Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Stroje sceniczne również kombinowaliśmy - Zofia Wronko-Mitrut - fragment relacji świadka historii z 12 września 2019

udostępnienie online najcenniejszych zasobów, załatwianie ubrań, codzienność PRL, granie przedstawień, szycie ubrań 17. Stroje sceniczne również kombinowaliśmy Jeżeli chodzi o „Czarta” to mieliśmy taką panią, która, załóżmy, musiała coś wyszukać w teatrze czy w Operetce, jak potrzebny był jakiś surdut albo jakiś kapelusz. Była zawsze taka osoba, oczywiście też opłacana, garderobiana. Więc też kombinowaliśmy, żeby nie kupować w sklepach. Bo raz, że nie było, a po drugie, to trzeba było płacić. A wiadomo, że bilety też musiały być niedrogie, żeby ludzie przychodzili. Po zakładach pracy chodzili tacy ludzie, i zakład pracy jak zakupował, to zawsze były tańsze te bilety dla tych ludzi, którzy potem przychodzili na Dzień Kobiet.

Jak był Dzień Kobiet, to było i cztery, i pięć przedstawień. Tylko się ludzie wymieniali, a myśmy po prostu tyle grali. Buźka, goździk i rajstopy. Ale każdy się cieszył, bo rajstopy. Jak poleciało oczko, to trzeba było pójść do repasacji, bo nie można tak było dostać łatwo. A miałam taką ciocię, która szyła, i ona też mi tak kombinowała różne sukienki. Miała taką wizję artystyczną. Jak byłam u niej, to brała materiał, który miała mi szyć, pomierzyła, i sobie śpiewała. A potem brała i mierzyła. Ja się patrzę, a ona na tym tapczaniku swoim, miękkim, bierze ciach, ciach, ciach, ciach, potem ciach, ciach, ciach, ciach, ciach. Jezus, jak to wyjdzie? A potem wszystko posczepiała. Było coś wspaniałego. Ubierały się u niej panie doktorowe nawet. Również pani profesor Garbaczowska, która prowadziła zajęcia, wykłady na filologii polskiej. Ciocia moja kochana żyła bardzo długo, dziewięćdziesiąt trzy lata miała. Nie wiem jak ona się uczyła kiedyś, ale to właśnie polegało na tym, że ona potrafiła taki materiał sobie poskładać. Powiedziała: „Na stole się źle tnie, tylko na kanapie” Taką miała swoją kanapę, i na miękkim tym nożycami cięła.