O mój Boże. Te wspomnienia to… po tamtym dniu to tak spałam strasznie. Ja przywołałam to wszystko, to sobie myślę, Boże, przecież jest inny czas, a ja jestem w tamtym czasie i wszystko to widzę, słyszę i to odżywa i to jakiś ma wpływ taki. Samopoczucie, stres chyba ma największe znaczenie w ogóle w człowieku, w życiu. Jeżeli nie będzie Pan zestresowany, zgnębiony w ogóle, to choć będzie coś bolało, to chwilowe, to przechodzi, to się inaczej odczuwa. A jak...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "trauma"
[Ojciec] wszystko w sobie schował. Zamknął się tak. Na temat tego, co było, on nie chciał rozmawiać. Ponieważ tu była problematyczna rzecz, że ta rodzina, co została w Polsce, jego żona i jej małe dwuletnie dziecko, to zginęli. On nie chciał rozmawiać o przedwojennych rzeczach. Nie chciał, prosto od razu ucinał te rozmowy, nie dawał możliwości wyjaśnić. Tam była rodzina Brajterów. A Brajter, ten co uciekł do Lwowa, on uciekł razem z młodą żoną, i oni jeszcze nie mieli dzieci....
W czasie II wojny światowej mój dziadek [Bolesław Wojciechowski] działał w podziemiu. Należał do Batalionów Chłopskich i tam jako zwiadowca o pseudonimie „Sokur” zbierał informacje z terenu wsi [Zemborzyc] o ruchach wojsk. Udawał się na spotkania. Za tę działalność został aresztowany 11 sierpnia 1943 roku wraz z innymi jedenastoma mieszkańcami wsi. Następnie ujętych przywieziono do Zamku Lubelskiego. Był torturowany [w więzieniu] Pod Zegarem. Na początku października z Lublina został przewieziony do Oświęcimia. W czasie tego transportu udało mu się skreślić...
Ojciec był członkiem Batalionów Chłopskich, czyli BCh. Oczywiście była to działalność konspiracyjna. Poza tymi, którzy należeli do BCh, na terenie Zemborzyc były również i takie osoby, które donosiły i tego typu sytuacje zgłaszały Niemcom. Nie wiem, jak osobom, które złożyły donos, udało się dotrzeć do tych oddziałów BCh. Na pewno było to poprzedzone wieloma obserwacjami. Ojciec został aresztowany w sierpniu 1943 roku. Początkowo dość długo się ukrywał, ale obserwatorzy byli na tyle czujni i skuteczni, że znaleźli ojca ukrywającego się...
sanitariuszki, junaki, wojsko, pomoc rodzicom, trauma Losy rodzeństwa w czasie wojny Mój brat najstarszy to pracował w tak zwanych tych junakach, za [okupacji] były takie junaki – pomoc taka, tam dowożenie czegoś. Brat nie pracował przy szkole, pracowała moja siostra i brat średni, a my, najmłodsi, tylko dorywczo rodzicom pomagaliśmy, żeśmy nie byli zatrudnieni, bo jeszcze ja do szkoły chodziłam. Najstarsza siostra to już była mężatką, mieszkała osobno. [Brat najstarszy, Józef] w ogóle przed wojną już nie mieszkał [z nami],...
Miałam ciekawe przeżycie po wojnie. Moja mama starała się o jakąś rentę, nie dostała, ale dostała jakąś pomoc – przez Międzynarodowy [Czerwony] Krzyż jakąś paczkę nam dali raz. Była taka akcja w [19]47 roku, też to zorganizował Międzynarodowy Czerwony Krzyż – wyjazd do Danii na dwa czy trzy miesiące, pobyt dla dzieci, sierot i półsierot po więźniach politycznych z Polski. Ja byłam w bardzo złej kondycji po wojnie, brat był w trochę lepszej, on się nie zakwalifikował, tylko ja. Nie...
Te sny, to mam wszystko od okupacji. To jak wysiedlenie, to gonią nas, to strzelają. Ja mam wiecznie sny. I zaraz mi się płakać chce, nie mogę o tym rozmawiać. Tak mi zatyka, zasycha gardło, że ja nie chcę. I przed spotkaniem wziąłem [leki] na wysokie ciśnienie. Tamte [wspomnienia] nie odeszły nigdy. I to nie odchodzi, pomimo że miałem dobrze i tu mam dobrze, ale… Staram się na ten temat nie rozmawiać, bo ja jestem wykończony. Nie tylko jak rozmawiamy...
To było tak, że tych ludzi Niemcy złapali, wybrali i samochodem przywieźli na miejsce koło kierkuta. Tam z samochodu ich zgoniono, jeszcze bito i ustawiono w rzędzie na skraju wykopanego rowu. I kolejno podchodzili dwaj Niemcy i strzelali. Ja tam się znalazłem, można powiedzieć, przypadkowo. Ojciec mój dostał zawiadomienie od Soroki, że tam straż pożarna ma ich zagrzebać. Więc ojciec chyba pięciu strażaków zwerbował, ale nie był dopuszczony oddział tej straży do miejsca egzekucji, tylko widzieliśmy to z daleka, powiedzmy...
Przed ruskim trzeba się było kryć i kryć i kryć. Ileż lat można, Boże. Ani coś powiedzieć, czy żeby dziecku coś powiedzieć, jakieś historie, „O widzisz, to było, tak było, tak było”. Człowiek był przy pamięci, wytłumaczył, powiedział. Te historie dzieci powinny znać od rodziców. Nie było można, bo się człowiek bał, bo nie wiedział, kto zatrzyma ich i kto będzie pytał. A dziecko nie wie kto i co... Trzeba było się kryć ze wszystkim. Z każdym słowem, co się...
[Opowiadam o wojnie tym] co są dorośli – tak. My mamy dużo wnuków. Ci co są mali – nie. Ale rodzice im opowiedzą. To jest bardzo ważne: nie zapomnieć. To ją [mamę] na pewno zmieniło, ale ona była człowiek, że nie pokazywała. Nie można z nią było rozmawiać o the past time [przeszłości]. Nie chciała. Jak pracowałam, to mnie w ogóle nie dotykało. Od czasu, co przestałam pracować, mam różne nieprzyjemne wspomnienia. Nie mam jednego przyjemnego wspomnienia z tego czasu....
Co ja jeszcze pamiętam z [19]58 roku? Jak poszedłem do szkoły do piątej klasy, co mnie zadziwiło, że nauczyciele bili linijką po palcach. Jeśli ktoś był nieposłuszny, to musiał wyciągać łapy i linijką po łapach. Co jeszcze pamiętam, takie, co mnie było dziwne jako temu, co przyjechał z Rosji to, że były lekcje religii. Ja na lekcji religii mówiłem, ja jestem Żyd, ja wychodziłem, nie uczestniczyłem w lekcjach religii. Nie pamiętam, po prostu nie pamiętam nazwiska nauczycieli, nie pamiętam kolegów....
[W rodzinie ojca było trzech] braci i co najmniej dwie siostry. Najstarsza siostra była z pierwszego małżeństwa ojca. Zdaje się, że mój dziadek był wdowcem. Druga była Hanka. Nie pamiętam imienia młodszego brata mojego ojca, tego co wyskoczył z okna. Ja się zawsze troszkę bałam rozmawiać z moim ojcem o jego rodzinie. Bałam się, bo… on się bardzo ładnie trzymał, ale czasami… Raz go słyszałam krzyczącego w nocy i płaczącego… Ja byłam dzieckiem wtedy i ja się przestraszyłam okropnie. I...
Po drugiej stronie Popiełuszki był między ulicą a szpitalem warzywny ogród i warzywa te szły do szpitala do stołówki. W najbliższej okolicy to akurat budowały się te bloki. Na przykład naprzeciwko mojego okna, czyli przy ulicy Popiełuszki po drugiej stronie Skautów, jak ja już tu mieszkałam był budowany dom i jako fizyczni pracownicy pracowali tu więźniowie. Był jeden strażnik i cała ekipa więźniów te roboty takie proste wykonywała przy tej budowie. Pamiętam, że moja córeczka się bawiła na balkonie, i...
Okres okupacji wspominam bardzo źle, ponieważ przeżyłem bombardowanie Pawłowa i odwrót wojsk polskich. W tym czasie już zaczynałem rozumować patriotycznie, łapałem, że to jest dla nas wielka trauma. Po prostu się płakało. To było widać po wszystkich moich kolegach, koleżankach. Później miały miejsce tragedie rodzinne – nie tylko spalenie domu, ale zginął mój brat, został zastrzelony przez esesmanów. Później umarła moja ukochana mama, którą w 1943 roku dotknęła epidemia tyfusu plamistego. Następna sprawa, to aresztowanie mojego najstarszego brata i osadzenie...
[W czasie] okupacji mało widziałam tych Niemców i jakichś strasznych okropności. Poza tym bombardowaniem to takich strasznych rzeczy nie widziałam, [tylko] takie trudności życia codziennego, taka szarzyzna i brzydota. Ale ja sobie postawiłam jakiś szlaban i w ogóle o tym nie myślałam. Już byłam dorosła, już byłam mężatką, nawet dzieci miałam duże, to czasami miewałam koszmary. Śniło mi się coś, strasznie krzyczałam w nocy. I mnie budził mąż czy ktoś: „Co się dzieje?”. „Niemcy mi się śnią. Niemcy mi się...
Pracował tylko ojciec, matka nigdy nie pracowała. Był ten dom ciepły, w miarę rodzinny, z tym że moje dzieciństwo było takie dziwne, ponieważ matka, dla której wojna się nie skończyła właściwie do momentu śmierci, bała się o mnie potwornie. Więcej dzieci nie miała, ponieważ nie była w stanie donosić, miała kilka poronień, samoistnych oczywiście, była wiecznie znerwicowana. Ten ból po stracie calusieńkiej rodziny, a to była ogromnie liczna rodzina, dziadek mój był kantorem, a więc osobą duchowną, mama miała liczne...
Ojciec chciał oszczędzić i sobie przeżyć, bo nie były to przeżycia łatwe, no i mnie, bo i tak tego ciężaru było tak wiele, że ja do dzisiaj jestem człowiekiem znerwicowanym, tak zupełnie z tej traumy się nie wyrasta do końca, chociaż staram się jak mogę żyć w miarę normalnie, ale tak do końca niestety to się już nie udaje.