Ciotka Sabina Magier - Sara Grinfeld - fragment relacji świadka historii z 5 grudnia 2006
Jak moja ciotka poszła na uniwersytet do Warszawy, to wtedy było, że nie przyjmowali Żydów, bo numerus clausus albo numerus nullus. To jest po łacinie. Tak że na uniwersytet w Warszawie – [bo] uniwersytet lubelski, to był katolicki dla księży – ale w Warszawie moja ciotka chciała się dostać na farmakologię, to jej po prostu powiedzieli, że jest już dwóch Żydów i jest wypełniony już limit.
[Ciotka nazywała się]Sabina Magier. Ona wyszła za mąż tuż przed wojną. Ale pół roku po wojnie złapali go Niemcy w pociągu, Żydom nie wolno było bez przepustki jeździć pociągiem, i zamknęli go na zamku w więzieniu. I tam później, Polak nam opowiadał, który był też więziony tam, że go tak długo bili, aż go zabili. I to było w czterdziestym albo czterdziestym pierwszym roku, kiedy jeszcze nie istniała likwidacja Żydów. [Jej mąż] pochodził z Kresów, z Pińska zdaje się. Curkiewicz [się nazywał].