Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Wybuch II wojny światowej - Maria Jung - fragment relacji świadka historii z 6 grudnia 2003

W [19]39 właśnie na moim dyżurze był alarm. Pamiętam, że dyrektor ówczesny poczty, mówi tak: „Proszę pani teraz już pani nie może wyjechać do domu ani na obiad, na śniadanie, na kolację, bo pani jest na froncie.”. Muszę się przyznać, że moje koleżanki uciekały jak były naloty, a ja już sobie powiedziałam: „Nie, no”. Byłam narzeczoną właśnie, mąż był w saperach, więc był powołany do wojska, więc ja mówię też jestem żołnierzem, już nie odchodziłam. [Na początku września] zbombardowali Puławy, że nie było nic, udałam się do Kazimierza, bo tam rodzice akurat uciekli z siostrą młodszą ode mnie o 8 lat. Szłam z kolegą piechotą z Puław do Kazimierza, przyszliśmy o godzinie 12 w nocy. Tam taka była znajoma, miała swój domek i tam rodzice się zadomowili. Na drugi dzień zaczęły tam latać samoloty, a ja miałam dyspozycję od naszego pana dyrektora poczty i telegrafu, żeby się dostać do Kowna i skierowałam się do Kowna. Mówię do rodziców: „W takim razie jak chcecie to [idźcie] razem ze mną.”. Razem poszliśmy do Kowna, mieliśmy osoby, które nas podprowadzały, w Laskach zatrzymała się ta nasza podróż, dotąd nas odwieźli i mówią: „No już teraz musimy wracać, nie możemy [dalej iść].”. Wypatrzyliśmy samochód jakiś na drodze. Wsiedliśmy do takiej garażówki i jedziemy dalej właśnie w stronę Kowna, a tutaj straszny nalot jest i ci żołnierze, bo to był wojskowy samochód, zostawili nas w tym samochodzie, a on był pełen amunicji. Myśmy zostali na tej szosie, a oni w krzaki, a my z tym ładunkiem. [Szczęście], że się nic nie stało.

Właśnie w tym Laskach byliśmy do czasu aż Niemcy przyszli. Pozwolili nam wrócić do Puław, [miasto] spalone, zniszczone. To był chyba listopad czy grudzień.