyszeć te słowa Tekst

Jeszcze do szkoły chodziliśmy, to z kolegami śmy przylatali pod remizję [remizę-red]. Tu nie było tego placu, jak teraz, w tej chwili. Tam dalej przy tym budynku to rosły chaszcze różne, a to włoskie orzechy, leszczyna, a to inne. Tośmy się kryli w tych chaszczach i podglądaliśmy tych starych strażaków jak tu ćwiczenia robili. Taki Kowalski był naczelnikiem i on tu ćwiczył tych starszych. A najbardziej to nam się podobało to, jak był taki jeden strażak co nie umiał liczyć...

Czytaj więcej

Do wojska nie poszedłem Tekst

Do wojska nie poszedłem, ze względu na jedynego żywiciela rodziny. Bo kiedy podlegałem do wojska, to już miałem dwoje dzieci. Także udało mi się. Ale później byłem na takich ćwiczeniach trzy miesiące, ale co to za ćwiczenia były - trzeba było pobudować w batalionie łączności na Nowym Świecie garaże. No to pozbierali wszystkich takich murarzy, tynkarzy, blacharzy, co im potrzeba było do roboty. I tam byliśmy od października do grudnia, przed świętami nas wygonili stamtąd. To tyle byłem w wojsku....

Czytaj więcej

Remiza OSP Wojciechów Tekst

Moja pierwsza robota, w straży pomagałem, bo tu na tej części remizy, na dole, to był strop drewniany. Były takie dwa słupy podparte, ale był strop drewniany. A jak były odpusty u nas w Wojciechowie, to jak się zrobiło zabawę w odpust, to było dwieście i ponad dwieście osób, do trzystu nieraz, to ten strop chodził i był niebezpieczny. Dokładnie nie pamiętam, w 1954 roku to ja żem się zapisał, to może w 1954 jeszcze nie, może w 1955, może...

Czytaj więcej

Dostałem się do zawodowej straży pożarnej Tekst

W 1963 roku dostałem się do straży zawodowej w Lublinie, na Szczerbowskiego. Mój sąsiad, Michałek Mirosław, już nie żyje w tej chwili, pracował w Komendzie Powiatowej. Był tam wcześniej, bo starszy ode mnie. Pogadał sobie z tym Kowalskim, moim naczelnikiem. Później Kowalski mówi: „Janek, dałbym cię, żebyś poszedł do straży do Lublina”. Mówię: „Jest miejsce?”. „Jest miejsce, i cię przyjmie.” I przyjęli mnie. Tam byłem od września 1963 do maja 1965. Wtenczas były trudne warunki dojeżdżać do straży. Bo tak,...

Czytaj więcej

Akcje strażackie w Lublinie Tekst

Akcje w Lublinie były różne. Już mieliśmy jechać do domu, a tu naraz dzwonki. No i niestety, jeszcze zmiana była niezdana, trzeba było jechać. Na Alejach Racławickich dym jak nie wiem, wali z okien. No i ci starsi strażacy, ja byłem w drugiej sekcji, dobijali się, aż dobili się, że drzwi wywalili, dopiero się dostali do środka z klatki schodowej. A ta pani sobie leżała na łóżku, wróciła widocznie rano, fajkę sobie paliła, a miała pierzynę. Fajka spadła na pierzynę...

Czytaj więcej

Służba zawodowego strażaka Tekst

Jak się pojechało na służbę o ósmej, zmiana była, stara zmiana odchodziła, nowa przychodziła, to pierwsze było śniadanie. Później, po śniadaniu, były różne zajęcia, a to na sali, a to na boisku, granie w siatkę, w ping-ponga, albo czytane zajęcia jakieś. Przychodził starszy, dowódca i jakieś tam wykłady robił swoje. Różnie to było. Później obiad. Po obiedzie była godzina przerwy. Z tym, że jak nie było dzwonka, to była przerwa. Jak był dzwonek, to przerwy nie było. Później znowuż zajęcia....

Czytaj więcej

Jednostka PSP w Lublinie Tekst

Na dole w garażach stały samochody, po dwa, jeden za drugim. A na górze, na piętrze, mieliśmy sale sypialne. Kierowcy mieli osobno swoją salę. Dowódcy, starsi, mieli osobno. No i strażacy mieli chyba dwie czy trzy sale, po kilka łóżek, cztery, pięć, może sześć. Była też taka osobna duża sala. Tam można było sobie grać w ping-ponga, w warcaby, w szachy, czytać lekturę jakąś. Zależy kto co lubiał. Zjazdy były od razu do garaży. Nie trzeba było lecieć po schodach,...

Czytaj więcej

Parterowe strażaki WideoTekst

W ochotniczej, ale też i w zawodowej straży pożarnej były parterowe strażaki. Dlaczego parterowe? Bo on jak wlazł na drabinę, nie mógł wejść wyżej na drabinę, ani na piętro, po drabinie hakowej. Tośmy ich nazywali parterowymi strażakami. Tak samo i w ochotniczej, zapisze się, przyjdzie, pobędzie rok, albo i nie, „a co mi to daje”, i już po strażaku, już go nie ma. No to ja mówię, że strażakiem to trzeba się urodzić.

Czytaj więcej

Mamy dobrych strażaków Tekst

W tej chwili mamy dobrych, młodych strażaków. Ale był okres taki, że już miano odebrać nam ten krajowy system (Krajowy System Ratowniczo-Gaśniczy-red.). No bo nie było kierowców do wyjazdu na każdy sygnał. Ale jakoś Bozia nas obroniła od tego i teraz mamy bardzo ładną drużynę. Jakoś się znaleźli ci młodzi, także teraz nie grozi nam to. Ale był taki okres, że już, już. A szczególnie jak jeszcze tam ktoś z boku, strażaki z którejś jednostki były takie troszkę prężne, to:...

Czytaj więcej

Telefon strażacki Tekst

Akcje to były wtenczas na widok. Jak w nocy to na łuno, albo w dzień na dym. Bo takich innych powiadomień to nie było, tylko jak w nocy łuna, no to wielka łuna, to już ktoś tam przyuważył, to pali się, no to zaraz syrenę i jechać. A w dzień no to na widok dymu tylko. Nie było żadnych powiadomień takich. Powiedzmy, jednostka Bełżyce, no to ona może i miała powiadomienia telefoniczne, ale mało tych telefonów było w tamtych latach....

Czytaj więcej

Pierwszy samochód OSP Wojciechów WideoTekst

Pierwszy samochód to była amerykańska Dodge’a z czasów wojny. To był rok 1956 albo 1957 jak była zakupiona. Gdzieś tam jeździli, to taki Władek Chudzik był kierowcą, Kowalski, i jeszcze chyba ktoś trzeci, we trzech pojechali, przyprowadzili tą Dodge’ę. Tam śmy doładowali na nią kawałek beczki z wodą, takiej dwieście litrowej, żeby na pierwszy rzut było. A to była motorówka. Bo wcześniej była tylko sikawka taka, to się ręcznie wodę pompowało. Później taka motopompa była Silesia, poniemiecka.

Czytaj więcej

Strachu nie było Tekst

Moim zdaniem nie było strachu. Przecież były różne pożary, i duże i małe. Jakśmy pojechali za Niezabitów, do Karczmisk, tam poszło około stu budynków jednocześnie. Takie zwarte były zabudowy, że wjechaliśmy samochodem i trzeba było wycofywać się szybciutko, bo mogło być niedobrze, bo już się zaczęło palić blisko samochodu. Ale strach się odczuwało? Gdzie tam. Człowiek szedł. Prądownicę, węża, i szło się do przodu.

Czytaj więcej

Syrena wyje, gdzieś się pali Tekst

Jesteśmy z żoną w polu, kosimy, naraz syrena. No to trach kosę i poszedł. Kosa niech sobie leży, a ja do remizji (remizy-red.). Kobita się drze: „Wróć się cholero, gdzie lecisz!”. Poszedł Janek do remizji (remizy-red.), bo syrena wyje, gdzieś się pali. A kosa leży sobie w polu. A drugi to by powiedział: „Niech się tam pali. Ja sobie wykoszę.”. Przecież nie musiałem. To się samo robiło. Nie to, że zastanawiałem się czy tam rzucić czy nie rzucić. To się...

Czytaj więcej

Strażackie kursy Tekst

Przeszkolenie musiało być i to było tu na miejscu. Później do Bełżyc trzeba było jeździć, tam w Komendzie Rejonowej zdawać te egzaminy różne, kursy. Także kilkudniowe, dwudniowe, tygodniowe były, różne były. Do Opola śmy jeździli też na takie kursy różne. Także nie było tak, że już nic się nie działo, tylko każdy jak kto umiał, nie, były kursy.

Czytaj więcej

Państwowa straż pożarna w Bełżycach Tekst

Zawodowi strażacy najbliżsi to byli w Bełżycach. Oni jako zawodowi strażacy zawsze do pożaru przyjeżdżali. Czy myśmy byli pierwsi, czy oni byli pierwsi, ale jednostka Bełżyce zawsze brała czynny udział w pożarze. Później oni tam pobyli trochę, jak już był opanowany ten ogień, to odjeżdżali. Zależy na czyim terenie to było. Jak na terenie Wojciechowa, to zostawiali strażaków wojciechowskich, miejscowych. A jak na terenie Palikij czy gdzieś, no to z tamtego terenu zostawiali dyżur, żeby dogasić ten pożar.

Czytaj więcej

Strażackie procedury Tekst

W tamtych czasach nie można było powiedzieć: „ty słuchaj, jest nas sześciu, i więcej nikt nie pojedzie”. Teraz już każdy rozumie, że więcej nikt nie może pojechać. A wtenczas: „one mnie nie wzięły, to p[...], więcej nie przychodzę do straży”. Nieraz ośmiu i dziewięciu pojechało do pożaru. Teraz jest inna sytuacja, niestety. Ale wtenczas to nie bardzo naczelnik mógł powiedzieć, że sześciu jest i już ani jednego. Nie można było tego zrobić.

Czytaj więcej

Satysfakcja strażaka WideoTekst

Jeszcze przychodzę tutaj, nieraz doradzam im jak coś zrobić. Nie to, że już żem się zamknął. A emeryturę to mam ale z pracy, nie ze straży. Można by było dać sygnał do tej pani naszej kochanej premier, do ministra finansów, żeby wynalazł jakieś parę groszy tym leciwym strażakom, żeby tak przysłowiowe sto złoty do emerytury, za to, że przesłużyli tam ileś lat w straży. To by była satysfakcja. Bo ja mam satysfakcję, mam te blaszki, odznaczenia i tak dalej. Satysfakcja...

Czytaj więcej

Orkiestra OSP Wojciechów WideoTekst

Mam satysfakcję mieszkać w Wojciechowie, bo mam u ludzi uznanie. Jestem uważany jako miejscowy społecznik. Raz, że ze straży, a drugi raz, że zorganizowałem, ponownie, orkiestrę. To jest moja zasługa tylko, bo żem się uparł i orkiestra powstała i jest do dzisiaj dnia. Trzydzieści lat mija jak ta orkiestra istnieje. Od 1987 roku. W 1967 roku była założona orkiestra przez takiego Wacka Wiśniewskiego. On, jak był powiat w Bełżycach, to był w powiecie sekretarzem partii. On pochodził z Wojciechowa. Był...

Czytaj więcej

Dzień Strażaka w PRL Tekst

Kiedyś, za czasów komunistycznych, to nie bardzo można było obchodzić Świętego Floriana. W kościele odprawiało się, ale nie wolno było w mundurze pójść, no i z tych względów był ten Józef Kowalski zwolniony z tego naczelnictwa, dlatego że braliśmy udział czynny przy Grobie Pańskim, w Święta Wielkanocne, a tego przecież nie wolno było. A myśmy jednak chodzili i wartę się trzymało przy grobie Pana Jezusa. W kościele była odprawiana msza, jak najbardziej, też śmy chodzili i w mundurach. Ale nie...

Czytaj więcej