Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Początki edukacji, Szkoła Podstawowa numer 10 - Wiesława Kłębukowska - fragment relacji świadka historii z 29 października 2015

Na Starym Mieście jest ulica Złota, która prowadzi do Dominikanów. Tam była szkoła krawiecka pani Gogaczowej, gdzie w czasie okupacji uczennicą była moja siostra.

Brat z kolei chodził do jedynej szkoły [działającej] w czasie okupacji, do szkoły Vetterów. Jedynie tę szkołę Niemcy pozwalali utrzymać chyba ze względu na pokrewieństwo tych Vetterów. Przed wojną nie chodziłam do żadnej szkoły, ale już w czasie okupacji babcia zaprowadziła mnie do szkoły nr 10. Po wybuchu wojny, szkoła nr 10 była zniszczona, zbombardowana. Fragment tej szkoły jest jeszcze tam w dalszym ciągu przy ulicy Tatarskiej. Zostałam zapisana do szkoły, ale ponieważ budynek był zniszczony, więc naukę rozpoczęłam w budynku Salezjanów. Tam na troszkę, na jakiś czas nas przyjęli, tam się uczyłam. Poszłam od razu do drugiej klasy, bo przy moim starszym rodzeństwie byłam bardzo wykształcona. Później, nie wiem w której klasie, ale potem znów nas przenieśli i uczyłam się w tym budynku z wmurowanym krzyżem. Przed wojną tam była apteka. Z jednej strony mieszkali państwo Sobolscy, a już jak ja zaczęłam swoją edukację to tam była klasa nasza, jedna klasa szkoły nr 10. Również w parafii Świętej Agnieszki jedna klasa szkoły nr 10 miała swoje pomieszczenie, tam też chodziłam. Gdzie tylko było jakieś miejsce, kto pozwalał nam się uczyć, to tam żeśmy się uczyli. Warunki były bardzo ciężkie, bo w którejś z klas odmroziłam sobie ręce, tak było zimno po prostu. Jak ktoś miał węgiel to przyniósł do pieca, żeby napalić, ale kto tam miał w czasie okupacji węgiel.

Nie było tak wesoło. Zresztą, historię szkół opisałam w tych moich wspomnieniach z Kaliny wydanych z okazji jubileuszu Salezjanów. [Opisałam] dzieje szkół, kto był nauczycielem, nawet są tam zdjęcia ze szkoły nr 10.