Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Do Empiku przychodziło się po to, żeby zajrzeć do zagranicznej prasy - Wojciech Chodkowski - fragment relacji świadka historii z 13 listopada 2012

[Empik znajdował się] przy rogu ulicy [Walerego] Wróblewskiego i Krakowskiego Przedmieścia. Vis-à-vis odlanego z mosiądzu koziołka, który tam sterczy.[Obecnie] zdaje się, że są tam jakieś sklepy, jakieś handlowe sprawy. Nie wiem dokładnie. [W Empiku był] parter i schody na górę. Na górze sala czytelnicza. Na dole można było dostać kawę. Obok w jakimś jak gdyby kiosku nie kiosku kupowało się jeszcze miejscowe gazety. Odbywały się tam też występy muzyczne, takie rzeczy jak [wieczorki poetyckie czy promocje książek].

Do Empiku przychodziło się [po to,] żeby zajrzeć do zagranicznej prasy i dla sympatycznej atmosfery. Pani, która go prowadziła, parzyła dobrą kawę. Była bardzo miła. Uzyskała nawet jakąś rangę bodajże jako najmilsza pani Lublina. Przychodzili tam przyzwoici ludzie. Przychodziły bardziej wytworne dziewczyny, ładnie ubrane.

Więc było to przyzwoite miejsce, gdzie chętnie się chodziło. Chyba jedyne takie w Lublinie.

Miejscowe gazety się kupowało. Natomiast były miejsca z zagraniczną [prasą].

Znajdowały się tam bardzo dobrze prowadzone i bardzo ciekawe pisma. Pamiętam słynny „Life” Albo [gazety] z modą. Tam przychodziły panie oglądać tę modę.

[Zagranicznej prasy] nie można było wynosić. [Musiało się ją] pożyczać na miejscu.

Ale czasami istniało więcej możliwości. Bo „Life”przychodził w paru egzemplarzach.

Wtedy się czyhało, żeby nabyć taką rzecz i z tryumfem pójść do domu. Panie z kolei szukały żurnali. Tam był bodajże „Vogue”czy jakieś inne pisma (nie wiem, czy [„Vouge” wtedy już [wydawano]). Damy szalały, żeby kupić coś takiego. Potem [publikowano] papiery z wykrojami. Tak że panie odwzorowywały sobie ciuchy na wzór zagranicznych żurnali. [Co do gazet politycznych], to przede wszystkim była ruska prasa.