Ja na Bożym Ciele, że tak powiem, na procesji Bożego Ciała w Lublinie nie byłam, bo nas wyprowadzono na koncentrację. Całą młodzież szkolną lubelską, dziewczęta do Świdnika a chłopców do Zemborzyc. Wyprowadzono nas w środę po południu. Z tym, że zapewniono nas, że wrócimy na godzinę drugą-trzecią w [czwartek], żeby wziąć udział ewentualnie we mszy wieczornej. Wtedy jeszcze nie było mszy wieczornych. Czyli zabranie nam do południa w Boże Ciało, było zabraniem nam święta. To wszystko była jedna wielka, mówiąc...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "aresztowania"
Myśmy mieli jeszcze starych, przedwojennych nauczycieli, więc to jeszcze było inaczej, że tak powiem. Zresztą ja miałam w ogóle szczęście w szkole, bo w Unii dyrektorką jeszcze przez dwa czy trzy lata była pani Mally, przedwojenna przełożona, dyrektorka Unii. I okupacyjna, znaczy w szkoleniu konspiracyjnym cały czas siedząca. Skład rady pedagogicznej to byli przeważnie wszystko jeszcze przedwojenni nauczyciele, bardzo wysokiej klasy. Dopiero później zaczęły nastawać, że tak powiem, nowe osoby, nowi nauczyciele. I na przykład już jak moja siostrzenica chodziła...
Jak już przyszedł rok 1940, już się zaczęły, może i wcześniej już były, ludzie już to jakoś odczuwali, ale zaczęły się aresztowania, mężczyzn szczególnie. A potem wywożenie na Syberię rodzin tych aresztowanych. W mojej rodzinie ze strony ojca został aresztowany jeden z braci, potem przyjechali po jego żonę, a mieszkała razem z babcią i dziadkiem Iwaszkiewiczami, to zabrali i tych staruszków na Syberię. A w tym domu, gdzie ja mieszkałam, no to wujek był aresztowany, to potem przyjechali po ciocię...
Tata brał udział w wojnie w 1939 roku, został zmobilizowany do 7 Pułku Piechoty im. Legionów, tu w Chełmie. Był w stopniu podporucznika, była normalna mobilizacja, mundur miał w domu, i udał się na te punkty koncentracji, tu pod Chełmem. Nawet koło Janowa gdzieś się to wojsko zbierało. Później brał udział w tych bitwach z Niemcami pod Iłżą, to ich tam rozbili. Jeszcze raz nastąpiła koncentracja, chyba koło Tomaszowa Lubelskiego i Tarnawatki, no i tam już całkowicie to w rozsypkę...
Zaczęły się aresztowania pierwsze i w naszej kamienicy został aresztowany, w jednej z pierwszych akcji gestapo w Lublinie, pan inżynier Rózikowski. On był geodetą i był takim trochę lewicującym. Może za dużo powiedziane lewicujący, w każdym bądź razie, bodajże coś z partią socjalistyczną miał wspólnego, żona była nauczycielką, mieli dwóch małych chłopców i pani była w ciąży z trzecim dzieckiem. Później ci wszyscy trzej chłopcy, już jako młodzieńcy, jako dorośli ludzie, byli znani w Lublinie, jeden był trenerem pływackim, drugi...
W ogóle w czasie okupacji niemieckiej to kilku moich kuzynów z AK zginęło. Między innymi taki Tadeusz Martynowski, Jerzy Szczerba, poza tym Edward Laski. To [wiem] tylko ze słyszenia. Wiem, że działali w podziemiu i potem ktoś chyba wydał i aresztowano ich. W każdym razie syn jednego [z nich] urodził się już w parę miesięcy po jego śmierci, bo to było bardzo młode małżeństwo. Pobrali się i zaraz go aresztowali. Potem zginął. A już po [19]44 roku to kuzyn mój...
władza komunistyczna, opozycja, rewizja Aresztowania i przesłuchania w czasach PRL-u Przesłuchiwany to ja byłem od [19]69 roku, od tego zorganizowania zlotu hipisów w Kazimierzu. Ale przesłuchiwany byłem w czasie studiów nie wiem, regularnie. Tak raz na trzy miesiące, może, jak zapomnieli to raz na pół roku. Czasem z ulicy mnie zgarnęli. Kiedyś tam całe KUL-owske środowisko hipisowskie wywieziono do aresztów na czterdzieści osiem godzin, po całej Lubelszczyźnie, ogolono nas „na zero”. [Kiedy był] przyjazd prezydenta Nixona do Warszawy. Pozwoliliśmy sobie...
udostępnienie online najcenniejszych zasobów, działalność w opozycji, aresztowania, Piłka Marian, strach 21. Po tym, jak zwinęli Mariana Piłkę, był taki moment, że się bałem Bałem się na pewno w pewnym momencie. To było, kiedy Marian Piłka jechał na pogrzeb Staszka Pyjasa i go koło Stalowej Woli w pociągu zwinęli z szarfami, i zginął na tydzień czasu. Nie było wiadomo, gdzie Marian Piłka jest. A był moim kolegą, bardzo mi bliskim. To był mój świadek na ślubie. Ja mieszkałem z Piłką...
Lubelskim, aresztowania, zamordowanie więźniów Aresztowania akowców na Narutowicza 48 Koleżanka z Narutowicza 48 mieszkała w oficynie, na parterze, a właśnie pod tym parterem była suteryna i w tej suterynie mieszkała też koleżanka i oni tam robili spotkania akowców. Kiedyś ktoś zdradził i zrobili taki kocioł. I poaresztowali tą koleżankę, co mieszkała w suterynie i chłopców tam. W tym czasie akurat myśmy byli wysiedleni i ja uniknęłam tego, bo ja bym była też wciągnięta do akowców. Tą koleżankę i jej rodziców...
Czy to był [19]41 czy [19]42 rok? Może [19]42. Nie pamiętam, ale wiem, że to był pierwszy dzień października, o czwartej nad ranem, więc było ciemno zupełnie. Dzielnica Wieniawa – a łatwo ją było otoczyć, bo ona była tak, jak gdyby w takim kotle – została obstawiona przez Niemców. Wchodzili do mieszkań, kazali się ubierać i wychodzić. Wygonili wszystkich mieszkańców na zewnątrz. Oddzielili mężczyzn od kobiet z dziećmi. I podobno kobiety tak strasznie rozpaczały, że Niemcy nie mogli [ich] uspokoić....
udostępnienie online najcenniejszych zasobów", cud lubelski, aresztowania 19. Euforia cudu lubelskiego Wtedy była taka euforia, słyszało się o cudzie. Tłumy ludzi do katedry waliły, trudno było się dostać do katedry i zobaczyć ten obraz Matki Boskiej. Trzeba było stać godzinami. Ale wszyscy tam pakowali, oglądali, i wtedy było dużo aresztowań. Pamiętam, że takiego asystenta od nas aresztowali, młodych ludzi zamykali, kolegów. Wywozili młodzież ileś kilometrów za miasto i puszczali, żeby po prostu przestraszyć. Ludzie byli nie tylko z Lublina, ale...
Widziałem na terenie miasta, w Alejach Racławickich, dużo zabitych koni, rozbitych wozów. Okazało się, że na te masy cofających się volksdeutschy z Zamojszczyzny naleciały samoloty, bombami rozbiły całą kolumnę i wiele cywilnych osób zginęło. Dowiedziałem się również od kolegów, że bardzo intensywne walki z Niemcami były od strony północnej Lublina, to znaczy od strony Lubartowskiej i Czechówki. Kiedy pierwsze walki wybuchły, tam ujawniły się nasze oddziały powstańcze Armii Krajowej, które po stronie wojsk sowieckich wzięły udział w walkach z Niemcami....
wojna światowa Aresztowanie rodziny Józefowskich Wtedy aresztowali też całą rodzinę Józefowskich, czyli Edmunda Józefowskiego, żonę, chyba Marię Józefowską, syna Janusza, córkę Stefę. I był jeszcze ich kuzyn. Imienia nie pamiętam, nie wiem, czy nie Andrzej, ale [nazwisko] to na pewno Henrys. I ten ich kuzyn, Henrys, tak jakby odsiedział wyrok. Córka Stefa wyszła jeszcze przed nim, jako nieletnia, natomiast Edmund został powieszony. I to publicznie. Został powieszony w obecności żony, syna. Gipsem podobno miał zakneblowane usta, prawdopodobnie albo, dlatego, że...
wojna światowa Aresztowania i represje Aresztowania były potworne. Były w Piaskach trzy potężne łapanki. Wybrali całą inteligencję. Męża mojej ciotki, tej, która swoją mową tak oczarowała tego Rosjanina w trzydziestym dziewiątym roku, ściągnęli, bo też skończył to studium nauczycielskie i był podchorążym. Dostał stopień podporucznika, dostał pluton i poszedł na wojnę. Mieszkali w Łysołajach, a on przechodził ze swoim plutonem w tych okolicach goniąc tam za Bug. Wyprosił u swojego dowódcy zwolnienie na kilka godzin, żeby wstąpił do żony. A...
Trzynasty grudnia to nie było zaskoczenie. Co tu dużo mówić – władza od paru tygodni szykowała się do jakiejś konfrontacji, czy – jak to mówiono – do rozwiązania siłowego. Nawet chyba tak dawała do zrozumienia, że to zrobią. Tylko problem był – dokładnie kiedy i jak, prawda, technicznie. Mówili o jakichś projektach ustaw, które ograniczą prawo do strajku na przykład, prawda, jakichś szczególnych regulacjach na czas kryzysu w kraju. No to o tym mówili. Z drugiej strony były jakieś negocjacje...
Szesnasty grudnia został ogłoszony dniem wolnym od pracy, bo rano była pacyfikacja, tam był totalny bałagan, dezorganizacja pracy, więc ogłosili [dzień] wolny i siedemnastego grudnia nakazali powrót do pracy. Ten powrót też nie był jednoznaczny, nie wszyscy się z tym zgadzali. Przyszliśmy pod zakład siedemnastego grudnia rano – część weszła na zakład ludzi, część spora namawiała, żeby nie wchodzić, nie podejmować pracy, że po prostu zostajemy z tej strony zakładu, nie wchodzimy i nie pracujemy, stoimy. Będziemy się gdzieś zbierać,...
Kilka miesięcy byliśmy bez pracy, potem zaczęły się procesy tych, którzy nie byli internowani, tylko przyłapani na tym, że brali udział w strajku, między innymi Wacek Biały, z którym wtedy się przyjaźniliśmy. Brałem urlopy bezpłatne w pracy i chodziłem na procesy. Ja wtedy miałem w zakresie swoich obowiązków wydawniczych kontakt z cenzurą – z Urzędem Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, tak to się nazywało, to się mieściło na rogu Okopowej i Narutowicza, tam był ten najważniejszy urząd, jeśli chodzi o...
Następnego dnia, w poniedziałek, pojechaliśmy z żoną pod bramę Fabryki Samochodów Ciężarowych zapytać ludzi, w czym im można pomóc; powiedzieli, że nic im nie trzeba, mają ciepło, mają dużo jedzenia, ponieważ kuchnia zakładowa dba, by im było dobrze. Jedyna rzecz, o którą proszą, to papierosy – to był strajk okupacyjny, nikt nie wychodził, nie mieli wewnątrz, jak sądzę, żadnych kiosków, żeby kupić papierosy – nie mają co palić. A palić się chce, bo sytuacja nerwowa. Organizowałem zbiórkę pieniędzy na kupowanie...
Myśmy tę pomoc zaczęli w lipcu, a we wrześniu został powołany Komitet Obrony Robotników – KOR. Tak się nazywał celowo, Komitet Obrony Robotników, nie tam jakiegoś obywatela, nie człowieka, tylko robotnika, bo on był w tym momencie prześladowany. I to założyli najbardziej pierwsi, odważni – profesor Edward Lipiński, ksiądz Jan Zieja, była taka grupa przedwojennych działaczy PPS-owskich, jeszcze Aniela Steinsbergowa, Ludwik Cohn, doktor Józef Rybicki, wybitny działacz Armii Krajowej, szef Kedywu warszawskiego, Halina Mikołajska, wybitna aktorka. To była różnorodna grupa...
W lutym [19]42 roku ta nauczycielka, która była tym jakby łącznikiem między władzami z Warszawy a naszymi, stwierdziła, że koniecznym jest, ażeby ona pojechała do Warszawy i trzeba, żeby ktoś z nią jechał. Na wypadek, gdyby ona na przykład została zatrzymana, to żeby było wiadomo, co się stało. Wybór jej padł na mnie również z tego względu, że ja, jako osoba pracująca w urzędzie niemieckim, miałam większą łatwość uzyskania przepustki. Przecież nie wolno było się poruszać, a już zwłaszcza [wtedy...