[Własne kompozycje pojawiły się, kiedy] do zespołu przyszedł pan [Adam] Frydecki. [Było to] po zmianie, [po] odejściu [Andrzeja] Żołnierowicza, [Zbigniewa] Makowskiego i [Leszka] Juziuka. Do [Minstreli dołączyli wówczas Adam] Frydecki, Zbyszek Gdula, [Leszek] Wijakowski [oraz] wokalista Marian Głąb. Oczywiście, [działo się] to już po [wyjeździe na] Węgry. Myślę, że to było gdzieś w połowie naszej działalności. Zespół [istniał] od 1965 do 1970 roku. [Więc] to wszystko [działo się] na przestrzeni 1967, 1968, 1969 roku. Wydaje mi się, [że] w tym...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "zespół The Minstrels"
To było chyba w 1968 roku, w czasie kozienaliów. To było zaplanowane. Ktoś wpadł na pomysł (nie pamiętam już kto, [może] Kutermankiewicz [albo] inni kierownicy działów kultury Rady Okręgowej), żeby [nasz] zespół zagrał na tarasie. Można było wyjść na taras poprzez drzwi w holu.Myślę, że koncert nie [trwał] długo. Nie wiem, [może] godzinę. Już dokładnie nie pamiętam, czy później graliśmy inne utwory, takie do tańca. [Wtedy] właśnie [nasza] kamera pogłosowa niosła dźwięki –te dzwoneczki i wszystkie utwory, które graliśmy, czyli...
To był czas, [kiedy] pokazaliśmy po raz pierwszy w Polsce kamerę pogłosową na osiem głowic,którą skonstruował Rysiek Lenartowicz. Kamera pogłosowa to jest brzmienie dające może nie samo powtarzające się echo, [lecz] przestrzenną potęgę. Oczywiście, mikrofon na pogłosie też jest fajną sprawą i ten głos inaczej brzmi, ale chodziło głównie o gitarowe brzmienie. Tak że gitary solowa czy rytmiczna były jak dzwoniące dzwoneczki –tak to wszystko Rysiek perfekcyjnie dopracował. Czasami się zdarzały [awarie sprzętu], ale [on] momentalnie je naprawiał. Tak że...
Ryś Lenartowicz w prezencie ślubnym dał mi zrobiony przez [niego] wzmacniacz gitarowy. [Wykonałem] do tego kolumnę głośnikową z enerdowskich głośników na dwóch ósemkach ośmiowatowych. I na tym wzmacniaczu grałem na początku [działalności] zespołu Elektrony. Nie mieliśmy perkusji, [tylko] jakiś werbelek (podejrzewam, [że] wojskowy) na podstawce [oraz] czynel. Nie pamiętam, skąd [on] się wziął. Nie pamiętam [też], co było do nagłośnienia. W domu kultury mieli prawdopodobnie jakiś przenośny wzmacniacz. Moja pierwsza gitara elektryczna to była Jolana. W ogóle pierwsze zelektryfikowanie gitary...
Zaraz po odejściu z The Minstrels założyłem Elektrony. Który to mógł być rok… Może 1965, 1966 –coś w tych okolicach. Nazwę z kolei wymyśliłem ja. Jeszcze na samym początku, [kiedy] się spotkaliśmy, występowaliśmy i mieliśmy wieczorki, [podczas których] graliśmy w domu kultury na LSM-ie na osiedlu mickiewiczowskim. Zaproponowałem [wtedy] tę nazwę, a koledzy przyjęli, że może być. I tak zostało. Na którymś z wieczorków tanecznych oficjalnie ogłosiliśmy, [iż] od dzisiaj nazywamy się zespół Elektrony. Najpierw powstał zespół. Skrzyknąłem kolegów i...
Wyszło tak, że musiałem odejść z The Minstrels - Krzysztof Wąsak - fragment relacji świadka historii
Patrząc na to z perspektywy czasu, wiem, dlaczego odszedłem [z The Minstrels]. Trochę stanąłem w miejscu, jeżeli chodzi o repertuar i postępy gry. Wałkowaliśmy ten sam [program], mało było nowości. To była sprężyna Krzysia Radzkiego. [On] wymyślił, że trzeba coś nowego, [trzeba] coś posunąć do przodu. Wtedy [przeprowadził] rozmowę z Leszkiem Wiajkowskim. Leszek Wijakowski był bardzo dobrym gitarzystą, na pewno lepszym ode mnie (chociaż też samouk). Na przykład Mirek Ignaszewski uczył się trochę gry na gitarze dzięki matce, która [używała]...
Pierwsze podejście do nut [miałem] wtedy, [kiedy] zacząłem naukę gry na mandolinie. Z tym że ja do tej pory nie czytam biegle nut. Coś wysylabizuję, przeczytam jakoś kawałek, jak mi potrzeba, ale z trudnością. Znam, że tak powiem, abecadło nutowe. Natomiast nie umiem płynnie czytać nut tak, jak to robią muzycy. Uczyłem się głównie ze słuchu. Zresztą cała nasza umiejętność się powtarzała. Jeden drugiego podpatrywał: aha, akord G-dur się bierze tak, a w tym utworze trzeba zagrać g, d, e...
[Za] taneczne fajfy dostawaliśmy jakieś wynagrodzenie. Ale to były niewielkie [kwoty]. Nawet nie jestem sobie w stanie przypomnieć, ile [otrzymywaliśmy] pieniędzy. Niewielkie stawki. Nie pamiętam [też] w tej chwili, na jakiej zasadzie [to działało] i czy podpisywaliśmy jakieś umowy. Podejrzewam, że zdarzało nam się występować ze dwa razy w miesiącu. Biorę [tu] pod uwagę i występy estradowe, łącznie z grupą ZMW. Ale jako sam zespół The Minstrels głównie graliśmy na fajfach, hallówkach albo w Chatce Żaka. W karnawale były to,...
W Minstrelach śpiewał na początku tylko [Andrzej] Żołnierowicz. To był pierwszy wokalista zespołu The Minstrels. Z nim zrobiliśmy pierwsze nagranie w lubelskiej rozgłośni. Śpiewał wtedy chyba dwa utwory Cliffa Richarda. Polskie słowa napisał do nich Piotrek Wierzejski. To było nagranie typowo amatorskie, bo my cały czas występowaliśmy jako zespół amatorski, nie profesjonalny. Kilkakrotnie puszczano je w lubelskiej rozgłośni. Wiem, że redaktor, który nas nagrywał, Mariusz Jeliński, mówił nam, [iż] mieli kontakty z jakąś rozgłośnią w NRD. I jakiś tamtejszy redaktorek...
Nazwę The Minstrels wymyślił Piotr Wierzejski Nazwę The Minstrels wymyślił Piotrek Wierzejski. Na sto procent to był jego pomysł. Miał na studiach angielski, [więc nieco] już złapał [ten] język. [Ponadto] w tamtym okresie był trochę zafascynowany angielskimi zespołami. My graliśmy głównie utwory Shadowsów jako zespół typowo gitarowy. Później, [kiedy] doszedł do nas Andrzej Żołnierowicz, zaczęliśmy występować z wokalem. [Pozostaliśmy] zespołem gitarowym, który akompaniował Żołnierowiczowi. Coś na wzór Cliffa Richarda i Shadowsów. Oni byli wtedy popularni w Anglii i na Zachodzie,...
Po powrocie [z obozu żeglarskiego ktoś] –już nie pamiętam kto –ściągnął Zdzicha Szabata i Zenka Kwaska. [Związaliśmy się z] ZMW [Związek Młodzieży Wiejskiej –red.]. W tej chwili dokładnie nie pamiętam, [kto to zainicjował]. Chyba Piotrek Wierzejski jako student należał do ZMW i po prostu on zorganizował zespół przy Związku Młodzieży Wiejskiej. W ogóle Piotruś pochodził spod Włodawy, bodajże z Wereszczyna –[to] taka podwłodawska wieś. Nie pamiętam, żeby to się jakoś nazywało. [Bo] to nie był tylko zespół. [Działała] też grupa...
Parokrotnie graliśmy tak zwane hallówki w akademikach. W hallu, czyli na korytarzu, mówiąc po polsku, zrobiono scenę. Wtedy nie było wzmacniaczy, [zatem] nie [mieliśmy] na czym grać. Pamiętam do dzisiaj, że graliśmy na starym radiu Aga, z którego głośnik powieszono na drucie. Bo on wypadł z odbiornika i wisiał na jakimś haku na drucie. Później, też przez ZMW [Związek Młodzieży Wiejskiej –red.], kupiliśmy pierwszy wzmacniacz do gitary –żeby było na czym grać. To był wzmacniacz od projektora filmowego, szesnastomilimetrowego ([istniały]...
Urodziłem [się] 4 stycznia 1944 roku w Lublinie. [Ukończyłem] siedmioletnią szkołę podstawową numer dziewięć. Wówczas mieściła się przy ulicy Lipowej. Później [uczyłem się w] Liceum [imienia] Stanisława Staszica w Lublinie (jeszcze wtedy męskie), w klasach od ósmej do jedenastej –bo tak się wtedy liczyło. Jedenasta klasa kończyła się maturą. Moje pierwsze kroki muzyczne to była gra na mandolinie. [Jej] początki [sięgają] klasy ósmej [liceum]. Profesor [Tadeusz] Dudziński w Staszicu uczył geografii i jednocześnie lubił grę na mandolinie. On był w...
Bezimienni cały czas działali przy Chatce Żaka. Najpierw został zmieniony nasz patron. Przestaliśmy być zespołem rady uczelnianej ZMW, która była za biedna. Naszym problemem był sprzęt, na którym graliśmy. To była najważniejsza rzecz, która decydowała, że nie mogliśmy się rozwijać. Sprzęt był trudno dostępny i bardzo drogi. Trzeba było to ściągać z zagranicy. Graliśmy na byle czym. W zespole The Minstrels, nie mieliśmy oddzielnych wzmacniaczy i głośników. Były dwa radia niemieckie lub holenderskie i gitary były podłączone do odbiorników radiowych,...
Byłem studentem studium nauczycielskiego i od dzieciństwa kochałem muzykę. Byłem zakochany w szybkiej muzyce. W latach czterdziestych było boogie-woogie. Miałem dwóch starszych braci, jednego o sześć lat, drugiego o dwanaście. W ogóle wtedy wszyscy młodzi ludzie byli zapatrzeni w muzykę zachodnią, która docierała do nasz przede wszystkim przez filmy i radio. Nie było telewizji, nie było tych wszystkich nośników, które są w tej chwili. Bardzo dużo młodzieży ciągle chodziło do kina, oglądało filmy, a wtedy filmy były włoskie, francuskie, amerykańskie...
Oczywiście, [mieliśmy próby] w Chatce Żaka, w pokoju numer 2. Wcześniej [odbywały się one] tam, gdzie [miały] siedzibę poszczególne [grupy, z którymi występowałem]. Zespół z Lubelskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Przemysłowego [ćwiczył przy ulicy Marii Curie-]Skłodowskiej. Kiedy graliśmy w GKO, to [próby odbywały się przy ulicy] Żwirki i Wigury. Gdy graliśmy w przedsiębiorstwie związanym z produkcją ciapów, to [ćwiczyliśmy] w tamtejszej sali [przeznaczonej] na akademie. Później, jak zaczęliśmy grać w Chatce Żaka, to zaczęło się robić ciasno –było dużo różnych zespołów. Ciągle...
Nie przypominam sobie, żebyśmy [mieli] jakieś kłopoty z cenzurą, z występami, żeby nam ktoś coś zabraniał. Nie pamiętam takich sytuacji. [Ale] mieliśmy [poczucie, że to się może nie spodobać. Bo] to w ogóle była muzyka trudno dostępna u nas. Płyty jakoś do nas indywidualnie przemycali ludzie albo słuchało się Radia Luksemburg na średnich falach. Wtedy człowiek siedział z uchem przy odbiorniku i się wsłuchiwał. Wtedy w radiu popularnością [cieszyła się] rewia piosenek [Lucjana] Kydryńskiego. Dużo tego słuchaliśmy, bo on puszczał...
[Ryszard Lenartowicz oraz Andrzej Żołnierowicz] chyba jakoś równolegle przyszli do zespołu. Jeszcze w międzyczasie był taki okres, [kiedy] graliśmy przy LPBP na [ulicy Marii] Skłodowskiej[-Curie] jako zespół gitarowy. Tam na gitarze grał już z nami Rysio Lenartowicz jako gitarzysta funkcyjny. On już [od] jakiegoś czasu robił sprzęt i chyba po tym okresie trafił do nas. Ale czasowo nie jestem już w stanie [określić], co było najpierw, czy kura, czy jajko. W pierwszy skład [The Minstrels wchodzili]: ja, Zenek Kwasek, [Zdzisław]...