Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Granatowa policja - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Byli granatowi policjanci przedwojenni, którzy chcieli dalej kontynuować pracę policyjną. Z tym, że oni zajmowali się raczej kryminalistami. To była policja kryminalna. I pilnowali porządku. Takie same mundury mieli jak przed wojną. Byli częściowo autonomiczni, ale musieli wykonywać rozkazy Niemców. Z tym, że tam byli patrioci też, którzy współpracowali z Armią Krajową. Były takie przypadki też. Mieli czapki okrągłe z daszkiem. Guziki przed wojną były z orłami. Nie wiem czy później były zachowane też te same guziki, takie typu wojskowego.

Czytaj więcej

Ludzie układali różne żarty - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Jak byłem na koloni, to była taka zabawna sytuacja, bo jeden z tych kolonistów nazywał się Bąk, a drugi Pszczoła. Ten Pszczoła zresztą mieszkał niedaleko mnie. I kiedyś Bąk szukał Pszczoły. Miał jakąś sprawę. Kolega pomagał i zawołał: „Pszczoła, Bąk cię woła!”No i towarzystwo się roześmiało. Tak że później powtarzali ten wierszyk. Takie czasem były zabawne historie. Mieliśmy kolegę ze Lwowa. To był maj 1943 roku, już w szkole chemicznej. W tym czasie Niemcy już przegrywali wojnę w Afryce. Jak...

Czytaj więcej

Rodzina Kołodziejów - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

[Pamiętam] Kołodziejów, którzy mieli taki dość duży parterowy dom, duże podwórko i mieli stajnie, i mieli konia, i furę, ale nie mieli żadnego pola. To było pięciu braci Kołodziejów i jedna siostra. Jeden z nich zginął w jakiejś bójce, przed wojną jeszcze. A ci czterej, to mieli taki zwyczaj, że jak były żniwa, to oni w nocy jeździli tą furą na pola. Zbierali snopy z cudzych pól, przywozili do siebie i młócili. Ziarno wozili do młyna, czy do wiatraka i...

Czytaj więcej

Gazeciarze i żebracy - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Była jakaś gazeta lubelska. I były przywożone z Warszawy gazety. Tak że były sprzedawane. Nosili i sprzedawali albo stali gdzieś na ulicy. To byli przeważnie chłopcy młodzi, ale czasem i starsi ludzie też. Jak ktoś był bezrobotny, no to przynajmniej w ten sposób parę groszy zarobił. Byli też żebracy. Chodzili po domach, dostawali kromkę chleba albo pięć groszy. Szczególnie w okresie świąt, w Dzień Zaduszny, Boże Narodzenie czy Wielkanoc. Przed cmentarzami byli żebracy, siedzieli, całe rzędy czasem. No i tam...

Czytaj więcej

Dziadek był rzemieślnikiem - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Dziadek był rzemieślnikiem. Można powiedzieć, że był blacharzem, bo na przykład wyrabiał rury do piecyków, kolanka do piecyków. Ludzie przynosili mu do reperacji garnki. Zrobiła się dziura w garnku, to dziadek albo zalutował, nit wstawił albo nawet całe denko wstawiał. Wtedy była taka bieda, że garnków się nie wyrzucało jak się przepalił, tylko była możliwość reperacji. Dziadek miał blachę, obcinał dookoła dół garnka i robił taką zakładkę, dopasowywał denko, zaklepywał. Tak że denko było z blachy wtedy w tym garnku....

Czytaj więcej

Dorożki były popularne - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Taksówkarzy było bardzo mało, natomiast były popularne dorożki. Nawet na ulicy Majdanek był dorożkarz, który miał konia, miał stodołę i tam trzymał tego konia. Karmił go i jeździł tą dorożką. Zarabiał w ten sposób. Szczególnie stacjonowali koło dworca kolejowego, bo tam ludzie przyjeżdżali z jakimś bagażem, to dorożkarze ich wozili. Autobus był chyba jeden, na jednej trasie chyba tylko jeździł. Od dworca kolejowego gdzieś na Krakowskie Przedmieście. Myślę, że [dorożek] mogło być ze dwadzieścia albo trzydzieści. To były niewielkie opłaty,...

Czytaj więcej

W 1937 roku byłem na koloniach - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Gdzieś w roku 1937 byłem na koloniach. Podróżowaliśmy na kolonie pociągiem. Pociągiem do Zaklikowa i stamtąd jakiś kawałek nas furą przewieziono. Było ze trzydzieścioro albo czterdzieścioro dzieci. Były budynki w terenie na wsi, blisko lasu. Tam w pokojach było po kilka łóżek i tam byliśmy zakwaterowani. Była stołówka. Tak że posiłki nam wydawano. Była w pobliżu rzeka Sanna. To było w okolicy Zaklikowa i Zawichostu. Chyba nawet kiedyś mieliśmy furą wycieczkę nad Wisłę do Zawichostu. Gdy tam trafiliśmy, to była...

Czytaj więcej

Stare Miasto w Lublinie - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Zabudowa była zróżnicowana w mieście. Stare Miasto, to wiadomo - stare budynki, dosyć mocno zniszczone przez bombardowania. Przecież był zniszczony rynek, kamienice po stronie rynku, Ratusz był trafiony, Katedra była trafiona. [Bombardowanie] było chyba 8 albo 9 września. Bo pierwsze bombardowanie było 2 września, to wtedy raczej bombardowano te wschodnie przedmieścia. Pewne dzielnice były dosyć nowoczesne i zadbane - powiedzmy Krakowskie Przedmieście, Chopina, to były nowe kamienice, na poziomie. Ale Stare Miasto było dosyć zaniedbane, bo to przecież stare budynki,...

Czytaj więcej

Już nie było Żydów w mieście - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Widziałem synagogę, jak nas przesiedlili na ulicę Targową. Rozbitą synagogę na ulicy Kowalskiej. Już nie było Żydów w mieście. No i tam z kolegą poszliśmy, zajrzeliśmy do tej synagogi, ale nie pamiętam szczegółów. Była gdzieś w połowie ulicy Kowalskiej. O ile pamiętam dobrze. To była synagoga, ale tak w jednym szeregu z kamienicami mieszkalnymi. Nie pamiętam, żeby jakoś była specjalnie oddzielona. Tam mieszkał kolega na ulicy Kowalskiej, no i poszedłem go odwiedzić, no i razem żeśmy chodzili po tych domach....

Czytaj więcej

Dziesięciolecie PRL-u - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Uroczystości na dziesięciolecie PRL-u, to był rok 1954. Wtedy już wcześniej przekazali zamek na muzeum. Bo przedtem było nadal więzienie - za UB, za czasów stalinowskich. Ten budynek administracyjny był wybudowany przed wojną. No to ten budynek rozebrali, bo nie pasował do tego zabytkowego budynku. Tak że były duże uroczystości. Było ogrodzone, nie wpuszczali, ale jakoś udało mi się przedostać i tam zwiedzałem te tereny. To było chyba odsłonięcie tego tak zwanego Placu Zebrań Ludowych, bo tam w czasie wojny...

Czytaj więcej

Pan Ślusarski - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Zaczął weterynarię studiować na UMCS-sie, ale potem zainteresował się archeologią i otrzymał pracę w Muzeum na Zamku, zaraz po wojnie. Gdzieś lata może pięćdziesiąte, sześćdziesiąte. Ja się interesowałem numizmatyką, a on był właśnie kustoszem tego działu numizmatycznego. Tak że pamiętam, że go odwiedzałem, jeszcze jak Muzeum było na Narutowicza. Nawet zdobyłem od niego kilka ładnych monet szesnastowiecznych polskich. Wyhandlowałem od niego. Taki był życzliwie nastawiony. A potem był kustoszem już na Zamku, na parterze. Dyrektorem była pani magister Iskrzycka,. Tak...

Czytaj więcej

Władek Domański - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Mieszkał kilka domów od nas, nazywał się Władek Domański. Dowiedziałem się, że jego ojciec był Ukraińcem. Ukraińcy byli faworyzowani wtedy przez Niemców, bo jakiś czas oni współpracowali. Liczyli na to, że Niemcy pozwolą na utworzenie państwa ukraińskiego. Na co Hitler nie miał zamiaru. Tak że oni byli byli częściowo faworyzowani. Na przykład ta szkoła chemiczna - to właścicielem był Borodajko Włodzimierz, chyba Władimir, Borodajko, czyli Ukrainiec. Tak byli faworyzowani, że pozwolono mu szkołę zorganizować, technikum. Co prawda na niskim poziomie,...

Czytaj więcej

Własowcy i volksdeutsche - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Własowcy, to była taka pomocnicza służba niemiecka. To znaczy byli jeńcy radzieccy, którzy poszli na współpracę z Niemcami. Zmuszeni po prostu tym, że w obozach jenieckich umierali z głodu albo Niemcy ich mordowali. Więc własowcy, to była służba niemiecka. Na przykład na Majdanku byli strażnikami, w mieście też pełnili służbę wartowniczą. Jak myśmy się sprowadzili na Targową, to tam były patrole tych własowców. To mówiło się Ukraińcy, chociaż to byli też Białorusini, Rosjanie. Oni zachowywali się wobec ludności polskiej neutralnie....

Czytaj więcej

Kino - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Pamiętam, że przed wojną byłem może dwa albo trzy razy w kinie. Jedno kino było na ulicy Bernardyńskiej. A drugie, to nie wiem, tak jakby w jakimś teatrze. Była „Królewna Śnieżka” kolorowy film Disney’. To ten film pamiętam. A na Bernardyńskiej, to był taki film „Brawura” o lotnikach amerykańskich. To jeszcze przed wojną. To był rok 1937-38 Niedługo przed wojną raczej. Natomiast były takie zespoły albo pojedynczy ludzie, już w czasie wojny. To były takie przeważnie smętne piosenki o wojnie....

Czytaj więcej

Święta - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Były defilady z okazji świąt państwowych - 3 Maja, 11 Listopada. Ojciec mnie zabierał do miasta, wojsko maszerowało. Przed wojną, w 1937-38. Pamiętam, że były defilady. Stacjonował ósmy pułk na na Alejach Racławickich - Rogatka Warszawska, tak zwana. A na Zaduszki, to z kolei świeciły się światełka na cmentarzach, było jasno, łuna cała była. No i sprzedawano wianki, kwiatki przed cmentarzami. Boże Narodzenie, to już raczej w domu obchodzono, to były już święta takie domowe bardziej.

Czytaj więcej

Dzieciństwo - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Jak byliśmy w szkole, to były jakieś gry w piłkę, takie w zbijanie się, rzucanie od jednego rzędu do drugiego. Ja się zabawiałem głównie chodząc z procą i strzelając do różnych celów. No, parę wróbli zabiłem. Albo czasem były jakieś walki. Kiedyś szedłem z kolegą, a była w pobliżu taka rodzina Augustyniaków. No, zaatakowali nas, obrzucili kamieniami. No to poszedłem, żeby się odegrać. Pamiętam, że wychodzę zza budynku, a oni biegną też z naręczami kamieni. No a ja wycelowałem i...

Czytaj więcej

Lekarze i choroby - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

W Trybunale była stomatologia. Jak miałem kłopoty z zębami, to ojciec mnie tam zaprowadził. Jakiś ząb mi się poruszał, to mi wyrwali ten ząb mleczny. Pamiętam, że na parterze. Wejście było chyba nawet z zewnątrz, z rynku. A kiedyś też ojciec zaprowadził mnie do lekarza, bo kolega rzucił we mnie kamieniem i rozciął mi głowę. Dosyć krwawiła. Przeciął mi jakoś naczynie krwionośne. Tak że miałem kołnierz zakrwawiony nawet. Ojciec mnie zaprowadził, to lekarz mi wystrzygł włosy, jakiś plaster mi nałożył,...

Czytaj więcej

Lody - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Sprzedawano lody. To nawet były takie, że wożono w ceberkach, bańki miedziane z lodami, zamrożone, obłożone lodem z solą. Wózek był taki rowerowy albo z poręczami takimi do wożenia, jak taczka. Albo nawet z trzecim kołem z tyłu - to na większe dystanse. Lodziarz wtedy wołał: „Lody, lody!”Tak że dzieci przychodziły, po pięć groszy była porcja lodów. Miał taką maszynkę i między wafle wkładał porcję lodów. Dzieciaki to sobie lizały. Były dwa okrągłe wafle i między tymi waflami była porcja...

Czytaj więcej

Przedwojenne potrawy - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Muszę powiedzieć, że moja mama była dobrą kucharką. Przeszła przeszkolenie u babki. Dziadek kupił gospodarstwo rolne, to było gdzieś w latach tysiąc dziewięćset może sześć albo osiem, do tysiąc dziewięćset dwunastego, trzynastego. To było około Ostrowa, Wola Sernicka, tam było gospodarstwo z rolą i dziadek uprawiał rolę, hodował jakieś zwierzęta. Ale potem mu się znudziło. Bo dziadek był kotlarzem, więc dosyć dobrze zarabiał wykonując kotły dla gorzelni czy dla innych instytucji. Tak że dosyć dobrze zarabiał na tym rzemiośle. Ale...

Czytaj więcej

Moja mama przywiązywała się do zwierząt - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Mama przywiązywała się do zwierząt. Opowiadała kiedyś, że zawiozła świnię do rzeźni, żeby tam ją zarżnęli. I ta świnia była przestraszona i uciekała tym rzeźnikom. Nie mogli jej złapać. No i mama ją zawołała, i ta świnia przyszła do mamy. Mama ją zaprowadziła na to miejsce, gdzie rzeźnia, no i tam już ją zarżnęli. Ale potem mama dosłownie płakała z żalu, że tak zdradziła to zwierze, że zwierze jej zaufało, a ona ją zaprowadziła na rzeź. Innym razem, też ze...

Czytaj więcej