Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Szabat, święta i ślub żydowski - Zofia Tabiszewska - fragment relacji świadka historii z 9 grudnia 2008

Ooo, oni obchodzili [szabat], to my tak swoich świąt nie obchodzimy! Przyszła sobota wieczorem jak się wyszło na rynek to Hejzyk już chodził z taką laseczką i w okiennice stukał: „Ajśla hau”, krzyczał: „Ajśla hau” i okiennice już się zamykały, sklepy od razu się zamykały wszystkie, już cisza była, a w sobotę wieczorem gwiazdka zeszła, okiennice się otwierały, drzwi się otwierały i można było pójść i coś do nich kupić, a w szabat, żeby nawet, kto prosił na kolanach to nie sprzedał Żyd nic, w piecu se nie rozpalił, nawet biedny Żyd, tylko Polacy szli za parę groszy mu w piecu w szabas rozpalić. My chodzili w sobotę do szkoły, a Żydóweczki już nie przychodziły z nami, bo już u nich było święto i u nich było święto na prawdę takie obchodzone, że nie ma co mówić, u nas ludzie tak nie obchodzą, o idą do sklepu kupować, gdzie przed wojną, w lecie u Habusia była budka otwarta i u Kajli bo też była budka z lodami, z sodową wodą, to była, ale w niedziele. W niedziele, ale w sobotę nie, w ich szabas nie było otwarte.

[W piątek po zmierzchu życie w Goraju zamierało], a w sobotę się otwierało i w niedziele też zamierało, bo w niedziele też my nie sprzedawali. Sklepy były zamknięte. Oni szanowali innych święta. No tak, jak w szkole do modlitwy, my wstali, Żydóweczki też wstały grzeczniutko sobie stały, ręce opuszczone, a po modlitwie my siadały i ony sobie usiadły, ale było wszystko uszanowane, nie tak jak dzisiaj, oj dzisiaj nie, nie. Ony nie miały religii w szkole, one miały w bożnicy. Miały bożnicę, tutaj gdzie teraz gmina jest to tam była bożnica. To znaczy tu gdzie ośrodek zdrowia.

A tu był Kahał, tak, tak, a tutaj gdzie ośrodek zdrowia to była bożnica żydowska, to tam na modlitwy chodziły Żydy, przeważnie husyci. Synagoga to był budynek wysoki, murowany, i takie były okna półokrągłe, takie zaszklone, wysoko, nisko nie było okien tylko wysoko były okna i drzwi takie duże, a ja tam w środku to nie byłam. Synagoga była z opoki, z tego kamienia tutejszego, ona później się spaliła.

Kucze to były żydowskie, to były, że mieli takie w dachach drzwi i oni tam mieli na strychu stół i tam się modlili, jak te kuczki żydowskie były to w październiku, to już tam się tylko całe dnie Żyd chodził i tam się modlił, Żydówki nie, tylko Żydzi, i tam się modlili w tym, podnosili te drzwi w tym dachu i się tam modlili.

A moja mamusia [była na ślubie żydowskim], przyszła i powiedziała: „Nie poszłaś i byłaś zobaczyła jak tam rabin im dawał ślub, a potem jak oni wychodzili to mieli siwy garnek skarupiany, a w tym garnku były pieniądze i oni przed wyjściem z tej bożnicy rozbijali ten garnek, rozbili ten garnek i państwo młodzi zbierali pieniądze te z tego garnka”, to mi mamusia tak mówiła, ale ja nie widziałam, nie poszłam bo się bałam, bałam się bo straszyli tymi, że tam zabierają na macę.

A tam za kościołem, Żydzi chodzili modlić się tutaj tam na drodze, nad rzeką. Tam nad rzeką to się modlili jak był nów miesiąca, jak była pełnia, nie nów, to i na ten most przychodzili, o tu na ten księżyc to przychodzili Żydzi i się modlili i z kieszeni grzechy wyrzucali i się modlili i grzechy do tego, to widziałam, bo dzieci, księżyc, widno, Żydów idzie pełno, tośmy polecieli patrzeć którzy tam, stali na poręczach, na tych stali „Ała, ała, ała”, i tam coraz do kieszeni, mówią, że grzechy wyrzucają. No coś tam mieli.