Wiec w Świdniku - Ewa Michońska - fragment relacji świadka historii z 12 marca 2014
Jak był wiec w Świdniku, byłam przekonana, że przyjedzie ktoś z władz Komitetu Obywatelskiego i będzie przemawiał. Dobrze, że miałam przemówienie przygotowane… na wszelki wypadek. Wiadomo, że Świdnik, samo WSK było jednym z najważniejszych solidarnościowych zakładów pracy w tym regionie.
Zaczęło się od marszu przez Świdnik. Widziałam taką scenę jak w filmie [Kazimierza] Kutza. Siedzi chłop przed domem, mówię: „Chodź z nami!”. Koledzy do niego wołają.
Ten siedzi. Baba wylatuje i mówi: „Chodź, idziemy, wstydu mi nie rób!”. Do tego było coś jeszcze powiedziane, ale już nie będę powtarzać.
Kandydaci występowali na dużej scenie, która była w fatalnym stanie. Obcas mi wlazł [w podest], bo po prostu były dziury i nie mogłam się ruszyć przez cały wiec.
Przemówienie wygłosiłam z głowy, a nie z kartki. Przemawiał Stępniak, Andrzej Sokołowski, ja i może ktoś jeszcze. Ludzie byli tacy rozentuzjazmowani, nawet płaczący. Ten marsz dodał takiej ogromnej siły, przecież oni po raz pierwszy szli i ich nie bili. Potem dowiedziałam się, że Wolna Europa transmitowała ten wiec i fragmenty mojego przemówienia.