Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Wyzwolenie i powrót do Polski - Janina Tataj - fragment relacji świadka historii z 21 listopada 2006

Jak ja pamiętam wyzwolenie? Jak ja pamiętam? Myśmy już słyszeli, że Rosjanie są blisko i że tam… Jak ja pamiętam? Trudno mi sobie przypomnieć.

[Przyszli żołnierze] rosyjscy, ale nie byli tacy sympatyczni.To byli żołnierze. Jak widzieli młode dziewczyny to chcieli ich tylko zgwałcić. To oni szukali. [Oni gwałcili] nie tylko Niemki. Polki [też]. Ja opowiem jeden wypadek. Ja i tam jeszcze grupa, myśmy poszli do, był tam jeszcze jeden obóz taki jak nasz i jeszcze fabryka taka, ale ona była [z drugiej strony za miastem]. Załóżmy, że tu jest Treuenbrietzen, myśmy byli z tej strony miasta, dwa kilometry za miastem, a tutaj było pięć kilometrów za miastem i jeszcze większy obóz dla tych Polaków i innych narodowości. I jak myśmy uciekali, to w tą stronę, bo to był, to było na wschód, to wstąpiliśmy do tego obozu, to ja widziałam jak Rosjanin chciał zgwałcić młodą dziewczynę i oni tam krzyczeli, nie dawali, to on ją zastrzelił... On ją zastrzelił. I zrobili mu sąd, bo myśmy pokazali na niego, kto to jest. [To i jego zastrzelili].

Jak ja pojechałam [do Polski]? Więc szliśmy pieszo, później gdzieś tam znaleźliśmy furmankę, konia prawie zdechłego i z tym koniem jechaliśmy, kilka osób nas było.

Były dwie osoby z mojego obozu i jeszcze ktoś. [Rosjanie się nas czepiali.] Jeszcze jak się czepiali. Trzeba było przed Rosjanami bardzo się pilnować, bo jak gdzieś zostaliśmy na noc i tam byli Rosjanie, to też chcieli zgwałcić. Trzeba było się chować. Tak. To nie było tak łatwo. Ale oni dawali piec chleb i jak wchodziło się do piekarni, to dostawaliśmy chleb bez pieniędzy. Albo jak weszliśmy do jakiegoś mieszkania, że nic nie było, a Niemcy byli bardzo gospodarni, to się znalazło w piwnicy jakieś konfitury, jakieś te. Oni mieli mrożonki, zapasy w słojach robione. Bo oni byli bardzo mądrzy. To się brało i jadło. Były opuszczone domy.

Myśmy nie mieli ubrań.Ja miałam małą walizeczkę i coś [tam] miałam, miałam buty z cholewami jeszcze z domu, to położyłam się spać to mi Rosjanie to ukradli. Bo zdjęłam te buty i tą walizeczkę, to mi ukradli i te buty, i tą walizeczkę, to byłam boso, to nie miałam butów. To później spotkałam kogoś, co kiedyś był w naszym obozie, to ona mi dała parę butów.

Rosjanie byli. Nie było granicy. [Można było przejść z Niemiec do Polski bez problemu].I oni nas potem wsadzili, nie pamiętam w jakim mieście, do pociągu i zawieźli do Łodzi. I w Łodzi poszłam do komitetu. I jeden wśród tych, który byli z nami, on był łodzianin i miał mieszkanie, ale tam ktoś mieszkał, to nam dali pokój w tym mieszkaniu gdzie on mieszkał. To było dosyć trudne. A potem wyjechałam do Warszawy. Spotkałam tam znajomych. To już powojenne życie. Nie ma tutaj znaczenia.

Relacja z 21 listopada 2006

Słowa kluczowe