Po wojnie wróciliśmy z ZSRR i osiedliśmy w Szczecinie, tam było bardzo dużo Żydów ocalałych w różny sposób. Byli tacy, którzy przyjechali od razu z obozów, byli tacy po marszu śmierci. I od razu całkiem jakoś naturalnie każdy sobie wybrał swoją drogę na przyszłość. Miałam dużo przyjaciół, którzy od razu byli włączeni do młodzieży komunistycznej. [Pochodzili] z domów nabożnych czy religijnych, ale zostali sami, samotni całkiem. I oni się zebrali w jednym mieszkaniu, wspólnota taka, żyli razem. Wszyscy od razu...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Szczecin"
Kiedy ja się zaczęłam uczyć? Dobre pytanie. Ja nie wiem ile lat ja miałam. Gdybym ja wiedziała ile lat ja miałam kiedy poszłam do szkoły, to ja bym wiedziała ile ja teraz mam lat. Ale widocznie, wtedy w Polsce zaczęli chodzić do szkoły w wieku sześć lat, siedem lat. Ja się prawdopodobnie urodziłam w grudniu. Jeśli w grudniu, to zależy kiedy ja poszłam do szkoły. Ja tylko skończyłam pierwszą klasę. Ja tylko pamiętam, że się bardzo biłam z dziećmi… że...
Podczas wojny to ja chciałam bardzo żyć. Podczas wojny baaardzo chciałam żyć. Bo ja myślałam, że ja wrócę do domu, moja rodzina wróci i wszystko będzie dobrze. Ale potem, zwłaszcza jak straciłam ojca, to nie było mi życie takie drogie. Ale jedną rzecz, która mnie trzymała, to były te ostatnie słowa co moja mamusia mi powiedziała. To mnie trzymało. „Idź moje dziecko, może zostanie ktoś z naszej rodziny”. I dużo razy miałam na myśli żeby skończyć swoje życie. Nawet jak...
W Lublinie był Komitet Żydowski. I oni wiedzieli, oni słyszeli, że mojego ojca zabili. I oni myśleli, że ja żyję. Oni i ten Kazik, nie wiem w jaki sposób on przyszedł do tego Komitetu. Ja nie wiem jak on się tam połączył, jak oni się połączyli z nim. Ja nie mam pojęcia. Widocznie on tam był, że oni chcieli żeby pracować, żeby znaleźć dzieci, które były przechowane a rodzice nie przeżyli, żeby można ich było odebrać. To oni widocznie w...
W [19]44 roku zostałam wyzwolona. Lublin został zajęty przez Rosjan, przez Armię Czerwoną. Byłam w lesie, kiedy Rosjanie wstąpili do Lublina, wróciłam do miasta. Mieszkałam w Lublinie razem z koleżankami, z tymi, z którymi byłam w lesie. W [19]45 roku wyszłam za mąż. Mieszkałam w domu mojego męża, który był z Lublina, na Wieniawskiej miał dom. I nagle – mieliśmy już wyjechać – zaaresztowali męża, przeszedł w więzieniu drugą wojnę. Ja już byłam wtedy w Szczecinie. Były to czasy, że...
Kiedy ja wróciłem do Polski to zacząłem szukać rodziców, innych członków rodziny… ale wszyscy mówili: „Nie ma nic, nie ma nic”. Tylko jak ja mieszkałem w Szczecinie, ja opowiedziałem, że zorganizowałem te kooperatywy dla szewców i krawców, i wtenczas przyjeżdżali z Warszawy coraz zobaczyć co myśmy zrobili, co my kupiliśmy za tą forsę… To przyszedł jeden stamtąd… nazwisko to… Knop? I ja podaję rękę, mówię: „Wyszegrod”. „Aaa, Wyszegrod? Miałeś kogoś w Warszawie?”Powiedziałem: „Tak, mieliśmy całą rodzinę”. „To ty wiesz, ja...
Bund to była partia socjalistyczna. Największa z tych partii to był Bund. Byli syjoniści i był Bund. Bund był nie za tym, [żeby jechać do] Izraela, tylko żeby mieszkać na miejscu i walczyć o prawa dla Żydów. Spotkaliśmy się i rozmawialiśmy, robiliśmy takie kursy, ale kiedy już wróciliśmy [do Polski] w 1946 roku, to ja organizowałem tam dwie kooperatywy – dla szewców i dla krawców, co Żydzi pracowali tam tylko. To kiedy wróciliśmy, ja byłem już wtenczas księgowcem, to prosili...
[W drukowaniu „Spotkań” brałem udział do] 1980 roku. W sierpniu 1980 roku z żoną i z dzieckiem, które już mieliśmy, wyprowadziliśmy się do Szczecina. Lipiec jeszcze spędziliśmy [w Lublinie] i próbowaliśmy zbierać nawet jakieś informacje [o tym], co się działo, potem wszyscy poszliśmy siedzieć na krótko, natomiast od sierpnia już nie wiem, co się działo, nie było mnie i żony tutaj. Mieszkaliśmy pod Szczecinem, udzielaliśmy się tam trochę w różny sposób, natomiast Lublin i to środowisko już było trochę za...
Nie dla każdego Lublin był wtedy taki ważny. My w większości byliśmy przyjezdni. Dopiero po iluś latach zacząłem się trochę bliżej samym Lublinem interesować i dzisiaj to jest dla mnie ważne. Wtedy byliśmy studentami, uczyliśmy się historii nie Lublina, tylko powszechnej Polski. Kluczowe znaczenie miał [Władysław] Bartoszewski, on o tym uczył, miał np. fajny wykład monograficzny dotyczący różnych organizacji czy środowisk żydowskich w międzywojennej Polsce, chodziłem na te wykłady i on otwierał przed nami zupełnie nieznaną wcześniej rzeczywistość. Myśmy wychowali...
My nie mieliśmy takiej listy postulatów, jaka była w Gdańsku, gdzie napisał Rybicki to, co było uzgodnione. U nas widniało jedno hasło: „Socjalizm tak, wypaczenia nie”. Ja generalnie znając ekonomię, znając historię rozwoju narodu z tym hasłem się zgadzam, do tej pory: „Socjalizm tak, wypaczenia nie”. Na co mi te wypaczenia, socjalizm wolę. Socjalizm dla mnie to taki ustrój, który ma zabezpieczyć potrzeby socjalne, bytowe narodu i o to właściwie na świecie chodzi, natomiast wypaczenia nie. Dlaczego? Gierek był u...
Ja w Stoczni [pracowałem] od stycznia [19]59 roku. Pierwszy to był strajk z grudnia [19]70 roku, a drugi strajk był pod wodzą Edmunda Bałuki – 21-22 stycznia [19]71 [roku], właśnie na ten strajk przyjechał towarzysz Gierek, nowo wybrany sekretarz Partii.
Pierwsze moje zamieszkanie to Majdan Kozłowiecki. W dowodzie osobistym mam napisane Lublin, [19]33 rok, 16 wrzesień. Majdan Kozłowiecki, to była wieś, która należała do dwóch moich dziadków – Kacpra i Ignacego. Kacper miał pięć córek i syna, a Ignaś miał cztery córki i dwóch synów. Mama moja była nauczycielką, ze Lwowa pochodzi, potem wszystkich ze Lwowa wysiedlili, pozasiedlali Wrocław, Śląsk, Zabrze, Gliwice i tak dalej. A moja rodzina rdzenna jest z Lubartowa. W Lubartowie już drugie, trzecie pokolenie mieszka, tak...
Kiedyś inaczej rozumiałem wolność niż dzisiaj. Dzisiaj wolno nam prawie wszystko, ale to jest tylko hasło. Muszę mieć świadomość, że za to muszę odpowiadać. Przedtem było troszeczkę inaczej gdyż prawo wiele rzeczy regulowało. I to może było lepsze, szczególnie dla młodzieży, że jasne było co wolno a co nie. Dziś młodzież zapomina o odpowiedzialności. Z drugiej strony wolność to też to, że mogę wyjechać za granicę. Przedtem było wiele utrudnień. Chyba tylko to jest dobre, bo jeżeli popatrzymy na młode...
Strajki to był temat naszych rodziców i dziadków - Leszek Chodak - fragment relacji świadka historii
W roku [19]80 byłem w drugiej klasie liceum, więc jako młodego człowieka tamte wydarzenia mnie nie interesowały. Tym bardziej, że mieszkałem w okolicy dworca, gdzie nic się nie działo. Całość tych strajków odbywała się na terenie stoczni, a to kawałek drogi. Zresztą nie wypuszczano nas z domu, żebyśmy nie narobili sobie kłopotów. Poza tym nie rozumieliśmy tego. Mogliśmy się tylko biernie przyglądać. To był temat naszych dziadków, rodziców, ale nie nasz. Byliśmy na to za młodzi.
Jako młodego człowieka w tamtym czasie praktycznie nie wypuszczano [mnie] z domu. Tylko w nocy było widać smugi lecących kul, pożar. Rano czołgi, na skrzyżowaniach dróg, zresztą dla młodego człowieka to wtedy ciężko było powiedzieć co to, nie rozumiało się spraw społecznych. Dzisiaj się inaczej na to patrzy.
Wolności myśmy nie mieli generalnie już jako państwo, jako naród. Wolność była czasem, w rodzinie, gdzie się po cichu mówiło o sprawach właściwych dla Polaków, bo dom wychowywał, ten uczciwy dom. My tu mieliśmy ludzi-pionierów ze wszystkich stron Polski i świata, emigrantów czy reemigrantów - w Szczecinie. Tu bardzo ciekawie się wytworzył i język i kultura dość interesująca. A właściwie w tej chwili Szczecin dla mnie upada, przemysł stoczniowy nie istnieje, Huta Szczecin pozamykana, Police w upadku. Piękne miasto, a...