Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Ojciec – Jan Iberszer - Czesław Iberszer - fragment relacji świadka historii Tekst

Ojciec był przez jakiś czas burmistrzem i wiceburmistrzem Kazimierza Dolnego. On był bardzo rzeczowy. Był burmistrzem, a jednocześnie pracował w kuźni. Wycierał w skórzany fartuch te smary z kuźni i szedł urzędować tam na Rynek. Teraz urząd jest na ulicy Senatorskiej, przeprowadzili się z Rynku na Senatorską. Ojciec był poza tym przez 25 lat komendantem straży pożarnej. Jak się paliło w odległości do 40 kilometrów, musiał jechać z końmi. Mieliśmy piekło, bo jak się paliło, to on dostawał fioła, wszystko...

Czytaj więcej

Orkiestra OSP Wojciechów - Jan Mirosław - fragment relacji świadka historii WideoTekst

Mam satysfakcję mieszkać w Wojciechowie, bo mam u ludzi uznanie. Jestem uważany jako miejscowy społecznik. Raz, że ze straży, a drugi raz, że zorganizowałem, ponownie, orkiestrę. To jest moja zasługa tylko, bo żem się uparł i orkiestra powstała i jest do dzisiaj dnia. Trzydzieści lat mija jak ta orkiestra istnieje. Od 1987 roku. W 1967 roku była założona orkiestra przez takiego Wacka Wiśniewskiego. On, jak był powiat w Bełżycach, to był w powiecie sekretarzem partii. On pochodził z Wojciechowa. Był...

Czytaj więcej

Strachu nie było - Jan Mirosław - fragment relacji świadka historii Tekst

Moim zdaniem nie było strachu. Przecież były różne pożary, i duże i małe. Jakśmy pojechali za Niezabitów, do Karczmisk, tam poszło około stu budynków jednocześnie. Takie zwarte były zabudowy, że wjechaliśmy samochodem i trzeba było wycofywać się szybciutko, bo mogło być niedobrze, bo już się zaczęło palić blisko samochodu. Ale strach się odczuwało? Gdzie tam. Człowiek szedł. Prądownicę, węża, i szło się do przodu.

Czytaj więcej

Parterowe strażaki - Jan Mirosław - fragment relacji świadka historii WideoTekst

W ochotniczej, ale też i w zawodowej straży pożarnej były parterowe strażaki. Dlaczego parterowe? Bo on jak wlazł na drabinę, nie mógł wejść wyżej na drabinę, ani na piętro, po drabinie hakowej. Tośmy ich nazywali parterowymi strażakami. Tak samo i w ochotniczej, zapisze się, przyjdzie, pobędzie rok, albo i nie, „a co mi to daje”, i już po strażaku, już go nie ma. No to ja mówię, że strażakiem to trzeba się urodzić.

Czytaj więcej

Służba zawodowego strażaka - Jan Mirosław - fragment relacji świadka historii Tekst

Jak się pojechało na służbę o ósmej, zmiana była, stara zmiana odchodziła, nowa przychodziła, to pierwsze było śniadanie. Później, po śniadaniu, były różne zajęcia, a to na sali, a to na boisku, granie w siatkę, w ping-ponga, albo czytane zajęcia jakieś. Przychodził starszy, dowódca i jakieś tam wykłady robił swoje. Różnie to było. Później obiad. Po obiedzie była godzina przerwy. Z tym, że jak nie było dzwonka, to była przerwa. Jak był dzwonek, to przerwy nie było. Później znowuż zajęcia....

Czytaj więcej

Remiza OSP Wojciechów - Jan Mirosław - fragment relacji świadka historii Tekst

Moja pierwsza robota, w straży pomagałem, bo tu na tej części remizy, na dole, to był strop drewniany. Były takie dwa słupy podparte, ale był strop drewniany. A jak były odpusty u nas w Wojciechowie, to jak się zrobiło zabawę w odpust, to było dwieście i ponad dwieście osób, do trzystu nieraz, to ten strop chodził i był niebezpieczny. Dokładnie nie pamiętam, w 1954 roku to ja żem się zapisał, to może w 1954 jeszcze nie, może w 1955, może...

Czytaj więcej

Strach - Józef Koper - fragment relacji świadka historii Tekst

W ogóle się nie myśli o strachu. Trzeba to zrobić i już. Myśli się jak zapobiec, żeby się dalej nie rozprzestrzeniało. Byłem przy kilkunastu pożarach, ale ja o strachu nie myślałem. Dopiero później sobie tak zdaję sprawę, jak już po wszystkim, że to trochę było niebezpieczne. Jak już zespół jest, to jeden za drugim i jeden drugiego asekuruje, także się nie myśli o strachu. Bo wiem, że tu zaraz mam z tyłu kogoś. Jeszcze jeden drugiego zachęca: „Dawaj, co będziesz...

Czytaj więcej

Jednostka OSP w Wojciechowie - Stanisław Kamela - fragment relacji świadka historii Tekst

Jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej w Wojciechowie liczy 45 strażaków. 18 strażaków ma pełne wyszkolenie, są ubezpieczeni, posiadają badania lekarskie do tego, żeby wyjeżdżać bezpośrednio do działań ratowniczo-gaśniczych. Pozostali to są członkowie młodzieżowej drużyny pożarniczej, seniorzy, osoby wspierające. Ale też posiadamy w jednostce taką naszą perełkę, jest to strażacka orkiestra dęta, która liczy dodatkowo 35 członków. Uświetnia wszelkie nasze uroczystości, strażackie, czy państwowe. Czym dysponujemy? Od 2013 roku posiadamy fabrycznie nowy samochód, MAN TGM 13.290. Jest to nowej generacji wóz, który...

Czytaj więcej

Geneza przygody z ochotniczym pożarnictwem - Stanisław Kamela - fragment relacji świadka historii Tekst

Przygodę z ochotniczym pożarnictwem wyniosłem z domu. Mój dziadek był członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Kraczewicach, niedaleko Wojciechowa. Później strażakiem był mój tata, moja mama, rodzeństwo, ja też nie mogłem pójść inną drogą. Pamiętam, tata gdy jeździł na zbiórki, na różne inne takie wydarzenia, to zawsze mnie zabierał ze sobą, jako dzieciak z tymi strażakami miałem obycie. I może to rzutowało na moją przyszłość, że zostałem strażakiem i dalej trwam w tym. Według przepisów strażackich w działaniach ratowniczo-gaśniczych mogliśmy czynnie...

Czytaj więcej

Syrena wyje, gdzieś się pali - Jan Mirosław - fragment relacji świadka historii Tekst

Jesteśmy z żoną w polu, kosimy, naraz syrena. No to trach kosę i poszedł. Kosa niech sobie leży, a ja do remizji (remizy-red.). Kobita się drze: „Wróć się cholero, gdzie lecisz!”. Poszedł Janek do remizji (remizy-red.), bo syrena wyje, gdzieś się pali. A kosa leży sobie w polu. A drugi to by powiedział: „Niech się tam pali. Ja sobie wykoszę.”. Przecież nie musiałem. To się samo robiło. Nie to, że zastanawiałem się czy tam rzucić czy nie rzucić. To się...

Czytaj więcej