Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Przedwojenny Lublin - Joseph Tauber - fragment relacji świadka historii z 5 kwietnia 2011

Józef Tauber, urodziłem się 11 czerwca [19]19 roku w Lublinie na ulicy Szerokiej 39.

Ojciec był szewcem, pracował w domu.

Ukończyłem siedem klas [w szkole] na Czwartku i poszedłem pracować jako kamasznik. Przed świętami [gdy] była praca, to pracowaliśmy dłużej, nawet do północy. A jak nie było pracy, to siedzieliśmy na łące, na Krawieckiej, tam były koledzy, koleżanki.

W soboty nie pracowaliśmy, [a] w niedziele tak. Sklepy były zamknięte w sobotę, a w niedzielę [Żydzi] sprzedawali nielegalnie.

Chodziliśmy do Ogrodu Saskiego, ale [trzeba było uważać], bo studenci napadali tam na Żydów. Ładny park był, zimą robili tam ślizgawki, na sankach jeździli.

Pamiętam, przed wojną, [jak] studenci stali koło sklepów na Krakowskim Przedmieściu, nie wpuszczali [Polaków]do żydowskich sklepów, żeby [u Żydów] nie kupowali.

Pamiętam zapach chleba, jak przechodziłem [obok] piekarni. Była olejarnia, jak [się przechodziło obok] to ten olej pachniał. Ulica z której można było przejść na Zamek, nazywała się „śmierdząca” ulica. Trzeba było iść kilka schodów na górę, [ponieważ] Podzamcze znajdowało się wyżej niż ulica Szeroka.

[Pod numerem 37, na Szerokiej] była taka mała synagoga. [Po] drugiej stronie trochę dalej, też była synagoga. Wtedy chodzili częściej do synagogi niż teraz. Rodzice chodzili do dużej synagogi, to było blisko.

Ulica Jateczna, tam znajdowała się Talmud Tora, [obok] braliśmy wodę, dobra woda była.

Kino było przed Bramą, przed zegarem, [na] ulicy Nowej. Chodziłem jako dziecko tam, wtedy można było wejść bezpłatnie, żeby pójść do ubikacji, trzeba było wyjść na ulicę – [przy wyjściu] dawali taki numerek, to nieraz oddał ten [numerek komuś], żeby wszedł do kina. Zimą jak nie było gdzie chodzić, to chodziliśmy do tego kina, siedzieliśmy tam cały dzień.