Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Dziadkowie mieli majątek na Kujawach - Krystyna Skwarska - fragment relacji świadka historii z 8 czerwca 2006

Moi dziadkowie ze strony ojca mieli majątek na Kujawach. Ponieważ była duża rodzina, majątek był nieduży, więc każdy musiał się rozejść. Córki powychodziły za mąż, a synowie musieli [pracować] i mój ojciec też poszedł do pracy. Pojechał do Warszawy i skończył szkołę Wawelberga przed I wojną światową. Ponieważ to był zabór rosyjski, to został wzięty do wojska, stryj nie poszedł, bo najstarszych car nie brał do wojska, a ojciec w 1914 roku poszedł. Mama już była w ciąży z drugim dzieckiem, to jeszcze przyjechała ciocia i stryj, zabrali mamę i najstarszą moją siostrę, Myszkę, już nieżyjącą, jedna i druga nie żyje. I mama była w Brzeziu, na Kujawach, u swojej siostry, a w Warszawie ojciec zlikwidował mieszkanie, w Alei Róż mieli piękny apartament, żonę wysłał do rodziny. Bo to dwóch braci i dwie siostry, takie podwójne pokrewieństwo. No i sam poszedł do wojska. Mama czekała na męża, czekała, w 1918 przecież już Polska, a tu taty nie ma. Wrócił w 1920 roku z Hallerem.

I to była taka rzecz, znam z opowiadań. Wiedział ojciec, że mama jest u stryja, u brata, w Brzeziu i zrobili taką scenę, mama na górze miała pokój, pamiętam z dzieciństwa, bardzo dobrze ten majątek w Brzeziu pamiętam,, cztery lata miałam. I mówią: „Zadziu zejdź. Chcemy z tobą porozmawiać” Mama powiedziała: „Dobrze, dobrze” „Nie, chodź już, proszę” I mama zeszła po schodach, siada. Mówi: „Siądź, bo ważne wiadomości. Jak będziesz stała to i tak usiądziesz. Siądź, siądź” No i zaczynają, a mama rozpaczała, płakała, chodziła do kościoła, modliła się o powrót swojego męża. Dwoje dzieci, a tu sama, to nie te czasy, że możesz sobie dać radę, pójść do pracy. Skończyła dobrą szkołę, ale nie taką. I tam ciocia mówi, stryj mówi: „Słuchaj, wiesz co, mówił, że Stach wraca, teraz z Hallerem wracają Polacy…” Jakie to koleje, że on z carskim poszedł wojskiem, a wrócił z Hallerem, to tego nie wiem, ale to były wojenne przeboje ojca. I tak przygotowują: „Słuchaj, bo może być tak, że on może dzisiaj, może jutro, może każdego dnia przyjść tutaj, żeby to nie było dla ciebie zaskoczenie” Ale ojciec stał za drzwiami w drugim pokoju, już nie mógł tego wytrzymać, otworzył drzwi i krzyknął: „Jadziu!” a mama siedziała na fotelu, wstała i brzdęk, zemdlała, upadła. I taki był efekt. Tak mamę uspokajali. To było bardzo szczęśliwe, kochające się małżeństwo.