Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Żydzi w czasie wojny - Czesław Maj - fragment relacji świadka historii z 24 marca 2011

Aaa to byli, to, przeważnie chrześcijanie byli, ale było kilka rodzin Żydów też [w Motyczu]. Bo to byli sa, co saniami handlowali, byli tacy co krowami handlowali. Oni tam mieli, powiązane było, że tam Żydzi to mieli wszędzie wstęp. Coś sprzedać, kupić, załatwić, to oni to lubili. Tak. Ale że… ich niewiele było, tam chyba ze trzy rodziny w Motycu były. Tak, handlowali. Łoni mieli takie działki, ale wzięli o, i nie robili. [...] A to później to był rozkaz z, zejść się yyy do Bełżyc i przecież wystrzelali wszystko w Bełżycach, tam co apteka jest i, to, to był park, i tam był dół. To później po wojnie to chyba, to ekshumację robili i na kierkut wywieźli. Tam w Bełżycach jest kierkut, ten cmentarz żydowski.

[A tutaj nie próbowali ludzie jakoś ratować?] taka odpowiedzialność, że w razie jak był Żyd się gdzieś zamieszał iii wykryli Niemcy, to budynki spalili i na Majdanek wszy, wszyscy szli. To tego, to był strach naprawdę.

Tu w Tomaszowicach było tak, że coś, u Pietraków, moi znajomi byli tam, kolega był, chłopak i też tam Żydzi uciekali gdzieś, Niemcy ich gonili. Wpadli tam do niego, coś tam było, to Niemcy przyszli, rozstrzelali cało rodzine. Na podwórku. Iii nie było, nie było gadania.

No cóż, to był jeden wróg, dla Żyda i dla Polaka to był jeden wróg przecież Niemiec.

Wiadomo. I niektórzy to z Żydami żyli, bo tu, jak mówię, było Żydów sadowników paru, Żydzi skupowali zboże, skupowali krowy, świ, te, świń to nie, tylko cielęta, gęsi, to mieli znajomość też. Ale później wojna mieszała ludzi. Tylko czy ich trzymać wtedy było? To ryzyko. Bo, jak mówię, tu w Józefinie też wpadli Niemcy to chyba ze czworo Żydów zastrzelili, a gospodarzy tych zabrali na Majdanek. I spalili mieszkanie.

Straszna odpowiedzialność była.

Bo pamiętam, do ojca przychodził tutaj Żyd nasz znajomy, co handlował, tego. I mówi: „Janie, ja przyjdę z ko, z żoną, z kobitą i chłopak mały mój i przetrzymajcie trzy tygodnie ich, to ja później sobie dam radę już”. No ale ojciec mówi: „Jak? Tu, na polach widać daleko. Przecież niech najadą Niemcy, to wiesz co to będzie”. -„Tobie darmo nie będzie”. Ojciec mówi: „Ja nie chcę pieniędzy”. A przecież niektórzy to sądzili się nawet później po wojnie, że za dużo brali z nich, że to. To wojna, to mieszała ludzi.

Ooo, to później to już [Żydzi] były, te – pejsy, te chałaty takie błyszczące, a później to tak aby… żeby przeżyć to wszystko szło. Tu w Józefinie to dziesięciu chyba, Niemcy najechali, to zastrzelili od razu i jedną kobietę. A jeden ucik, to później w nocy przyszli, było podejrzenie, że sołtys oskarżył – spalili sołtysa. I już. To, tak było źle, i tak źle.