Na dole Drobnej była kamienica, czyja to była kamienica, to nie wiem, jakaś prywatna. Tam był sklep spożywczy i była taka malutka masarnia, państwowa oczywiście, sklep mięsny. A tak, to chodziło się na Wieniawską, bo tam był gros sklepów. Była duża komórka, moi rodzice trzymali świnie i króliki. Było nas dużo, czasami się nie zjadało, to wszystko szło do świni. Dla królików tośmy chodzili z workami, bo nie było zatrute, nie było tych chemii, po miedzach, zbierało się w worki....
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Ulica Staszica"
Tata pracował od wczesnego dzieciństwa. Tak jak mówił, to chyba miał 16 lat, jak zaczął pracować jako pomoc na centrali telefonicznej, jako chłopiec poszedł do pomocy, do sprzątania, ale był bardzo zainteresowany tym wszystkim. Zainteresowali się tatą starsi pracownicy i pokierowali nim tak, żeby skończył szkołę podstawową, i później różne kursy takie – przysposobili go do zawodu i już później całe życie na tej centrali pracował. Najpierw był telemonterem, czyli tak jak mama mówiła, był monterem na zewnątrz. Stawiali te...
Róg Staszica i Krakowskiego Przedmieścia, zaraz za Regionalną w kierunku Staszica, następne pomieszczenie to była Pijalnia Wód Mineralnych. Po pochodach 1-majowych wszyscy chodzili z dziećmi właśnie do tej Pijalni Wód Mineralnych. Tam były wszystkie soki możliwe, łącznie z sokiem brzozowym. Były soki wyciskane ze świeżej marchwi, to były lata 60. I była ze wszystkich sanatoriów woda, np. woda Zuber. Więc nie trzeba było jechać do sanatorium, bo tam mieli butelki i za grosze można było pić wody i soków, jakich...
Nazywam się Samuel Gradel, urodzony w Lublinie w 1918 roku. Mieszkaliśmy przy ulicy Staszica 22 do [19]29 roku. To było mieszkanie na trzecim piętrze i były dwa pokoje, ale [był] bardzo zły plan tego mieszkania, bo się wchodziło z pokoju do pokoju. To mieszkanie było małe, mały jeden pokój [z wejściem] do drugiego, było bardzo ciężko to urządzić. Jak się wchodziło, był korytarz, z prawej strony kuchnia, a później [wejście] do jednego pokoju, a [z niego] do drugiego pokoju. Tak...
[Na Staszica] mieliśmy dwa pokoje. Ja miałam swój pokój… no, były trzy, a ja miałam swój pokój. [Ten dom] stoi. Ja tam byłam niedawno. [Dzielnica żydowska] to była na Szerokiej, tam na dole, gdzie teraz jest rynek, to tam niżej, jak się schodziło. Ja tam nie chodziłam dużo, ale ja wiedziałam, gdzie jest. [Okolice ulicy Staszica, gdzie mieszkaliśmy] to dzielnica polska, ale mieszkali tam też Żydzi. Tam mieszkał najbogatszy Żyd Lublina, mojej koleżanki dziadek. [Później mieszkaliśmy przy Rynku 5], duży...
Ponieważ [mój dziadek, Abram Magier] miał troje dzieci, to [on miał] dom, duży dom naprzeciwko szpitala na Staszica. To ten dom był naprzeciwko szpitala. Było wejście do niego z naprzeciwka szpitala, i było wejście też z boku. I to był blok taki czworokątny. To było czteropokojowe [mieszkanie], bo [dziadek] miał troje dzieci już. To, co ja pamiętam, to oni już byli prawie dorośli. Ja byłam dzieckiem, a oni już mieli po paręnaście lat. A później ja byłam duża, a oni...
U mnie widać było, cała ta ulica była zastawiona przed fabryką. Mój mąż skończył Politechnikę Lubelską, obróbkę i skrawanie, pracował w FSC, później w Daewoo i w przedstawicielstwie wojskowym. Odbierał żuki dla wojska. Nie bałam się, bo miałam męża wojskowego. Miałam taki wypadek, jak te strajki były. To wtedy pracowałam na rogu Krakowskiego i Staszica i szłam do apteki dla dziecka po leki. I przede mną petarda wystrzeliła, przed samym nosem. Mogłam być jakaś poparzona czy co.
Po szkole w roku 1954 w lutym zatrudniłam się jako stażystka w spółdzielni usług fotograficznych „Zorza”. Pierwszym prezesem był Mroczek. Drugi był Rożek, później był prezes Suwałowski, którego bardzo cenię i prezes Kurzyński, oczywiście też bardzo ludzki i godny zaufania. Gdy ja pracowałam, było około pięćdziesięciu zakładów, pracowało około pięćset osób. Spółdzielnia robiła portrety, nawet za granicę. Było też kino objazdowe. Połączyliśmy się ze spółdzielnią „Ekran”, która wykonywała pamiątki. Była chemigrafia, kserograf i tabliczki, które wykonywali koledzy w metalu. Pierwszy...
Po skończeniu liceum, po maturze, poszłam do dwuletniej szkoły pielęgniarskiej, a następnie pracowałam w Szpitalu Dziecięcym przy ulicy Staszica, a później w przychodniach; przez ostatnich 20 lat w przychodni przy ulicy Hipotecznej. Obecnie, od kilku lat jestem na emeryturze.