Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Lublin przed II wojną światową - Zofia Tarka - fragment relacji świadka historii z 2 marca 2011

Na rogatce lubartowskiej Lublin już się kończył. Na tunelu [przy ul. Kunickiego] też, tam jeszcze za tunelem były takie domki, ale do Dziesiątej, do tej kapliczki, tam, gdzie szkoła teraz stoi, to już kolejarze takie domeczki sobie stawiali i nie było Lublina już tutaj. Tam gdzie Majdanek, gdzie teraz te osiedla wszystkie, to myśmy chodzili zbierać chabry w zbożu. Jak była fabryka samolotów, to już był koniec miasta.

Osiedla Bronowice w ogóle nie było, tam były pola, kartofliska, zboża rosły, to już było za miastem. Lublin był maciupeńki. Czuby – to przecież tam była wieś, takie wąwozy były na dole, a na górze mieszkali [moi znajomi]. W dole były wyścigi konne i tam się jeździło właśnie do nich oglądać te wyścigi, tam się siadało na ławeczce i [oglądało].

[Przy Alejach Racławickich], jak szkoła Staszica, to tam były koszary i koniec. Na Sławinku były takie wille jeszcze, ale niewiele. Kraśnickiej całej to przecież nie było, kompletnie nie było miasta. Chałupy były, jakiś tam sadek. Miasto się kończyło na cukrowni.

Tutaj, gdzie [był] hotel „Victoria”*, był taki sklep z materiałami, tekstylny. Po drugiej stronie był ze słodyczami i tam takie piękne marcepany były, to było prześliczne, dla dzieci to była frajda, wszystko było tak zrobione jak żywe, na przykład koszyczek z warzywami wszystkimi: i rzodkiewka, i marchewka, i pietruszka, albo stolik ze święconym; tam chodziło się oglądać wystawę. Na rogu, gdzie „Pedet”, była kamienica** i tam był taki duży sklep kolonialny, bardzo elegancki, „Rakszewski i Zubrzycki” się nazywał. Był duży sklep chemiczny na rogu Staszica, ale on był jeszcze długo potem, tyle że nie był już prywatny. [Krakowskim Przedmieściem] często chodziłam. Jak chodziłam do szkoły, to się tam na spacery chodziło w tą i z powrotem, w tą i z powrotem.

* – chodzi o hotel „Europa”; naprzeciwko niego, w hotelu „Victoria”, sprzedawane były wyroby cukiernicze firmy „Franboli” ** – kamienica przy ul. Krakowskie Przedmieście 40, czyli budynek hotelu „Victoria”