Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Wojciech Chodkowski - relacja świadka historii z 13 listopada 2012

Kazio Grześkowiak był uzdolnionym felietonistą Tekst

Kazio był uzdolnionym felietonistą. Pisywał do „Sztandaru Ludu”krótkie akapity, drobne urywki niepowiązanych ze sobą wydarzeń, ale dowcipnych i czasami wręcz drastycznych. Te utworki wzorował na znanym –rewelacyjnym na owe czasy –felietoniście [Janie Zbigniewie] Słojewskim, [pseudonim] Hamilton. Był to dowcipny człowiek, ale pełen żółci. Tryskał wielką negatywną energią i równocześnie wielką złośliwością. Podobało się to na tyle, że dzięki [Słojewskiemu] tygodnik „Kultura”cieszył się powodzeniem. Bo wszyscy zaczynali czytać od tegoż właśnie miejsca. „Kultura”była atrakcyjnym pismem. Jeszcze wtedy pisywał [do niej] i...

Czytaj więcej

Zegarki Ruhla marki NRD Tekst

W poszukiwaniu chałtur pojechałem do Włodawy na prowincję. Tam były rewelacyjne prace plastyczne, które mogłem załatwić nie tylko sobie, ale i kolegom. Tłum znajomych [wyruszył] razem ze mną. Pojechaliśmy tam nowo kupionym samochodem Kazika. Już obtłuczonym, ponieważ Grześkowiak nie potrafił jeździć, ale mimo wszystko [to robił]. I tłukł ten samochód. Po wjeździe do miasteczka (wtedy małego i zaniedbanego) zobaczyliśmy chodzącą gęś. Kupiliśmy ją od przygodnego człowieka, chociaż prawdopodobnie on nie był jej właścicielem. Zanieśliśmy tę gęś do knajpy, żeby się...

Czytaj więcej

Kazimierz Grześkowiak i Piotr Wysocki Tekst

Kiedy przebywałem we Włodawie, mając liczne roboty oraz atrakcyjne jezioro w pobliżu, to często przyjeżdżali [do mnie] znajomi aktorzy, plastycy. Próbowali się tam bawić i zabić czas. Najczęściej bywali Kazio [Grześkowiak] i [Piotr] Wysocki. Podczas jednego z pobytów skończyła się nam kasa na dalszy rozwój. Wpadłem na pomysł, żeby zrobić spotkanie miejscowej ludności z artystami –z Grześkowiakiem i Wysockim. I to spotkanie się odbyło. Obydwaj panowie byli ciężko skacowani i zmęczeni po dniach hucznej zabawy. Więc żeby ich ożywić i...

Czytaj więcej

Łódka Tuman – nasz stan przedstawiał ilustrację tego terminu Tekst

Nad Jeziorem Białym miałem domek. Obok na pomoście stała łódka Omega, w której pływaliśmy i biesiadowaliśmy. Została zrobiona w ten sposób: kupiłem stary kadłub, zabezpieczyłem to włóknem szklanym i ta łódka pływała. Po jej wyremontowaniu postanowiliśmy ją ochrzcić. A miała nazwę Tuman. Może to było coś z języka rosyjskiego? To chyba Kazia wymysł. Zresztą nasz stan przedstawiał akuratnie ilustrację tego terminy. Żeby dobrze ochrzcić tę łódkę, do dużego wiadra wlaliśmy wszelakie alkohole: piwo, wino, wódka w ogromnych ilościach i na...

Czytaj więcej

Kazio Grześkowiak i jego podróż do Ameryki Tekst

[Piotr] Szczepanik i Kazio [Grześkowiak] od lat się dobrze znali. Szczepanik bywał w Ameryce. I zaproponował Kazikowi, że mu zorganizuje występy, żeby podreperował kasę i zdobył jakieś pieniądze. Ale kłopot był taki, że wysłał go razem z [Wojciechem] Cejrowskim. On też tam występował. Nie śpiewał, ale miał jakieś swoje opowieści. Wtedy nie był jeszcze takim Cejrowskim, jakim [stał się] później. A oni różnili się światopoglądami. Ale pojechali. I cały czas byli do siebie wrogo ustosunkowani. Do tego stopnia, że do...

Czytaj więcej

Klub Piwnica – studencki przybytek towarzyskich poczynań Tekst

[W Piwnicy] na Starym Mieście [zacząłem bywać] po przyjeździe do Lublina. To był koniec lat pięćdziesiątych. [Działał wtedy] kabaret Sex. [Ale ja go] nie pamiętam. Duszą całego przedsięwzięcia był kolega [Mirosław] Derecki. On prowadził tenże kabaret. [Organizowano tam również] wystawy i wieczorki [poetyckie]. Nie przypominam sobie ich konkretnie, ale coś było. Do Piwnicy na Starym Mieście [przychodziło się] wieczorami, ale nie zawsze. [Były] różne godziny [otwarcia] –w zależności od temperamentu uczestników i cierpliwości właścicieli, czyli dysponentów. [Można tam było kupić]...

Czytaj więcej

Klub Nora jako dziennikarska enklawa Tekst

Pierwsza była Piwnica. Nora powstała później jako dziennikarska enklawa. Klimat tworzyły tam twórcze instytucje. Wtedy to było właściwie jedyne miejsce w Lublinie, gdzie się spotykano. Jedyne, które stwarzało wrażenie klubu. Wszyscy chodzili potem jeszcze po knajpach i tam próbowali się fraternizować. [Wówczas istniało] trochę tych knajp. Mieliśmy tak zwany szlak hańby. Chodziło się z miejsca na miejsce i wszędzie się wypijało pięćdziesiątkę. Obserwując, że tak powiem, przekrój społeczny, który się przewalał przez te miejsca. Robotnicy, lekarze, prokuratorzy, adwokaci…

Czytaj więcej

Z Mirosławem Dereckim najczęściej się spotykaliśmy w Kazimierzu Tekst

[Z Mirosławem Dereckim] poznaliśmy się jeszcze w starej Piwnicy. Wtedy kiedy dogorywał kabaret Sex. O wiele później on był kierownikiem Nory. To był koniec lat pięćdziesiątych, początek sześćdziesiątych. Wtedy studenci od razu [ze sobą] rozmawiali, bez potrzeby przedstawiania się. Nikt nie dbał o tego typu precyzyjne działania. Spotykaliśmy się w Lublinie albo w Domu Prasy w Kazimierzu. On tam często bywał. W ogóle lubił Kazimierz. Tam się spotykaliśmy najczęściej. Zresztą [do Kazimierza] chętnie przyjeżdżała cała grupa ludzi z dawnej Piwnicy....

Czytaj więcej

Festiwal Kapel Ludowych w Kazimierzu i wóz strażacki Tekst

Kiedyś w trakcie Festiwalu Kapel Ludowych w Kazimierzu postanowiono zrobić zawody. Dwóch sołtysów miało się ścigać w rozebraniu i złożeniu chłopskich wozów [strażackich]. W przeddzień [wyścigu] wozy wystawiono na rynek. Oczekiwały na imprezę. Pod wpływem ułańskiej fantazji postanowiliśmy troszeczkę im skomplikować sprawę. [Chcieliśmy] ożywić ewentualny zbyt wielki ład podczas festiwalu. [Zdecydowaliśmy, że] weźmiemy jeden z wozów i ukryjemy go. Tak żeby był jakiś kłopot. Całą grupą (Mirek Derecki też chyba wtedy był) ruszyliśmy nim po cichutku do jakiegoś zaułka, żeby...

Czytaj więcej

Żywiliśmy się nielegalnie w partyjnej stołówce Tekst

Żywiliśmy się nielegalnie w partyjnej stołówce. Ja [należałem do] Klubu Myśliwych Dziennikarzy w „Sztandarze Ludu” Prezesem tego koła był kolega Wolak. Bywałem u niego od czasu do czasu i lepiej się poznaliśmy. [Dlatego] przyjął mnie do tego [towarzystwa]. A w miejscowej partyjnej stołówce [podawano] różne luksusowe wyroby alkoholowe, wędliniarskie. Można też było zjeść obiad. Dozorca pilnował [wejścia] i zawracał tych, którzy chcieli wejść nielegalnie i nabyć na przykład pół litra albo luksusowe wędliny. Ale kiedy zobaczył, jak parę razy zachodziłem...

Czytaj więcej

Kazimierz kusił literatów i malarzy Tekst

[W Kazimierzu] istniały prywatne domy z przedwojennymi tradycjami. Tam gościli ludzie, którzy mieli, że tak powiem, dobrą genealogię. [To miasto] zawsze kusiło literatów i malarzy. Tak było i przed wojną, i jeszcze wcześniej. Kazimierz to miejsce poetów. Głównym przybytkiem, gdzie się spotykało, był Dom Architekta. [Budowla ta] została odbudowana z ruin przez pana [Karola] Sicińskiego, architekta. On pilnował Kazimierza, żeby go nie zdewastowano i nie zbudowano jakichś złych spraw. Dom Architekta był miejscem najbardziej ekskluzywnym. Tam [się spotykały] co bardziej...

Czytaj więcej

Edward Stachura był w zupełnie innym świecie Tekst

Żywiliśmy się nielegalnie w partyjnej stołówce. Ja [należałem do] Klubu Myśliwych Dziennikarzy w „Sztandarze Ludu” Prezesem tego koła był kolega Wolak. Bywałem u niego od czasu do czasu i lepiej się poznaliśmy. [Dlatego] przyjął mnie do tego [towarzystwa]. A w miejscowej partyjnej stołówce [podawano] różne luksusowe wyroby alkoholowe, wędliniarskie. Można też było zjeść obiad. Dozorca pilnował [wejścia] i zawracał tych, którzy chcieli wejść nielegalnie i nabyć na przykład pół litra albo luksusowe wędliny. Ale kiedy zobaczył, jak parę razy zachodziłem...

Czytaj więcej

Andrzej Mroczek miał umiejętność korespondencji z rzeczywistością Tekst

Dawnymi czasy, kiedy byłem studentem prawa a [Andrzej] Mroczek studentem KUL- u, spotkałem dziką bandę historyków sztuki. Poprzebieranych w jakieś dziwne akcesoria, z bardzo dobrym humorem. Zachowywali się bardzo elegancko i dążyli do dalszej zabawy. Ale byli już ludźmi pozbawionymi źródeł inspiracji. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Akuratnie miałem wolny dom. Nakupiliśmy jakichś alkoholi i przyszliśmy do mnie. I tak się poznaliśmy, bardzo sympatycznie. Pamiętam, odtańczyliśmy taniec wokół stojącego zegara. Potem bywałem u nich na różnych wernisażach. Śmiałem się z ich...

Czytaj więcej

Grupa Zamek – nowocześni malarze, którzy chcieli tworzyć coś nowego Tekst

Przyjechałem do Lublina w 1958 roku. Tutaj [działała] Grupa Zamek. To był taki klub nie klub plastyków założony przez [Jerzego] Ludwińskiego. Znakomity historyk sztuki, który wylansował tę grupę. Ludwiński, chcąc pożegnać się z socrealizmem, zainspirował tych ludzi. I oni zaczęli działać. Nie wszyscy mieli wykształcenie plastyczne, chyba prawie nikt. To były tak zwane samorodki. Ale wykrzesali z siebie jakąś swoją wizję. Włodzio Borowski miał swoje koncepcje. One nie składały się z umiejętności rysowania, malowania, tylko z pewnych pomysłów. Na przykład...

Czytaj więcej

Reklama – pierwsza prywatna firma w Lublinie Tekst

W latach sześćdziesiątych założyłem firmę reklamową. [Była to] pierwsza prywatna firma w Lublinie. Nazywała się bodajże Reklama. Nawet mam pieczątkę. Siedzibę miałem w kilku miejscach, [na przykład] na [ulicy] Okopowej. Największą robotę stanowiło zrobienie ogromnej dwustumetrowej ściany z reklamą różnych bardziej bogatych firm. Pracowałem [wcześniej] w teatrze. Przez parę lat robiłem tam reklamę, jakieś scenograficzne sprawy. Ale źle się czułem. Denerwował mnie dyrektor, który miał zbyt lizusowskie poglądy. Natomiast spotkałem człowieka zaprzyjaźnionego z ludźmi, z damami z teatru, z [Jerzym]...

Czytaj więcej

Do Empiku przychodziło się po to, żeby zajrzeć do zagranicznej prasy Tekst

[Empik znajdował się] przy rogu ulicy [Walerego] Wróblewskiego i Krakowskiego Przedmieścia. Vis-à-vis odlanego z mosiądzu koziołka, który tam sterczy.[Obecnie] zdaje się, że są tam jakieś sklepy, jakieś handlowe sprawy. Nie wiem dokładnie. [W Empiku był] parter i schody na górę. Na górze sala czytelnicza. Na dole można było dostać kawę. Obok w jakimś jak gdyby kiosku nie kiosku kupowało się jeszcze miejscowe gazety. Odbywały się tam też występy muzyczne, takie rzeczy jak [wieczorki poetyckie czy promocje książek]. Do Empiku przychodziło...

Czytaj więcej

Najwspanialsza siedziba była przy rogu ulic Skłodowskiej i Lipowej Tekst

Najwspanialsza siedziba [firmy mieściła się] przy rogu ulic [Marii] Skłodowskiej[-Curie] i Lipowej. Na ostatnim piętrze. Mieliśmy ogromny taras, ogromne pomieszczenia. Taras był większy niż moje mieszkanie. Tam przychodziły tłumy ludzi. Nie tyle pracować. Bo robiliśmy też wielkie muzyczne imprezy. Graliśmy jazz, który było słychać aż na Krakowskim Przedmieściu. [Organizowaliśmy] Zaduszki Jazzowe. Z tarasu było widać światła w Święto Zmarłych, w Zaduszki. Tam siedziała cała ekipa. Piliśmy drinki, słuchając jazzu. Mieliśmy dobrą muzykę z taśm. Z góry patrzyliśmy na oświetlony cmentarz....

Czytaj więcej

„Wszytko wywalić i spalić” Tekst

„Wszytko wywalić i spalić” [Spotkała mnie] zła przygoda. Fatalna. Kiedy jeszcze chciałem się parać twórczością, na ulicy Okopowej miałem pracownię. Robiłem tam grafiki –tak zwane monotypie.Na szkle odbija się wzory, które przy pomocy różnych graficznych sposobów, pewnych farb przenosi się ze szkła na papier. Tworzy się różne formy, później się je powiela jedno albo wielokrotnie. [W pracowni] miałem wielki podświetlany stół, więc było widać, co zrobiłem i jak to wygląda. Tak że nie [tworzyłem] w ciemno, tylko [miałem] światło od...

Czytaj więcej