Po decyzji Rady Wydziału Nauk Humanistycznych i Senatu Akademickiego KUL, w listopadzie 1980 roku rektor Stefan Sawicki zawiadomił mnie pismem, że powierza mi wszystko, co wiąże się z organizacją uroczystości nadania doktoratu honoris causa Miłoszowi, to znaczy: kontakt z autorem, mediami, sprawy wydawnicze, koordynację spotkań, noclegi, wyżywienie. A ja w tym czasie byłem kierownikiem Redakcji Wydawnictw KUL – tak się wtedy nazywało wydawnictwo uniwersyteckie. Poza tym byłem rzecznikiem prasowym KUL, sekretarzem ,,Biuletynu Informacyjnego KUL” i sekretarzem Komitetu Założycielskiego NSZZ ,,Solidarność”....
Fragmenty
Zaczęło się od tego, że nawiązałem kontakt z Miłoszem i zaczęliśmy ustalać termin uroczystości. Ponieważ żona Miłosza, Janina, poważnie zachorowała, termin się przesuwał i ostatecznie uzgodniliśmy, że wizyta odbędzie się w czerwcu. Chcieliśmy z okazji doktoratu wydać którąś z książek Miłosza. Trzeba pamiętać, że to był rok 1980. Działała cenzura. Co wtedy można było wydać Miłosza? Uznaliśmy, że jako KUL najlepiej będzie, jak wydamy jego tłumaczenia Pisma Świętego. I przystąpiliśmy do wydania tych tłumaczeń, różnych ksiąg: Księgi Pięciu Megilot, Psalmów,...
To był chyba luty 1981 roku. Pewnego ranka przychodzimy do pracy, do siedziby Działu Poligraficzno-Wydawniczego, który znajdował się w dwóch barakach. Jeden był drewniany, poniemiecki, usytuowany pomiędzy Hotelem Unia a gmachem głównym KUL, tam gdzie teraz jest stołówka. Na jego końcu była siedziba ,,Zeszytów Naukowych” oraz Redakcji Wydawnictw – pięć pokoików, które zajmowali redaktorzy. Drukarnia i poligrafia mieściła się w drugim baraku, w miejscu którego teraz stoi Collegium Jana Pawła II. Taki murowany barak z początku XIX wieku. Kiedyś były...
Doktorat honoris causa Miłosza to miało być spotkanie trzech najwybitniejszych Polaków: Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Lecha Wałęsy i Czesława Miłosza – Polaka nagrodzonego Noblem. (Brak było tylko czwartego – Papieża). Taki plan istniał od samego początku myślenia o wizycie Miłosza na KUL-u. Władze uczelni zakładały, że przyjedzie Wałęsa, ale spotkanie Miłosza z Wałęsą to było przede wszystkim spotkanie z „Solidarnością”. Miłosz w pełni zaaprobował taki scenariusz. Do wzięcia udziału w tej uroczystości akredytowało się prawie dwustu dziennikarzy. Ale proszę...
Aktorzy polscy, w osobach: Krzysztof Kolberger, Gustaw Holoubek, Daniel Olbrychski, Andrzej Szczepkowski, Mieczysław Voit, Halina Mikołajska – jednym słowem: elita aktorska – zwrócili się do władz uczelni z propozycją uświetnienia doktoratu własnym występem. Zapytałem Miłosza w liście, czy wyrazi na to zgodę. Odpowiedział, że oczywiście, chociaż potem, już po spektaklu, okazało się, że nie znał tych aktorów. W dniu uroczystości nadania doktoratu honoris causa – wieczorem – przewidziano taki punkt programu: ,,Aktorzy i pisarze polscy – Miłoszowi w hołdzie”. To...
I jeszcze kilka słów na temat rozmów telefonicznych z Miłoszem. Dziś trudno sobie wyobrazić sytuację, w której ażeby uzyskać połączenie z kimś zza oceanu, potrzeba dni, a nawet tygodni. Wtedy, żeby rozmawiać z Miłoszem, trzeba było zgłosić się w centrali w Warszawie. Centrala informowała, że za dwa tygodnie albo za dwadzieścia dni rozmowa będzie mogła się odbyć, więc wysyłało się telegram do Miłosza, informując go: ,,Szanowny Panie Profesorze, 20 stycznia o godzinie 17.10 będę miał połączenie z Panem i chciałbym...
Przez cały czas organizowania doktoratu byłem w kontakcie z bratem Miłosza, Andrzejem. Uzgadnialiśmy z nim głównie sprawę wizyty w stronach rodzinnych. Pośredniczył też w pewnym sensie w kontaktach z Miłoszem dotyczących wydania jego tłumaczeń Pisma Świętego. Nie posiadaliśmy pierwodruków. Mieliśmy jedynie przedruki, a pierwodruki znajdowały się w wydawnictwie księży pallotynów we Francji, ,,Éditions du Dialogue”. My robiliśmy jedynie różne poprawki, które musieliśmy później uzgodnić z Miłoszem.
Jak już wcześniej wspominałem, jednym z bohaterów tego „festiwalu Miłosza” miał być kard. Stefan Wyszyński, ale 26 maja 1981 roku Kardynał zmarł. Ostatni list, jaki napisał – datowany na 3 maja 1981 roku – skierowany był do uczestników uroczystości doktoratu honoris causa Czesława Miłosza na KUL-u. Był to bardzo obszerny list, w którym z wielką estymą kard. Wyszyński wyrażał się o Miłoszu. To jest bardzo ważne w związku z incydentem, który miał miejsce w Sejmie w trakcie debaty nad rokiem...
Zdarzało się, że w kontaktach z Miłoszem pośredniczyła pani Renata Gorczyńska. To była jego sekretarka z czasów, gdy przebywał w Stanach Zjednoczonych. Natomiast żona Czesława Miłosza, Janina, jak już wspominałem, była chora. Miłosz zażądał, że jak będzie w Polsce, to mamy mu zagwarantować codzienny kontakt telefoniczny z żoną. I to udało mi się załatwić. Miłosz każdego dnia o określonej godzinie wieczornej miał to połączenie. No, może nie każdego dnia, ale co najmniej co dwa dni. Wszystko po to, żeby mógł...
Pobyt Miłosza w Polsce obejmował wizyty między innymi w: Pen Clubie, Związku Literatów Polskich, Krakowie, Łomży, stronach rodzinnych. Do Lublina miał trafić z Krakowa helikopterem wypożyczonym ze Świdnika. Uzgodniliśmy to przy wsparciu świdnickiej „Solidarności” i Zarządu Regionu Środkowowschodniego NSZZ „Solidarność”. Plany się jednak zmieniły. Miłosz przyleciał co prawda do Warszawy, gdzie na lotnisku powitał go rektor Krąpiec. Z Warszawy Miłosz pojechał do Krakowa, skąd samochodem KUL-owskim został przewieziony do Lublina w przeddzień uroczystości. W Bibliotece Uniwersyteckiej Koło Polonistów KUL zorganizowało...
Następnego dnia przywieziono Miłosza samochodem na KUL i zaprowadzono do salonów rektorskich, a potem do kościoła akademickiego na mszę świętą, której przewodniczył ksiądz arcybiskup Henryk Gulbinowicz. Ciekawostką tej mszy było to, że Miłosz siedział w prezbiterium, za ołtarzem, w miejscach przeznaczonych dla Senatu uczelni. W czasie mszy modlitwę wiernych poprowadził Jarosław Rymkiewicz. Odczytał wszystkie nazwiska zmarłych i zamordowanych w czasie wojny pisarzy polskich – poetów, prozaików – w tym i tych, którzy zginęli w Katyniu. Między innymi w Katyniu zginął...
Po tej części artystycznej Miłosz udał się na nocleg i następnego dnia rano – chyba o godzinie ósmej trzydzieści – znów przyjechał na KUL. O godzinie jedenastej na dziedzińcu uniwersyteckim było zorganizowane spotkanie z „Solidarnością”. Były delegacje z całej Polski, które poprzywoziły Miłoszowi różne prezenty w postaci drukowanych biuletynów, obrazów, rzeźb i innych pamiątek. I był obecny Wałęsa. Ale zanim doszło do tego spotkania, w salonach rektorskich, a właściwie w takim pokoju przy kuchni, rozmawialiśmy z Miłoszem – profesor Sawicki,...
Po kilku tygodniach Miłosz korespondencyjnie zadysponował, co zrobić z darami. Pamiętam, że pakowaliśmy je w paczki i wysyłaliśmy do USA poprzez Urząd Celny, który to kontrolował. Pewne rzeczy wysyłałem do brata Miłosza, Andrzeja. Pewnych nie wysłałem wcale – były to biuletyny. Nawet mu tego nie proponowałem.
Rozpoczęła się też korespondencja z Miłoszem w sprawie Ogrodu nauk, który redagowała pani Jadwiga Kaliszuk. Dużo tej korespondencji było. My chcieliśmy pójść odważnie, ale Miłosz się nie zgodził. Chciał utrzymać tę wersję, która ukazała się w Instytucie Literackim w Paryżu. Zgodził się tylko na nieliczne poprawki. Do tego ingerencje cenzury. Między innymi wyrzucono w całości artykuły o Tomasie Venclovie i o Dostojewskim. Zmian było bardzo wiele. Kiedy w 1989 roku stanąłem na czele wydawnictwa Norbertinum – pierwszego prywatnego katolickiego wydawnictwa...
Opowiem jeszcze taką ciekawostkę. W związku z otrzymaniem przez Miłosza Nagrody Nobla PIW i Znak też coś wydały – nie pamiętam już, co. Pierwszy był chyba tomik PIW-owski. Ukazał się jeszcze na jesieni albo na wiosnę. Już nie pamiętam. W Warszawie dzień i noc stała kolejka ludzi, którzy chcieli go kupić. I były też wywieszone duże listy, na których ci, co stali w kolejce, podpisywali się, żeby potem, jak już tomiki znajdą się w księgarni, móc kupować je według kolejki....
W 1999 roku Koło Polonistów KUL zaprosiło ponownie Miłosza do Lublina, razem z jego drugą żoną – Carol. Miłosz mieszkał już wtedy w Krakowie. Na dworcu kolejowym mieli go przywitać profesorowie Józef Fert i Władysław Panas. Po godzinie 11 w nocy zatelefonował do mnie profesor Fert, relacjonując mi spotkanie z Miłoszem i jego zdziwienie faktem, że wśród witających nie ma Norberta Wojciechowskiego. Podobnie jak witający, sam byłem tym zaskoczony. Nie wiedziałem o wizycie Miłosza. Profesor Fert poinformował mnie o wystawie...