Dorastanie na LSM - Joanna Kielasińska-Charkiewicz - fragment relacji świadka historii z 30 lipca 2019
Rodzice dostali mieszkanie na LSM-ie. W Lublinie chodziłam najpierw do szkoły nr 35 na ulicy Wajdeloty. Tam najlepiej pamiętam przedmioty artystyczne. Mieliśmy obowiązek uczestnictwa w chórze szkolnym. Pamiętam, że pan wicedyrektor prowadził ten chór. Tam miałam też właściwie taki pierwszy kontakt z harcerstwem – najpierw z zuchami, potem z harcerstwem. To było wszystko bardzo poważne.
LSM wtedy kończył się na rondzie przy ulicy Wileńskiej. To rondo jest do dzisiaj, ale tam dalej już nic nie było. Obserwowałam, jak miasto rośnie, jak rozwija się w tym kierunku. Kiedy tuż za moim blokiem, na ulicy Skierki, wybudowano szkołę podstawową numer 3, tam kontynuowałam naukę. Potem też mi było blisko, bo wkrótce uruchomiono IX LO na ulicy Struga. To było też blisko, tylko przez ulicę Zana. Należałam do drugiego rocznika absolwentów szkoły. Miałam takie szczęście, że byłam uczennicą profesora Zygmunta Łupiny i pana Adama Stanowskiego.