Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Mój pierwszy pomysł był związany z dziennikarstwem - Arkadiusz Bagłajewski - fragment relacji świadka historii z 25 czerwca 2013

W czasach licealnych nie myślałem o sobie jako o poloniście, w ogóle nie wiem do końca, o kim myślałem. Wiedziałem, że chcę coś robić, gdzieś pójść na studia. Mój pierwszy pomysł był związany z dziennikarstwem. W 1980 roku nie chodziłem jeszcze do czwartej klasy. Inne dziennikarstwo, inne gazety. Zupełnie nowe oblicze tego, czym ta dziedzina może być. W ostatniej chwili postanowiłem być dziennikarzem.

Zrobiłem jedną jedyną głupią rzecz. Ale myślę, że gdzieś jakieś losy dobrze mną pokierowały. Dziennikarstwo w tamtym momencie funkcjonowało tylko na Uniwersytecie Warszawskim jako odrębne studia przy naukach politycznych, czteroletnie jeszcze. To byłby bardzo zły wybór. Bo droga do tego zawodu prowadziła poprzez skończenie jakichś innych studiów. Ludzie uczęszczali na najrozmaite kierunki.

I gdzieś ktoś tam na górze pokierował tak, że ja, który byłem prymusem, olimpijczykiem (brałem też udział w olimpiadzie z języka polskiego), miałem dobre oceny, oblałem egzamin wstępny właśnie na to nieszczęsne dziennikarstwo. I bardzo się z tego cieszę. Dlatego że zacząłbym studia w 1981 roku. Nie miałem wówczas świadomości, że przecież właściwie za kilka miesięcy wprowadzono by stan wojenny.

Byłby to zmarnowany czas, zmarnowane studia. Bo gdybym skończył je w połowie lat osiemdziesiątych, nie mógłbym pracować w zawodzie. Natomiast poza zawodem ta sytuacja też byłaby zupełnie inna. To jest do dzisiaj dziwne –nie jest to żadna mitologia tworzona po latach. Po prostu kiedy przeczytałem na tej „ścianie płaczu”moje nazwisko, to poczułem niesamowitą ulgę. Być może intuicja mi podpowiadała, że to nie jest to. A kiedy przyszedł grudzień 1981 roku, to doskonale wiedziałem, że pewne wydarzenia potrafią wyprzedzić nas i nasze myślenie oraz że gdzieś tam w coś się układają.

Relacja z 25 czerwca 2013

Słowa kluczowe