Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Maria Sowa - relacja świadka historii z 25 stycznia 2008

Mój ojciec był zakochany w Piłsudskim Tekst

Mój ojciec był legionistą, piłsudczykiem, zakochanym w Piłsudskim. Cały czas jak tylko gdziekolwiek był jakiś zjazd piłsudczyków przed wojną, to on tam wszędzie był. Ostatnio pamiętam, że był zjazd piłsudczyków w Krakowie, na który zabrał mojego starszego brata. I nawet miałam takie ich zdjęcie przy pomniku z Krakowa, ale nie wiem czy je jeszcze gdzieś mam. Jakbym zaczęła tam szukać, to może bym znalazła. Co ojciec mówił o Piłsudskim? No w ogóle Piłsudski dla mojego ojca był bogiem. On w...

Czytaj więcej

Pan Zoner - nauczyciel geografii ze szkoły powszechnej nr 19 Tekst

powszechna, nauczyciele Pan Zoner – nauczyciel geografii ze szkoły powszechnej nr 19 Mój nauczyciel w szkole podstawowej, który uczył geografii, to był człowiek pochodzenia żydowskiego – nazywał się Zoner. To był bardzo sympatyczny pan, w ogóle bardzo dobry nauczyciel, sympatyczny, bardzo kochał młodzież. Myśmy go wszyscy lubili, ale był taki trochę śmieszny, bo jak ktoś, jakiś chłopak szczególnie, odpowiadał, to on się łapał za głowę i, mimo, że mówił świetną polszczyzną – zaznaczam to – piękną, doskonałą polszczyzną, ale jak...

Czytaj więcej

Puławy i Kazimierz Dolny przed wojną Tekst

Przed wojną byłam raz w Puławach, po prostu na takiej wycieczce z rodzicami i byli nasi jacyś sąsiedzi, jacyś państwo znajomi. Ale ja już nie pamiętam kto to był. I byliśmy na plaży cały dzień po prostu, nad Wisłą. Tam było wtedy masę ludzi na plaży w Puławach, tam była piękna plaża. Jak tam dojechaliśmy? No chyba pociągiem, na pewno pociągiem, bo wtedy autobusy chyba do Puław nie jeździły. Pojechaliśmy pociągiem i wracaliśmy pociągiem, bo samochodu nie mieliśmy przecież przed...

Czytaj więcej

Wybuch wojny we wrześniu 1939 roku Tekst

Wybuch wojny w 39 roku wszyscy przyjęliśmy z wielkim przerażeniem. Wszyscy byli przerażeni. Bo starsi ludzie, którzy przeżyli pierwszą wojnę z czternastego roku, to wiedzieli, co to jest wojna. Wprawdzie mówiło się później, już jak ta wojna wybuchła, że to będzie wojna błyskawiczna, Kriegblitz po niemiecku [właść. Blitzkrieg, niem., od Blitz – błyskawica i Krieg – wojna, przyp. red], ale nie była Blitz, tylko była bardzo długa niestety, bo przecież trwała pięć lat. Ja akurat drugiego września szłam z moją...

Czytaj więcej

Sytuacja Żydów w czasie okupacji niemieckiej w Lublinie Tekst

Jeżeli chodzi o stosunek Niemców do Żydów, to na ulicy to się tak tego nie widziało, no bo powiedzmy oni przecież nie napadali na ulicy, nie bili Żydów. Ja przynajmniej takiego faktu nie widziałam. Ale słyszało się już ciągle o tym, że tych Żydów tak stopniowo likwidowano. Więc zabierali ich z domu, gdzieś tam wywozili, no później jak otworzyli to getto u nas w Lublinie, to była cała prawa strona Lubartowskiej i Podzamcze obecne dzisiaj, to wszystko przecież było getto...

Czytaj więcej

Aresztowanie ojca i jego trudne wspomnienia z obozów Tekst

Jak wybuchła wojna to mój ojciec założył sobie prywatne biuro podań na ulicy Królewskiej 3, ponieważ znał perfekcyjnie język niemiecki w mowie i w piśmie, a takie biuro wtedy to był świetny pomysł, ponieważ już były te aresztowania ludzi. Ludzie przychodzili, pisali pisma odwoławcze do tych różnych władz niemieckich. I to był dobry interes, że tak powiem, zarabiało się w ten sposób przyzwoicie na życie. No ale niestety, nie cieszył się tym zbyt długo, bo później właśnie do tego samego...

Czytaj więcej

Praca w sklepie Stefana Madlera w czasie okupacji Tekst

Mój tata był naczelnikiem wydziału finansowego i znał wszystkich kupców w Lublinie, bo oni tam przecież przychodzili płacić te podatki, znał wszystkich Żydów, sklepy żydowskie i polskie… I w czasie okupacji Niemcy najpierw od szesnastego roku życia, chyba w pierwsze dwa lata okupacji, a później już od czternastego roku życia, wywozili do Niemiec młodzież na roboty. I mój ojciec, jakby czując to, że będzie niedługo aresztowany, za punkt honoru sobie wziął, że on musi mnie gdzieś ulokować w pracy, żebym...

Czytaj więcej

Skrzynka kontaktowa w sklepie pana Madlera i działalność w AK Tekst

Później była taka historia, bo bardzo szybko zorientowałam się pracując tam, że tam przychodzili jacyś ludzie do pani Madlerównej, i wchodzili wtedy na zaplecze. Wiedziałam, że to nie jest związane nic z handlem. To nie byli jej znajomi, no ale przecież nie śmiałam nigdy pytać. A ponieważ ja już należałam do AK, bo mój brat jak był w tym Kedywie, to nie dało się tego ukryć, i jakoś bardzo szybko wciągnęli mnie w tą organizację, to przypuszczałam, że to jest...

Czytaj więcej

W wieku 15 lat wstąpiłam do AK Tekst

Mój brat był w Armii Krajowej, na początku był tu na miejscu, a później był w tym Kedywie, bo to był bardzo sprytny chłopak. No i ja się zorientowałam, on zresztą mi powiedział, że należy do organizacji, ale mamie naszej bardzo długo nie mówiliśmy. Mama później już się dowiedziała, bo były takie sytuacje, że trzeba było kogoś przenocować, szczególnie kolegów mojego brata. No więc mama wiedziała o co chodzi, nie mówiła nam o tym, myśmy jej też nie mówili. Ale...

Czytaj więcej

Działalność brata w AK i akcje Kedywu na terenie Lublina Tekst

O takich rzeczach to się w ogóle nie mówiło. Myśmy mamie swojej już później też o niczym nie mówili. Mój brat był przecież w tym Kedywie. Chciałam właśnie o tym opowiedzieć… Za okupacji był taki sklep konfekcji męskiej na Krakowskim Przedmieściu, który prowadził Marian Kowalski. Okazuje się, że on był szpiclem i wykonano na nim wyrok. Tuż przed dziewiętnastą – bo do dziewiętnastej za okupacji były sklepy czynne – ja o tym wiedziałam, to drżałam w tym swoim sklepie. Wychodziłam...

Czytaj więcej

Raz miałam straszny wypadek z Niemcem Tekst

Oj, pamiętam Niemców, którzy przychodzili do sklepu. Raz ja miałam straszny wypadek z Niemcem. Ja miałam okropny wypadek. No byłam młodziutka dziewczyna, dość ładna i przyszedł kiedyś Niemiec gestapowiec, oni byli wszyscy tacy wysocy, przystojni, i on tak przyszedł i do mnie tak: „Ha, ha ha, das ist schöne Fräulein” – i on mi tak ręką cały czas. Więc ja się za tą ladę tak usuwam tam dalej, a on cały czas to: „Ha, ha, ha, schöne Fräulein”. I w...

Czytaj więcej

Okupacyjna codzienność i braki żywności Tekst

W czasie okupacji żyło się bardzo trudno. Przede wszystkim w sklepach nic nie było, jeżeli chodzi o mięso, o jakieś tam te rzeczy, no to od czasu do czasu gdzieś tam w jakiejś jatce rzucili czegoś, co było od razu rozłapane. Po chleb już za okupacji się stało też w kolejce, bo już były problemy z chlebem. Jak się rano nie kupiło, to później się go nie dostało, bo coraz bardziej brakowało. Zresztą, przecież w Lublinie było masę żydowskich piekarni,...

Czytaj więcej

Pan Morajne przychodził do naszego sklepu Tekst

Pan Morajne przychodził do nas do sklepu, ponieważ był naszym klientem. To był bardzo sympatyczny człowiek, bardzo zamożny na terenie Lublina. No ale taki, wie pan, kiepełe to on miał. Jak to się mówiło: „Ty masz żydowską kiepełe”, żydowską głowę. To był Żyd, tak, to był Żyd. Bardzo sympatyczny pan, bardzo elegancki. Świetnie zawsze ubrany, pamiętam, doskonale. Był taki średniego wzrostu, masywny, krępy. Grzeczny, kulturalny bardzo. Ładnie mówił po polsku, no ale takie swoje tam powiedzonka w rozmowach to już...

Czytaj więcej

Cieszyliśmy się odzyskaną wolnością Tekst

To wyzwolenie, to samo oblężenie Lublina trwało trzy dni. Pamiętam tylko jak Niemcy w popłochu bez przerwy uciekali. Samochody ich były zawalone jakimiś rzeczami różnymi, bo oni już wiedzieli, że to jest ich koniec. I jak Niemcy uciekali z Lublina, z tymi rodzinami. Podobno na dworcach, w pociągach, to było ich pełno, bo oni już gdzieś tam wiedzieli, że już to oblężenie tego Lublina następuje, to oni się chcieli chronić jakoś. To był taki ruch już, oni już nie przychodzili...

Czytaj więcej

Konspiracja powojenna i akcja odbicia akowca ze szpitala Tekst

Chciałam jeszcze opowiedzieć o takiej sprawie, o której zapomniałam przedtem, że już po wyzwoleniu moja koleżanka leżała w szpitalu, też nieżyjąca już dawno, leżała w szpitalu na wyrostek robaczkowy, i tam dowiedziała się, że w szpitalu leży chłopak przywieziony z zamku lubelskiego, akowiec oczywiście, który jakąś miał tam operację i że na którejś tam sali leży. Więc ja powiedziałam o tym chłopakom, którzy jeszcze działali cały czas, mieli kontakt z organizacją. I ja powiedziałam to swojemu koledze, Jurkowi Denisowi z...

Czytaj więcej

Mój brat dostał rozkaz zlikwidowania Franciszka Pawłota Tekst

To było już po wyzwoleniu. Ponieważ, jak powiedziałam, AK się nie rozwiązało tak od razu, tylko była ta konspiracja, był nakaz zlikwidowania Franciszka Pawłota. On mieszkał gdzieś na ZOR-ach Bronowice, na ulicy Składowej zdaje się. To były takie malutkie domki robotnicze. I właśnie mój brat był przydzielony do likwidacji Pawłota. Ponieważ on był PZPR-owcem, sekretarzem Komitetu Miejskiego w Lublinie, to był w ogóle pierwszy sekretarz Komitetu Miejskiego w Lublinie. To mój brat i taki Ali, partyzant, który nazywał się Czesław...

Czytaj więcej

Powrót do Lublina w 1954 roku Tekst

Powrót do Lublina w 1954 rok Ja zostałam już w Kamiennej Górze, bo tam wyszłam za mąż, później miałam przerwę, bo byłam cztery lata w Zakopanem i w pięćdziesiątym czwartym roku wróciłam już do Lublina z jedną córką, czteroletnią. I już od pięćdziesiątego czwartego roku jestem w Lublinie bez przerwy. 1954 rok to były jeszcze takie początki, ale już to wszystko, to życie się unormowało. Ludzie już mieli pracę. Pracy było wtedy bardzo dużo, kto chciał pracować, to naprawdę nie...

Czytaj więcej

Praca w lubelskiej gastronomii Tekst

Ja w Zakopanem pracowałam na Kasprowym Wierchu, tam była też restauracja hotel na Kasprowym Wierchu i ja tam byłam kierownikiem administracyjnym. A jeszcze przed tym, przez pół roku pracowałam na Gubałówce, też w biurze. A później przeszłam na Kasprowy Wierch, bo tam mi dali lepsze warunki finansowe. Bo tam ktoś się zwolnił, ja przeszłam sobie na ten Kasprowy. A w Lublinie jak przyjechałam to od razu zaczęłam pracę w gastronomii. I już cały czas pracowałam w lubelskiej gastronomii. Prowadziłam kilka...

Czytaj więcej

Praca blokierki w restauracji Tekst

Blokierka to była osoba, która siedziała w okienku i przyjmowała bloczki od kelnera. Każdy kelner miał swój numer. Powiedzmy, miałam 13 kelnerek, pracowało powiedzmy tego dnia 9, bo reszta, co siódmy dzień każda kelnerka musiała mieć wolne. Robiło się grafik taki, który wisiał i tam kelnerki sobie sprawdzały kiedy przychodzi do pracy. Była pierwsza zmiana rano i druga zmiana po południu, i każda kelnerka, jak przychodziła do bufetu, czy do kuchni, bo u nas się wydawało też śniadania wiedeńskie, kolacje...

Czytaj więcej

Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Handlu Spożywczego i trudności z zaopatrzeniem restauracji Tekst

gastronomia, praca w gastronomii, restauracje w Lublinie, WPHS, Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Handlu Spożywczego Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Handlu Spożywczego i trudności z zaopatrzeniem restauracji Jeżeli ja prowadziłam Lubliniankę, a miałam dział cukierniczy i w lecie lody, to właściwie dla wszystkich zakładów w gastronomii myśmy robili lody. To wtedy jeszcze nie było maszyn, tych takich lodów z automatów, bo to jeszcze nie ta pora, tylko się lody kręciło w tym bębnie takim, wie pan, prawdziwe lody: mleko, jajka, żółtka, tam różne proszki, zapachy, smaki....

Czytaj więcej

Każda restauracja miała swojego opiekuna z milicji Tekst

Każdy lokal miał swojego opiekuna [z milicji]. Za każdym razem miałam innego. W Lubliniance miałam takiego Roberta, bardzo kulturalny chłopak po studiach, super, który przychodził, ale on nawet wiedział, że ode mnie nic nie wyciągnie, bo pytał czasami: „A ten konsument często przychodzi?” „No przychodzi, no bo to jest lokal otwarty. Niech przychodzi jak najczęściej, bo my z tego żyjemy przecież.” Ten Robert był bardzo fajny. Natomiast jak prowadziłam Regionalną, to tam się zaczął robić taki punkt zbiorczy dla prostytutek....

Czytaj więcej

Klienci Lublinianki Tekst

Jeśli chodzi o klientów, to w tamtym czasie Lublinianka to był przegląd Lublina w ogóle. Wszyscy adwokaci, wszyscy lekarze siedzieli w Lubliniance i to na dole, na górę młodsi szli. Na dole to byli sami znajomi, bo jeszcze wtedy nie było przecież Orbisu, tej kawiarni orbisowskiej, nie było jeszcze wtedy NOT-u [Naczelna Organizacja Techniczna, przyp. red], przy NOT-cie później była kawiarnia też taka… często też ludzie chodzili do niej. Ale Lublinianka to była właściwie jedyna kawiarnia w centrum do której...

Czytaj więcej

Kocioł UB Tekst

Kiedyś wpadłam w kocioł UB. To było już po wyzwoleniu oczywiście… moja przyjaciółka Krystyna Nagnajewicz, która była sanitariuszką u Zapory, tak jak panu mówiłam, ona była bardzo długo, do samego końca właściwie rozwiązania tej organizacji. Tuż przed aresztowaniem Zapory odeszła, bo była chora, i ona bardzo dobrze znała mamę tego Czesława Wawruszaka, pseudonim Ali, który był z oddziału Szarugi. I poszłyśmy ją po prostu odwiedzić, panią Wawruszakową. Ona mieszkała na ulicy Pawiej w Lublinie. I wchodzimy, a tam jest kocioł....

Czytaj więcej

1956 rok, proces warszawski i afera mięsna Tekst

łapówki 1956 rok w Lublinie, proces warszawski i afera mięsna W 1956 roku był taki olbrzymi wiec gdzieś tu, w tym miejscu, gdzie teraz jest Chatka Żaka. Pamiętam. Takie było zgrupowanie ludzi olbrzymie i ja byłam na tym zgrupowaniu z moim mężem. Tam nawet mój znajomy świętej pamięci powiedział, wszedł na trybuny i powiedział, że „Czy Polska nie ma swoich przywódców i swoich generałów? Czy Ruscy mają nami rządzić?” To był taki bunt wtedy już przeciwko Ruskim, taki ruch oporu...

Czytaj więcej

Nigdy nie należałam do partii Tekst

Każdy wiedział, że ja jestem bezpartyjna, i zawsze mnie pytali: „A jak pani się uchowała na kierowniczym stanowisku?” To dziś nie może być nikt bezpartyjny? A ja żartowałam: „No widocznie jestem taka dobra, że nie muszę do partii należeć, żeby się wykazać pracą”. Ja mówię: „Ja nie muszę być w partii, ja nie jestem wrogiem Polski Ludowej, absolutnie, ale nie będę w partii, bo ja nie mam na to czasu. Bo ja mam dwoje dzieci, prowadzę jeszcze dom poza swoją...

Czytaj więcej

Żydzi w powojennym Lublinie i 1968 rok Tekst

Ja nie znałam po wojnie żadnych Żydów osobiście. Wiem, że częściowo oni wracali, bo był taki Żyd tutaj, nazywał się Bolek Altman, on prowadził taki zakład, on robił te portrety takie. Miał tych ludzi, jeździli po wsiach, tam brali zdjęcia i z tych zdjęć robili takie portrety, przeważnie ślubne, jakieś od komunii świętej. To był taki dość zamożny Żyd. Mieszkał na ulicy Lubartowskiej. Jak ja prowadziłam Regionalną, to on siedział ciągle w tej Regionalnej, bo to była taka duża kawiarnia...

Czytaj więcej

Życie codzienne w PRL-u Tekst

Jak ja pracowałam, to na 1 Maja trzeba było iść koniecznie na pochód, bo to była lista, nie ma mowy, a jeszcze kierownik zakładu, to już wykluczone, żeby nie poszedł na pochód. Urywało się w jakiś tam sposób w połowie z tego pochodu bardzo często, ale do tej trybuny trzeba było dojść. A po trybunie to już różnie bywało. Szło się tam bokiem szybko, w boczną ulicę i przychodziło się do swojego zakładu. Święto rewolucji październikowej to już była zmora....

Czytaj więcej

System kartkowy i stanie w kolejkach Tekst

Kartki weszły jeszcze przed moim odejściem na emeryturę, już dużo wcześniej. Ja jeszcze pracowałam. I wie pan jak to było: tam tyle mięsa z kością, tyle jakiegoś ochłapa i kawałeczek czegoś lepszego. I tam nie było przeproś. No bo to na kartce takie były, kartkę ona wycinała i to panu dawała co kartka tam pokazywała. Ale ponieważ ja pracowałam w stołówce, tam myśmy wydawali 400 obiadów dziennie, i bufet był normalnie, przekąski wszystkie w bufecie. Bo każdy pracownik sobie mógł...

Czytaj więcej

Solidarność i stan wojenny Tekst

Ja nie należałam do Solidarności. Mimo tego, że u nas już były takie akcje, że nasz dyrektor Bryczkowski, on był wicedyrektorem wtedy, on już był zaangażowany dużo wcześniej w tą Solidarność. To właściwie zaczęło się od KOR-u wszystko, prawda? Te pierwsze momenty to były korowskie. To gdzieś ten KOR już podobno w okolicach tej Łęcznej, to już tam bardzo działał. Oni tam się spotykali gdzieś w lasach, już tam sobie różne przymiarki robili w razie jakichś tam działań zbrojnych czy...

Czytaj więcej

Przesłanie do młodego pokolenia Tekst

Życie się zmieniło diametralnie. Teraz młodzi ludzie mają cudowne życie, a jeżeli mają rodziców dobrych, przyzwoitych, którzy dbają o ich byt, o ich wykształcenie, to przecież oni sobie teraz żyją pełną piersią. Teraz młody człowiek, młody chłopak, student, już ma samochód przeważnie. Ma telewizor od dawna, ma wideo, ma komputer. No wszystko. Chodzą sobie do pubów, chodzą sobie na dyskoteki, robią sobie jakieś ubawy. Tego wszystkiego przed wojną nie było. To było skromne, okrojone życie z tych radości. To było...

Czytaj więcej

Zdjęcia