Jakość filmów przedwojennych - Zofia Matysiak - fragment relacji świadka historii z 10 września 2008
Były różne filmy po prostu. Może z tym, że kiedyś te filmy wszystkie były właściwie na jednym poziomie. Cała rzecz była na tym, że się coś ruszało, że człowiek uruchomił obraz. Jaka to była genialna myśl Edisona, że oko ludzkie ma tą właściwość, i że może na te ułamki sekundy zatrzymać obraz i nakładać następne, następne, następne. Wtedy nie było filmów tak brutalnych i ordynarnych jak teraz są, a szczególnie w naszej telewizji to już jest dramat po prostu z filmami. Te filmy sensacyjne nawet, te kowbojskie to nie były tak, że walili się – powiem ordynarnie – w mordę, tylko po prostu były jakieś szarpanina, strzelanina, ten uciekał, ten go gonił, a raczej to miało charakter takiej… Twórcy filmów w tamtym czasie bawili się tym, że mogą zrobić coś, co jest przede wszystkim piękne. Pamiętam taki film sensacyjno- kowbojski „Księżniczka Oparu”, troszkę jak dzisiejszy film w telewizji „Zagubieni”, tam też w dżungli ludzie zagubieni i właśnie ta boginka była, ta księżniczka Oparu. I było wtedy mnóstwo kwiatów, zieleni, tego wszystkiego.