Moja rodzina wywodzi się ze wsi. Za chlebem przyszła do Lublina uczyć się rzemiosła. Moja matka urodziła się 04.06.1910 r., a ojciec w r. 1910. Zmarł gdy miałam 1,5 roku. Oboje urodzili się w Lublinie, w robotniczych rodzinach. Mieli wykształcenie podstawowe. Mieszkaliśmy na Wieniawie, na ulicy Ogródkowej, później na Snopkowskiej, a później przenieśliśmy się na Chopina. Ojciec był fotografem, matka - gospodynią domową. Po śmierci ojca, wyszła drugi raz za mąż. Mój ojczym był nauczyciel zawodu. Nie miałam rodzeństwa. Matka...
Fragmenty
Nasz dom znajdował się na Wieniawie przy ul. Snopkowskiej. Tam mieszkali dziadkowie, tam urodziła się moja matka, tam - ja najchętniej przebywałam. Był to mały, dwuizbowy domek parterowy, który znajdował się w ogródku. Przed domem były kwiaty i wspaniały orzech włoski. Za domem był mały sadek i grządki warzywne. Niestety w czasie okupacji Niemcy zniszczyli domki przy ul. Snopkowskiej. Wyrównali teren, zrobili tam ujeżdżalnię koni (to jest róg Snopkowskiej i Długosza). Obecnie stoją tam bloki, jest szkoła. Przy ulicy Długosza...
Uczęszczałam do szkoły Nr 21 przy ul. Długosza. Jest do dzisiaj. Miałam blisko. Bawiłam się na boisku szkolnym, na górkach Czechowa, w niedzielę chodziliśmy do Ogrodu Saskiego. Bawiłam się razem z dziećmi z tej samej dzielnicy, ludzi skromnie sytuowanych. Ale rozbitych rodzin nie było - wszyscy mieli w domu ojca i matkę. Byliśmy biedni więc niczym sobie nie imponowaliśmy. W pamięci mojej na zawsze pozostała moja wychowawczyni ze szkoły powszechnej. Była to niska, brzydka, stara panna. Ale tak oddana dzieciom...
W dzielnicy Wieniawa było bardzo dużo Żydów. Zajmowali się przeważnie handlem, wszystkie sklepiki były żydowskie, prowadzili też handel okrężny - po domach. Można było nawet płacić za towar w ratach (po które zgłaszali się co miesiąc). Ale na raty sprzedawali tylko tym, co mieli stałą pracę. Żydzi mieszkali po sąsiedzku, ale towarzyskich kontaktów nie było.
Dziadków Niemcy wyrzucili z domu rodzinnego, zburzyli go, Wujkowie poszli na wojnę Dziadka siostrzeniec znalazł się na Majdanku, wyszedł (wykupiony) ale był już niespełna rozuØmu i ciągle usiłował popełnić samobójstwo - aż za którymś razem udało mu się - powiesił się. Nie był w stanie zapomnieć tamtych dni w obozie. My z matką i ojczymem również zostaliśmy wyrzuceni z domu, wszyscy mieszkaliśmy potem na ul. Lubartowskiej, Św. Mikołaja, coraz gdzie indziej. Na początku okupacji widziałam z okna (mieszkaliśmy wtedy z...