Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Potrawy, święta i prezenty - Maria Wnuk - fragment relacji świadka historii z 20 stycznia 2005

Nasza mama w ogóle jest z Kresów, dlatego u nas były na przykład, co wszyscy znajomi lubili przychodzić, to były kołduny. Albo były bliny, to takie żytnie placki, które polewało się roztopionym masłem ze śmietaną i ze śledziem. Wiem, że raz jak mama wyjeżdżała, to mnie podrzucała swojej jakiejś przyjaciółce, co też miała córkę, żebym ja u nich obiad jadła. Wiec ta pani zawsze mi chciała dogodzić: "Co ty Marysiu lubisz?" I był rosół z makaronem i polędwica. I takie dania lubiłam. Dużo było pierożków. Albo na przykład jeżeli chodzi o owoce, o mandarynki czy pomarańcze, to tylko w święta były, na Boże Narodzenie. Nie było tak, że cały rok można było to jeść.

W święta w jednym pokoju była choinka, były prezenty pod choinką, a w drugim siadaliśmy do Wigilii. Rodzice przyjaźnili się z księdzem proboszczem Zdzichowskim, który był zawsze gościem na Wigilii. No i było dzielenie się opłatkiem oczywiście. I potem ten ksiądz do tatusia mówił: „Proszę pana, chyba jakiś dzwonek jest” Więc wszyscy wyszli, bo święty mikołaj przyszedł. Myśmy drzwi otwierali, zapalali choinkę, oczywiście nie lampki, tylko świeczki. I potem się otwierały drzwi, i my wchodzimy, choinka się pali, pełno prezentów, to jest straszna uciecha. I śpiewało się oczywiście kolędy. I potem był zwyczaj poświąteczny, że co wieczór paliło się choinkę i przy choince śpiewało się w domu kolędy.