Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Wojna - Janina Zajączkowska - fragment relacji świadka historii z 7 października 2007

Ojciec miał gospodarkę, ziemię. Wychowywałam się na Andersówce i wojna mnie zastała na Andersówce. W 1939 roku przyszli do nas Rosjanie. Myśmy sąsiadowali z osadą wojskową, gdzie niegdyś marszałek Piłsudski dał ziemię tym, co wojowali w pierwszej wojnie światowej. Wywieźli ich [sąsiadów] na Syberię. Później zaczęli wywozić rozbite rodziny. Ojciec wywiad jakiś dostał od Ukraińca, że my jesteśmy na liście do wywózki do Rosji. Zaczął robić nam walonki. Trzy siostry cioteczne już pojechały, były żonami tych osadników. Dostaliśmy wiadomość [od nich], że żyją.

Mówili: „Jakbyście się wybierali do nas, to proszę walonki sobie przyszykować i słoninę.” Ojciec zaczął się przygotowywać, bo zarzucali [mu], że jest kułakiem. Mieliśmy już nawet datę wyjazdu, to miało być 29 czerwca 1941 roku. Niemcy napadli 22 w czerwcu. To nas uratowało.

Niemcy objęli władzę, wtedy zaczęła się z Żydami sprawa, zaczęli gwiazdy nosić z tyłu na płaszczach. Ponieważ ojciec miał magazyn, wynajmował tym Żydom. Biedny Żyd, Moszek się nazywał, miał dużo dzieci i on, jak jarmarki były, wynajął magazyn.

Myśmy sąsiadowali z Ukraińcami. I teraz my dowiadujemy się, że Niemcy napadli. Całą noc była strzelanina, ludzie uciekają, w powietrzu wojna, widzimy samoloty nad nami. Przylecieli Ruscy lotnicy i pytają się: „Kuda ta nasza pitowky?” Jak Niemcy już u nas byli, to ci Żydzi [Moszek] w dalszym ciągu do nas przychodzili. [A potem] pogrom żydostwa. Już były pogłoski, już mówili, że w Piatydyniach Żydzi kopią doły duże i że tam będą morderstwa się odbywać, że tych Żydów tam będą zabijać. Któregoś dnia zaczęli Żydów wywozić. A u nas taka rodzina była żydowska. Wtedy, jak ten pogrom był, to oni nie zdążyli do nas uciec. Widocznie ich wybili. Okres po pogromie... wszystko uciekało, chowało się.

I do nas wpadali. Ojciec znał ich, dał bułkę chleba, słoniny: „Bierzcie i idźcie, bo my się boimy.” [Albo] jak do nas moja koleżanka przyszła, a u sąsiadów pies zaszczekał, to ja ją prędziutko zagadywałam, bo u nas Żyd był gdzieś... przyszedł, chciał się najeść. Matka już mu przez okno wyrzuciła, dała też węzełek i kazała, żeby uciekać w kierunku Rosji.

Później z drugiej strony Włodzimierza, tam miałam cioteczną siostrę i myśmy się dowiedzieli, że jakaś banda ukraińska na nich napadła. Ojciec wywiad przeprowadził, że trzeba uważać, bo Ukraińcy bandę mają, będą napadać.