Moje pierwsze spotkanie z Niemcami - Marian Malarz - fragment relacji świadka historii z 9 marca 2006
Byłem na wsi tam, gdzie się urodziłem [Skoki] i już pierwszego dnia bombowce niemieckie przeleciały nad naszą wioską i jakieś dwadzieścia kilometrów od mojej wioski rzucały bomby, niszcząc tor kolejowy, który prowadził z Lublina chyba do Siedlec. To było pierwsze takie zapamiętanie. W okolicznych miejscowościach były widoczne kłęby dymów, pożary, które miały miejsce właśnie, bo Niemcy już w pierwszych dniach września przystąpiły do bombardowania.
To wejście [Niemców] nie było tak widoczne w mojej wiosce, ale wystarczyło wyjść na drogę, która prowadzi z Radzynia do Lublina, ażeby spotkać Niemców, samochody niemieckie, motocykle. To już było widoczne, a jak się zajechało na przykład do Radzynia, już były posterunki niemieckie, Niemcy stali na warcie, żołnierze się kręcili po ulicy, tak że to było pierwsze moje spotkanie z Niemcami.
Potem, gdy Niemcy wypowiedzieli wojnę Rosji, to nad moją wioską bombowce obciążone bombami leciały na wschód. I tam zrzucały bomby. Widać było łunę pożarów, gdzie te bombowce spowodowały pożary. W mojej wiosce i w naszej stodole Niemcy kwaterowali kilka dni. I potem poszli na front wschodni.