udostępnienie online najcenniejszych zasobów,fotografie opiwidane, Park Ludowy, samolot w Parku Ludowym, Hanna Kulicka, Klub Międzynarodowej Prasy i Książki, książki, czasopisma 1. Fotografie ze spaceru i działu czasopism [Ta fotografia, to] lata sześćdziesiąte i to po prostu spacer w Parku Ludowym. Wtedy jeszcze kawiarnia była w samolocie. To była duża atrakcja, dlatego, że we wnętrzu podawano kawę czy wodę, już nie pamiętam co. Ten samolot stał kilka lat, a potem niestety zniknął, rozebrali go. To była jedna z atrakcji Parku Ludowego.Na...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Park Ludowy"
27. Powódź była zaraz po wojnie Powódź była już po wojnie. Bystrzyca wylała, była taka powódź, że woda dochodziła pod dworzec kolejowy.Później zaczęli sadzić ten Park Ludowy i uregulowali Bystrzycę. Ale to była taka powódź, że później, jak woda opadała, to to nabrzeże, po którym się chodzi, to się tak uginało pod człowiekiem. A woda była aż pod dworzec kolejowy, taka była powódź w Lublinie wtedy. I później zaczęli ten park sadzić, i był bardzo ładny i teraz znowuż brzydki...
Wiele takich elementów związanych z firmą dotyczyło pracowników i pracownicy musieli ciągle mieć się na baczności, dlatego, że prace wykonywane w firmie, czy na ulicy przy usuwaniu awarii, były obserwowane przez pracowników Służby Bezpieczeństwa. I gdyby nastąpiła awaria na dużej średnicy, to wtedy obligatoryjnie kilku takich panów stało i można było patrząc na tych gapiów, mówiąc tak tradycyjnie, to wytypować - ten, ten, ten. No, ale to jest zrozumiałe, bo jak była awaria magistrali Ø sześćset w kierunku Sławinka, z...
Pamiętam kilka powodzi, które dały się wszystkim we znaki. Na początku ulicy Przeskok, zaraz jak się wjeżdża na dawne tereny przedwojennych wyścigów konnych, tam babcia miała taką niedużą działeczkę, na której uprawiała troszkę warzyw i drzew owocowych. Zdarzyło się kilka razy, że właśnie to wszystko zalała woda. Pamiętam jedną taką dużą powódź, która była w latach 50. Babcia mnie wysłała, mówiąc: „Idź, patrz tam nad samą rzekę, ja tu sprzęt postaram się jakoś podnieść, postawić na podpórkach”. Chciała to jakoś...
W czynach społecznych to brało się udział. Nawet w wodociągach miałam przyjemność malowania ogrodzenia w posesji wodociągów przy Szczerbowskiego i Piłsudskiego. Z jednej strony stał dyrektor i malował płotek, a ja z drugiej. Były czyny, jak był zasadzany park nad Bystrzycą, Park Ludowy, to sadziłam tam drzewka. Równaliśmy skarpę. Tak że mamy tam swój udział. Drzewka naszego tam nie ma, nikt z nas nie sadził wtedy takich drzewek osobistych, ale drzewka i krzewy, które nam przywożono. Tutaj przed naszym budynkiem,...
Jako dziecko, chodząca do szkoły podstawowej nr 22, bardzo często odwiedzałam z ojcem Park Ludowy. Park Ludowy był przepięknym miejscem wypoczynku dla ludzi mieszkających w okolicach, czyli Bronowice. W niedzielę, przy jakichś świętach ludzie tam przychodzili, odpoczywali. Tam była kawiarnia. Można było wypić kawę, herbatę, zjeść lody. Był samolot, który był niesamowitą frajdą dla dzieci, bo można było wejść do środka, zobaczyć, jak to w samolocie jest, więc był oblegany bez przerwy. Mało tego, tam były porobione też jezdnie, ronda,...
[Z pracą] nie było żadnego problemu. Było pracy do groma, bo to się wszystko odbudowywało. [Płace] nie były wysokie, dawały przeżyć. Ja się w ogóle na tym nie znałam, byłam taka zielona, dziecinna. Polityką nie interesowałam się bardzo długo, [dopiero] teraz, na stare lata, bo mam czas. Ale ponieważ mój tata mówił, że po wojnie będzie taki ustrój wspaniały i dobry dla wszystkich, więc ja święcie byłam przekonana, że ten ustrój co przyszedł, to jest właśnie ten bardzo dobry. Nawet...
Za Gomułki myśmy robili w Parku Ludowym. Już nie pamiętam, który to był rok. Myśmy tam pracowali, to dużo ludzi było, sadziło się drzewa, robiło się porządki, grabiło, bo miał przyjechać Gomułka. I u nas była wystawa, bo tutaj nie było ulicy Tysiąclecia, wtedy się jeździło Ruską, koło tej cerkwi, tam na starą Kalinę. A ten cały plac to była wystawa. Były przepiękne rzeczy, i meble, i różne, różne rzeczy. Można było wtedy wszystko tutaj kupić, maszyny rolnicze były różne....
Tak nawiasem mówiąc to dobre dało wyniki. To nie była taka zła rzecz. Bo nad zalewem dużo pracowaliśmy, pracowaliśmy w Parku Ludowym. Pracowaliśmy pamiętam na Felinie, tam był dom dla starców i myśmy porządkowali im teren. Ogród tam jest, drzewa – trzy razy porządkowaliśmy, pamiętam. To nie było nic złego, to nie było przymusowe. Jak ktoś nie chciał no to nikt go nie piętnował. To nie jest prawdą, jeżeli tak ktoś twierdzi. Wtedy pracownicy rozmawiali, robili sobie przerwy, robili kanapki...
Brałam udział w czynach społecznych. Park Ludowy odbudowałam jak byłam w liceum. Jeszcze mam gdzieś zdjęcia jak stoję z łopatą. Chodziłyśmy tam i kopało się łopatą kamienie, nie kamienie. Teraz tam jest taka ruina. Samolot stał w parku Ludowym. Kawiarnia była w samolocie. Potem, w latach 70–80., w ramach czynu społecznego jeździli na wykopki. Ale ja już nie jeździłam. Chodziłam na czyny społeczne tylko gdy chodziłam do liceum. To było przymusowe. Trzeba było wykonać pracę w czynie społecznym.
Tak wyglądały prace społeczne. To chyba jest w Parku Ludowym. Władek kopie, i ja kopię tutaj jakąś ziemię, szło pod kable, były układane kable elektryczne. To jest właśnie z prac społecznych zdjęcie. O drugie zdjęcie z prac społecznych, tak jest Park Ludowy, widać drzewa chyba, też z prac społecznych, tak wyglądały roboty społeczne za friko.
Park Ludowy, czy tam jak on się nazywa… Park Ludowy. Budowałam go też. No, bo był taki ten, ale ja muszę przyznać, że to nie było naprawdę nic złego, te czyny takie społeczne. To na tym polegało, że ktoś to musiał nad tym czuwać. Ktoś musiał to prowadzić, bo tam był porządek. No więc zakładają park. To tak: do zakładu pracy było pisemko przysłane, ale przez kogo? Przez zarząd miasta jakiś pewnie. Że na ten i na ten dzień ma...
A Park Ludowy kto budował? Ja też! To z zakładów drobiarskich z Łęczyńskiej wieźli nas takimi przyczepami od ciężarowych samochodów, tylko, że to była przyczepa taka przyczepiona do traktora. Traktor nas wiózł, a wszyscy się tak trzymali. I tam nas wyładowywali, i tam pracowaliśmy. Brałam udział tutaj na Głębokiej, jak robili, to już nie wiem, które to lecie było. To było jakieś inne lecie, nie dziesięciolecie, jak tutaj drzew nasadzali, takich pięknych drzew. I ja jeszcze tak rozpaczałam, że takie...
Chcę powiedzieć jeszcze o jednej rzeczy związanej z Parkiem Ludowym. W domu, w którym mieszkaliśmy, właścicielką była pani Jaworska, rodowita Lublinianka, która opowiadała mi, że za czasów jej młodości, kiedy były takie duże wylewy, można było poruszać się tam łódkami. I w niedzielę pani Jaworska chodziła na łódki. To świadczy o tym, jak podmokły był ten teren. Później troszeczkę podwyższono wały, ale ja pamiętam doskonale powódź, która zdarzyła się w Lublinie w roku [19]47 chyba, dokładniej podaję to w mojej...
Mieszkaliśmy niedaleko Bystrzycy, a zaraz koło mostu było LPŻ, czyli Liga Przyjaciół Żołnierza i oni mieli swoje kajaki. I to było cudowne, wypożyczyć ten kajak i płynąć sobie Bystrzycą do drewnianego mostu, bo tam w stronę cukrowni był drewniany most. Nawiasem mówiąc, płynęłyśmy kiedyś z siostrą i wyłowiłyśmy taką papierową torbę, w której coś piszczało i tam były kociaczki. Dwa się wychowały u nas w domu. Pani Jaworska opowiadała mi, że dawniej tereny, które później były Parkiem Ludowym i jeszcze...
Dzisiejsza Bystrzyca nie jest podobna do tej dawnej. Niegdyś była rzeką głębszą, a oprócz tego była nieprzewidywalna. Nazwa Bystrzyca mówi, że to jest bystra rzeka. Można było zobaczyć tę bystrość podczas powodzi. Ja bardzo, ale to bardzo przeżyłam powódź na przełomie marca i kwietnia roku 1947, dlatego że miałam wtedy zaledwie 5 lat. Rzeka tak wylała, że dochodziła do [ulicy] Dolnej Panny Marii, zalała wodociągi. To była jedna z największych powodzi w Lublinie. Strasznie się bałam, że woda dojdzie do...
To był mniej więcej 1962-1963 rok. Miałem około 5-6 lat. Bystrzyca była rzeką nieuregulowaną oczywiście. Do tej pory też ona ma za Lublinem swobodny przebieg. To było miejsce spotkań ludzi, którzy przychodzili w niedziele na wycieczki lub pikniki i na kocu rozkładano się z jedzeniem. Na rzece były zlokalizowane wypożyczalnie kajaków. Pamiętam doskonale – jedna była w okolicach dzisiejszego stadionu Motoru, a więc bliżej mostu zwanego teraz Mostem Kultury. Natomiast druga przystań była zlokalizowana przy Nowej Drodze. Nowa Droga to...
Obszar samodzielnego poruszania się kilkuletniego dziecka nie był duży. Zamykał się głównie w obrębie ulic: Lipowa, Chopina, Narutowicza. Czasami były wypady z kolegami na cmentarz przy ulicy Lipowej, który był miejscem dosyć nas – małe dzieci – intrygującym. Natomiast jeżeli chodzi o dalsze eskapady, wycieczki, to już z rodzicami. Głównie Ogród Saski, Park Ludowy – to były te miejsca, gdzie się chodziło.