Radosne, szczęśliwe dni przed wybuchem wojny - Maria Pietraszewska - fragment relacji świadka historii z 11 września 2010
Przed samą wojną tata dostał awans, dlatego, że rozwijał się COP – Centralny Okręg Przemysłowy – i zaczynała się intensywna produkcja silników samolotowych i w ogóle samolotów. Była taka śmieszna historia: kiedyś rozmawiałam o podróżach samolotowych z Marychną Kwietniówną i jeszcze kimś; ja byłam najmłodsza i chwaliłam się, powiedziałam, że ja też latałam samolotem. Jak to? Dziewczyny mówią „Marysia kłamie”. Ale okazało się, że moja mamusia, będąc ze mną w ciąży, została zaproszona przez ojca na taką samolotową wycieczkę, bo rodziny mogły latać tzw. samolotem RDW. Potem, jak mi opowiadano i relacjonowano, to się mówiło, że ja, jako wiecznie wiercąca się, ciągle chciałam być obiektem uwagi, więc krzyczałam: „Ja też chcę latać tym samolotem!”. A mamusia do mnie: „Ty już latałaś!” Rodzice śmiali się oczywiście, mieli na myśli to, że ja byłam w brzuszku mamusi; nawet tak mi to potem tłumaczyli.
To były takie szczęśliwe lata.