Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Studia w Łodzi i na UMCS-ie - Dominik Opolski - fragment relacji świadka historii z 16 kwietnia 2012

Po maturze próbowałem [dostać się] na Uniwersytet Warszawski na polonistykę, ale nieprzygotowany byłem i nie przyjęto mnie. Potem wyjechałem do Łodzi i żeby tego samego roku, żeby uchronić się przed wojskiem, za namową Wacława Mrozowskiego, którego wcześniej poznałem, zapisałem się to tak zwanego Studium Kulturalno-Oświatowego i byłem tam niecałe półtora roku prawie. [To było] bibliotekarskie [zajęcie] i tam przetrwałem, a potem znowu jakieś próby w Łodzi miałem.

W Łodzi Mrozowski mnie wprowadził do Koła Młodych przy Związku Literatów, tam poznałem sporo różnych ludzi, najbliżej mi było z Jackiem Bierezinem, którego kiedyś poznałem właściwie na ulicy. W jakichś sposób byłem zagrożony, bo kilku typów mnie zatrzymało, a Jacek bezinteresownie, bo to wysoki chłopak:„Czego, kogo się czepiacie? Co?”. Czegoś tam chcieli ode mnie, to przy [ulicy] Piotrkowskiej obok klubu „Siódemek”, a po przeciwnej stronie miałem mieszkanie, pod [numerem] osiemdziesiątym drugim. Jacek rozpędził to towarzystwo, a wtedy Jacuś był mistrzem Łodzi w boksie czy judo. Po tym poszliśmy do mnie do mieszkania. Wynajmowałem wtedy pokój, w którym miał pracownię naczelny architekt Łodzi, po takiej pani Zuchiewiczowej. Tam zostały w kredensach pełne butelki przeróżnych win, koniaków i innych różnych rzeczy. Jeżeli ktoś przyszedł do mnie – pani Zuchowiczowa mówi: „Poczęstunek dla kolegów proszę bardzo tam i wino, koniaczki”. To po pewnym czasie sporo tego płynu przyjęli koledzy.

Nie skończyłem studium [Kulturalno-Oświatowego]. Zapisałem się potem na polonistykę na UMCS. Tam dotrwałem do marca [19]68 roku w marcu. Tam były różne przedziwne rzeczy… To był trzeci indeks. W każdym razie tam w [19]68 zaczęło się… skreślono mnie z listy studentów pomawiając o doprowadzenie, czy żeby im taką szarą eminencją do samorozwiązania się ZTMS-u na polonistyce UMCS-owej [doprowadził]. Wcześniej były tam wybory i namówiłem na [nie] kolegę, którego znałem wcześniej jeszcze z CzwartkuRyśka Setnika. I on przejął wtedy ZTMS i tak wymanewrował... – to znaczy na polonistyce doprowadził do rozwiązania się [ZMTS].