Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Rodzice - Izrael i Bracha Kacenelenbogen - Awigdor Kacenelenbogen - fragment relacji świadka historii z 20 listopada 2006

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, rodzina i dom rodzinny, rodzice, życie polityczne, życie codzienne Rodzice – Izrael i Bracha Kacenelenbogen Tatuś nie był w domu. Nigdy. Ja nie pamiętam, może jeden raz, że tatuś mnie wziął na Krakowskie Przedmieście na spacer. Nigdy mnie nie wziął do cinema, do teatru.

Nigdy, nigdy. A moja matka była cały czas zajęta. I była mało w domu. Ale ona uczyła się i kiedy przyszedł dzień, last day, [ostatni dzień studiów], to jej mówili: „Przyjdź jutro. Napiszesz swoją tezę i dostaniesz ten [tytuł] doktora”. Ale jutro jest sobota, a moja matka nie będzie pisać w sobotę. To jej mówili: „Dobrze, to jeszcze jeden rok”.

Ona nie będzie zdawała. No, to jeszcze jeden rok, jeszcze rok. I nie poszła. Za trzy miesiące zawołali ją: „To ty przyjdź teraz”. Przyszła i dostała. Ale ona... sobota to sobota. Nie piszę, nie piszę. U nas w domu nie [włączaliśmy] elektryczności. Była polska,Polka. Ona mieszkała z nami, ona zrobiła to wszystko, ale nie my. Ale ojciec wszystko zrobił, aby nie w domu. Bo babka też była religijna. To był taki dom religijny i tylko tatuś był niereligijny.

Mój ojciec [nazywał się] Izrael. Mój syn jest też Izrael dlatego. A moja matka była Bronia, ale w paszporcie Bracha. Bracha po hebrajsku to jest blessing, błogosławieństwo, Bracha. Mama się nazywała [z domu] Rozenberg.Nie wiem czy [pochodziła] z Lublina, ale wszystko… Urodziłem sięw 1920 roku w Lublinie. Ona była już w Lublinie. Ile się urodziło w Lublinie, ja nie wiem. Ojciec tak, matka… może tak, może nie. Nikogo [więcej z rodziny matki] nie było. Był brat matki, ja go znałem bardzo dobrze, bo on też przyjechał do Palestyny.

Ojciec [należał] do Bundu. Bundysty to byli takie, które mówili, że kto urodził się w Polsce, żeby żył w Polsce, żeby nie do Palestyny, nie do Ameryki, tylko w Polsce. Ale on był bardzo, bardzo ostry bundist. Nie do Palestyny, nie do Izraela, tylko w Polsce.

A matka była kontra, że tu nie jest nasza moledet, nasza ojczyzna. Ona mówiła: „Żydzi, którzy są tutaj oni nie są Polaki, oni są Żydzi. A Żydzi, żeby żyli w Izraelu, w Palestynie” I ona była cyjonistyczka i w Lublinie była organizacja i każdy week, każdy tydzień oni się [spotykali] i robili co można zrobić, żeby pojechać do Palestyny. I były te puszki… do Palestyny wszystko, do Palestyny, do Palestyny. [Dużo osób z tej organizacji] cyjonistycznej przychodziło do mojej matki do domu. Oni siedzieli tutaj, mówili jak zrobić to, jak zrobić to, jak pojechać do Palestyny, kiedy pojechać, kto pojedzie, kto nie pojedzie. I ona wzięła mnie i siostrę i wszyscy pojechaliśmy do Palestyny.

[Czemu rodzice mieli tak odmienne poglądy polityczne?] Takto było… On był tu, a ona była tu. Ona była religijna, cztery razy na dzień ona się modliła. A on, Jom Kippur, Rosz Haszana, on idzie do synagogi. Ale tak on się w ogóle [nie modlił]. Tak i tak, i tacy oni byli.

Ojciec pracował w municipality, i miał prywatny bank i miał factory, fabrykę do margaryna i oleju. I duża, długa i bardzo dobra fabryka. I miał bank, i miał biznes tu, i biznes tam. Drzewa z handlu, dużo, dużo tego… Ojciec był zawsze [poza domem], siedział w innych miejscach. Ja nie wiem gdzie. Może w municipality, może w innych miejscach, może w jego biurze w banku, [może] w jego biurze w tym… Nie, nie w domu, nie pamiętam, nie. Ten bank był w Lublinie. Nie pamiętam ulice… Margaryna.

Pamiętam, bo mam kartkę taką – Amada, Lublin, Lubartowska 24, Amada. Mam tę kartkę.