9 maja 1945 roku – dzień zakończenia wojny I przyszedł ten dzień 9 maja. Bo po wschodniej stronie, podpisanie kapitulacji przez Niemców było 9 maja, nie 8. I w pewnym momencie, to było wczesnym rankiem, no to trudno mi w tej chwili już powiedzieć, która to godzina, ale to był świt właściwie. Nagle usłyszeliśmy strzały. I to zaczęło walić niesamowicie. I huk armat, i z karabinów maszynowych, i z pistoletów. I myśmy w szóstkę myśleli, że gdzieś oderwał się jakiś...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "zakończenie wojny"
Pobyt w Kyritz – odpoczynek po walkach Później to już był koniec kwietnia, już dobrze nie pamiętam który, koniec kwietnia, może przełom maja. Mój batalion przerzucono na tak zwany odpoczynek po walkach do takiego miasta, które nazywało się Kyritz. To na północ od Berlina. To był batalion zmotoryzowany, myśmy nie chodzili na piechotę, tylko jeździliśmy. Kyritz, albo się przez I pisało, albo przez Y, tego już nie pamiętam jak to było. To miasto było mało zniszczone. I tam zakwaterowali nas...
W lipcu 1944 roku przyszli do Międzyrzeca Rosjanie i wyszli stąd dopiero 17 stycznia 1945 roku. Tu był sztab Rokossowskiego i wszystko było zastawione, całe miasto było zapchane Rosjanami. Rosjanie pozajmowali mieszkania, szkoły, wszystko. Wojsko stało, bo szykowali się frontem, później poszli dalej, na Niemców. Do Warszawy czy do Wisły doszli i w 1944 roku stali na Wiśle, nie pomogli. Ściągali samochody, później ruszyli dopiero i tu stali, ale nikogo nie zaczepiali, nie było problemów z sąsiadami. Jak tu był...
To już był 1944 rok, lipiec, po zakończeniu roku [szkolnego]. Byliśmy już po egzaminach. Mam ukończone dwie klasy w tajnym nauczaniu. Tamta grupa, pierwsza, miała trzy klasy przed komisją i za każdym razem ta komisja przyjeżdżała z Puław. Na furmankach, bo nie było jeszcze bitej drogi do Puław, był piach. Między Wronowem, a Puławami był piach straszny. Jeszcze pamiętam, jak tatuś mnie woził do dentystki do Puław, to taka piaszczysta droga była, dlatego trzeba było furmanki zamawiać. Sołtys załatwiał furmanki...
No i nastąpił okres zakończenia wojny. Co dalej? Zakończenie wojny, u nas szalona radość. Ale jednocześnie dyskusja. Co robią Amerykanie – przesłuchują nas. Wzięli mnie i mówią: „Słuchaj, ty jesteś akowcem, powstańcem warszawskim, ty nie wracaj, bo cię tam załatwią”. A ja wiem, jak mi ojciec tłumaczył - on mnie pozbawił miłości rodzinnej, ale kazał mi kochać ojczyznę i wiedziałem, że mam służyć ojczyźnie do końca życia bez względu na wszystko i jej nie opuszczać. Ale też tak myślę, no...
Potem, jak już Armia Czerwona odeszła, zaczęły działać bandy. I to natychmiast. To było straszne, bo to sami Polacy przychodzili, zabierali co chcieli. Sąsiad był bogaty, chcieli od niego pieniędzy, ale on akurat w tym momencie mógł nie mieć żadnych pieniędzy w domu. Kazali mu się na podłogę położyć i strzelali mu koło głowy. Osiwiał od razu. Nie zabili go, poszli. Do naszego domu przychodzili kilka razy. W nocy tłukli się: „Otwierać!” Moja siostra najstarsza, która wtedy miała ze trzynaście...
No, jak Armia Czerwona wkroczyła, wszyscy się bardzo cieszyli. Na naszej ulicy oni mieli zakwaterowanie u sąsiada, ale już nie u tego, gdzie ci Niemy byli, tylko u drugiego. Dla nas, dzieci, to była bardzo fajna armia, bo mieli harmonię. Grali, śpiewali, nosili nas na rękach. Tam ciągle żeśmy u tych żołnierzy przebywały. Bo ja miałam dwie siostry starsze ode mnie, więc one może z racji towarzystwa już dla nich tam chodziły, nie wiem. Długo nie byli w Bełżycach, poszli...
żołnierz rosyjski, Rosjanin Michał, armia radziecka Jako dzieci zastanawialiśmy się co to za wojna, co ona znaczy Kiedy rozpoczęła się wojna miałam piąty rok. Pamiętam z kolegą wyszliśmy na drabinę, przyglądaliśmy się latającym samolotom. Bardzo nas ciekawiło, co to za wojna, co ona znaczy, jako dzieci jeszcze tego nie rozumieliśmy. O końcu wojny dowiedzieliśmy się z radia. Euforia była, cieszyliśmy się. Pamiętam, że wracali Ruscy z frontu i do mojej koleżanki przyszedł jeden z żołnierzy, Michał się nazywał. Już nie...
Po zakończeniu wojny nie mogłem wrócić do domu. Mieszkałem w Lublinie na ulicy Bychawskiej 40. Mój porucznik „Nerwa” zakończył działalność, ale „Ryś” nie. Oddział „Rysia" nie zakończył działalności, dalej ją kontynuował. I do niektórych akcji brał "Nerwiaków", bo "Nerwiacy" zgłosili się do „Rysia”. Ja brałem udział przy końcu października w akcji puszczenia więźniów z Zamku [w Lublinie]. Była taka sytuacja, że ktoś farbę puścił. No i trzeba było z Lublina uciekać. Nie było na razie gdzie, a miałem dwa dokumenty...
Może się niektórzy cieszyli. Pamiętam, jak już troszeczkę okrzepli tutaj, z jakiejś okazji była defilada. No i była defilada przez Krakowskie i przez Królewską, i myśmy jako szkoła stały na Królewskiej. I aż przykro było. Szkoła i nie tylko, w ogóle ludzie, stali zupełnie obojętni. Ci żołnierze przecież przyszli z tego wschodu, to też dla nich było wyzwolenie w pewnym sensie, no bo nie w obozie tylko w wojsku. Oni nawet byli jakby rozczarowani, że się tak ich przyjmuje milczeniem...
Muszę przyznać, że za dużego kontaktu z Niemcami nie mieliśmy, dlatego, że nasza wioska była położona na trakcie między Piaskami a Żółkiewką, i szosa dochodziła do Pilaszkowic tylko, a dalej były polne drogi. Nie było połączenia z Żółkiewką. Dalej była Sobieska Wola, gdzie królowa Marysieńka spędzała swoje urlopy, wakacje. I Niemcy przyjeżdżali tylko od czasu do czasu w sprawach urzędowych, po kontygent tak zwany, załatwiać. Dalej [jechali] do Pilaszkowic i wracali, bo dalej nie było połączenia, więc wracali do Piask....
U nas na wsi nie było specjalnie widać, że wojna się kończy. Nagle się wszystko rozeszło. Nie mieliśmy radia, telewizji, nie było nic. Wojna się skończyła i nie było wiwatów. Wsi spokojna, wsi wesoła - to była taka sobie cicha, spokojna wieś i każdy się cieszył, że nie ma wojny. Zaczęli z wojska wracać niektórzy, ale mój wujek nie wrócił. Poszedł do armii, gdzieś zginął w czasie wojny, nie wrócił, musieli sądownie stwierdzić jego zgon, bo nie było żadnego śladu....
Później jeszcze byłem w wojsku już jak okupacja się skończyła i tak dalej, tak że to w lutym 44 roku. Jakoś tak zajęło i tutaj do naszego wojska tego. Byłem do Krakowa zwerbowany. Później w Krakowie wojna już się skończyła, to był luty, a w maju wojna się skończyła. Później jeszcze przenieśli mnie z Krakowa do Inowrocławia, później w Inowrocławiu do grudnia pobyłem, od lipca do grudnia. W grudniu przyjechali z Krosna Odrzańskiego, z granicy i wzięli nas na ochronę...
Jak przyszedłem do domu [z Majdanka], pobyłem troszkę, i był pobór do wojska - dwudziesty drugi, trzeci i czwarty rocznik. To były junaki. Na komisje do Bychawy wszystkich brali, tych dwudziesty drugi, trzeci i czwarty rocznik i z Bychawy spowrotym na Majdanek. Drugi raz na Majdanek, tam było dwa, trzy tysiunce chłopaków z całego województwa. Z tego Majdanka nas zagnali do Włodawy, tam je pałac Zamojskiego. Z tego pałacu Zamojskiego, pieszo Ruskie nas gnali na Warszawę, a w Warszawie jeszcze...
Urodziłem się 30 marca 1924 roku w Wojciechowie. I zamieszkały w Wojciechowie, z rodzicami. W [19]44 roku zostałem powołany do wojska. Spod Pomnika Kościuszki w Wojciechowie przewieźli nas na Majdanek, na czwarte pole. Z czwartego pola, po tygodniu czasu, zostałem przydzielony do 7 Dywizji 38 Pułk Artylerii Lekkiej. Po przeszkoleniu w Krasnymstawie, pułk się zawiązał. Dowódcą II Armii był Świerczewski. Przemarszśmy zrobili do lasu, do Borki las. A później z Borki las do Kąkolewnicy. Ja dostałem się do Kąkolewnicy i...
A później, to już było wyzwolenie. Wyzwolenie, to pamiętam bardzo dobrze i potem te pierwsze lata, pierwsze miesiące, może. Dzień wyzwolenia też bardzo dobrze pamiętam. No to było wyzwolenie, jak by na to nie patrzeć, bo po tych pięciu latach ten tylko może mówić, że to nie było wyzwolenie, kto tego nie przeżył. Ludzie się bardzo cieszyli. Kobiety z kwiatkami z ogródków, to fakt jest, że wyrywały te kwiatki i niosły tym czerwonoarmistom w podziękowaniu. Nie było wojska polskiego z...
Jak się wojna kończyła to Niemcy już nie byli tacy bujni, jak to początkowo, gdy Hitler im tego ducha nadał: „Deutschland Deutschland iber alles” – „Niemcy Niemcy nade wszystko” i „Druck auf den Osten” – „Parcie na wschód”. No i pisał tą swoją książkę „Mein Kampf” – „Moja walka” - o przestrzeni życiowej dla Niemców. Im to się podobało, no i tą przestrzeń to w Polsce widzieli. Jak kapitulowali to Polska armia – ochotnicza Armia Krajowa licząca niecałe czterysta tysięcy...