Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Partyzanci - Antoni Bunia - fragment relacji świadka historii z 10 sierpnia 2015

Pamiętam, taką wiosnową, marcową niedzielę. Przyjechali partyzanci. Jak to partyzantka: spokój, Niemców nie ma, a partyzanci na wozach. Nie było wtedy gumowych, tylko żelazne, takie drabiny. Siedzą na wozach. Piosenki te partyzanckie.

Jak to pobudza do tego, to ojojojoj! Ja bym poszedł: „Dum, dum i pomaszerował dalej. Z tą piosenką, tą jedyną śpiewam dla ciebie dziewczyno”. Jak to pobudzało, jak to pociągało! I siedzim na rynku, chodzą partyzanci. Chodzą partyzanci w niedzielę. Słoneczko świeci, tak pod wieczorem. Marzec. Wychodzi gdzieś taki zarośnięty Żyd…. Złapali go! „Siadaj na wóz!”. Już go wzięli do partyzantki i na Bójki. A tam cały sztab był na Bójkach.

Jeszcze opowiem, jak z naszej rodziny tutaj jeden chłopak… Zaczynała się partyzantka, zaczynały się tworzyć oddziały na Rudce… Był dowódca, u nas dowódca to był ten Goławski na Rudce. Drugi dowódca z rodziny Sidorów, Sidor po wyższej szkole… I zaczynali się chłopaki już organizować. Gdzie? Na Rudkę. W połączeniu z naszym Goławskim tam na Rudkę… I tam przybywali i zaczynała się tworzyć ta partyzantka. I przebywali tak i na wiosce, i w lesie. Trza trafu, że przybiegli Niemcy, szwaby… Stworzyli armię, tak jakem przedtem mówił, z zwerbowanych ruskich żołnierzy. Chętnych. Którzy złożyli poddaństwo Niemcom, służbę dla Niemców. I oni się przebrali za partyzantów. Mieli pod spodem wojskowy mundur, ale tak zrobili, że partyzanci wychodzą w lesie, grupami poszukują łączności swoich, żeby zwiększyć organizację… I spotkali dwóch chłopaków od nas. Z naszej rodziny jeden. Z mojej rodziny, z żony rodziny. Młody chłopak, dwadzieścia dwa, trzy lata. I drugi tam z miasta… I ich spotkali w lesie… I oni uwierzyli im, wszystkiemu. I zaczęli opowiadać, kto oni jest i do czego oni należą… I zaprowadzili ich do tych na Rudkę, tam gdzie oni byli zarejestrowani… I ci się rozłożyli w tym domu i dopiero wyciągać całe litanię… kto tu należy, kto, co. I to była zimowa pora… Oni sami. A ci wojskowi pomęczone, bo to było zimową porą. Też mieli dobre zadanie, ci wojskowi… Ale tu wyciągają znowuż partyzantów z tej strony. Z tych dwóch wyciągają winnych… I tak było… Zaczęli wyciągać, wtedy powiedzieli wszyscy. I tu: „Stop”. Byliby uciekli.

„Stop”… I wydało się… I wydało się. Ich zatrzymali, kto oni jest… Powiedzieli, kto oni jest. Rodziców tych wzięli do szkoły. To sztab przecież przyniemiecki już stanął w szkole. I ich do szkoły. I dopiero dalej się wypytywania tych rodziców… Sołtysi się boją. Ich wyciągają znowuż wszystkich z rodziny, z tej rodziny, co tych chłopców złapali i innych jeszcze. Ale z rodziny. Tak jak Józefkę, siostrę tego chłopca. Ale ta siostra zmieniła nazwisko na męża. Bo wyszła za mąż i zmieniła na męża nazwisko, więc Niemcy to jest naród… uważam, przebiegły, mądry. Puścili ją… A sołtysi ją za bark, mówią: „Chodź. My się boim, chodź”. Przedstawili ją, że to jest siostra… Puścili ją. A tych zatrzymali i tam jeszcze kilku innych. I tu ich zabili, krzyż postawiony tu w lasku jest. Wtedy jak zabili. Między innymi jednego handlarza, który handlował i do Warszawy żywność woził. Coś tam przywiezie, to sprzeda. To i tego wzięli do zagłady tutaj… Goławskiego nie znaleźli. Bo wydali, że to główny był Goławski z partyzantki. Nie mogli go złapać. Więc wzięli jego brata młodszego na zakładnika. I do aresztu, tam sąd i tutaj wywieźli ich tu kilku… I to było ciekawa historyjka teraz.

Jak tutaj zdyjmali ich z wozu do odstrzału, ten handlarz w głos się w tym samochodzie modlił… Tak się w głos modlił, że jak zdyjmali ich do rozstrzału z tego wozu, tak Niemiec go zatrzymał. Cofnął go z powrotem do samochodu. A już, już był do rozstrzału. I tych innych zabili, a tego do samochodu i z powrotem go do szkoły i wywozić ich do więzienia. Na Wronki gdzieś tam. I jak ich wieźli taką więźniarką, to partyzanty ich uwolnili wszystkich. Tam więcej wieźli. Tego brata Goławskiego wieźli, i tych innych co mieli na liście. Tam jeszcze innych takich groźnych nawet. Sporo ich wieźli więźniarką.