Była niedziela. Ponieważ często odwiedzałem swoich teściów koło Kazimierza, akurat wtedy tam byłem. Pierwsze wrażenie było takie, że po włączeniu telewizora, okazało się, że nie działa, potem się pojawił generał Jaruzelski i wtedy już było wiadomo. Trzeba było jechać do domu, bo będzie godzina policyjna, będą utrudnienia. W poniedziałek normalnie na godzinę siódmą wszyscy poszli do pracy. Nikt nie powiedział, żeby nie przychodzić, więc dla każdego było jednoznaczne, że trzeba iść, bo praca to jest praca. Jest godzina wyjścia, wszyscy...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Świdnik"
postulatów, odwaga Zakończenie strajku w WSK Świdnik w 1980 roku Strajk zakończyło podpisanie wszystkich postulatów poszczególnych grup. Zostały one zredagowane, podzielone na wewnętrzne – które zależały od Rady Zakładowej Związku Zawodowego i dyrekcji – oraz zewnętrzne, wysłane na zewnątrz. I spokój. Dalej myśmy pracowali bez żadnych przerw, nawet po godzinach odpracowywaliśmy godziny postojowe. Najważniejszym osiągnięciem było to, że zobaczyliśmy, że można się nie bać. Ludzie nabrali troszkę odwagi, wiary w siebie. Uwierzyli, że można się upomnieć o swoje prawa i...
Bezpieczeństwa Reakcje władzy na strajk w WSK Świdnik w 1980 roku Wiem, że były jakieś przeciwdziałania władz, chociaż ja się na nie nie natknąłem. Była za to odpowiedzialna chyba nie jedna osoba, tylko kilku takich przedstawicieli Służby Bezpieczeństwa. Kilka lat wcześniej miałem kontakt z takim panem, który chciał ze mną porozmawiać. Oni działali nieoficjalnie, skrycie, tam ich nie było widać. Na pewno osoby, które w jakiś sposób gdzieś się natknęły na nich, zauważyły ich działanie. Takiego działania zewnętrznego nie było,...
Na początku nie było mowy o „kotlecie”, nie było mowy o tym „kto? co? jak?”. Dopiero później było to relacjonowane w ten sposób, że poszło o „kotlet”. Poszło ogólnie o wzrosty cen. Zakład był duży, dużo było robione dla ludzi, w tym na ówczesne możliwości w każdej hali był przynajmniej jeden bar w każdym skupisku ludzi. Na osiedlu nie bardzo można było coś kupić, a na kanapki najlepsze są wędliny – na śniadanie trzeba było coś zjeść, więc powstawały bary...
Ja od samego początku pracy w WSK Świdnik chciałem się włączać w pracę między ludźmi – zaczynałem od przyuczenia, po trzech miesiącach byłem już po egzaminie, ale jeszcze byłem całkiem zielonym pracownikiem. Dosłownie po kilku miesiącach pracy mistrz dostrzegł, że mam dobry kontakt z ludźmi i zostałem brygadzistą. To były takie czasy, że niemalże wszyscy pracownicy, 90 proc., byli związkowcami. Z reguły każdy przychodzący do pracy podpisywał deklarację, niekoniecznie zastanawiając się, czy to mu potrzebne, czy nie. Związek zawodowy był...
Polskiego 1966 rok – Tysiąclecie Państwa Polskiego i milenium chrztu Polski W 1966 roku Świdnik nie miał jeszcze swojej parafii w Świdniku, tylko w Kazimierzówce, trzy kilometry od Świdnika i tam żeśmy chodzili do kościoła. Po Polsce wędrował obraz Matki Bożej z okazji milenium chrztu Polski, ale nie uczestniczyłem w jego oficjalnym powitaniu, wiem tylko, że obraz był w Kazimierzówce. Natomiast jeśli chodzi o ówczesne odczucia na temat samego Tysiąclecia, głównie sprowadzały się do tego, że w kościołach była odprawiana...
W 1956 roku już pracowałem w WSK Świdnik i uczestniczyłem w ogólnym entuzjazmie, przekonaniu, że coś się zmienia na lepsze – tak to wyglądało. Przekazywano sobie z ust do ust informacje, że Chruszczow przyleciał samolotem do Warszawy, a Gomułka go nie przyjął; nie wiem jak było, w każdym razie bardzo się ludziom podobało, że nareszcie nie będziemy wasalem, tylko możemy robić coś tak, jak sami zechcemy. W Lublinie odbywały się wiece, chodziłem na nie, słuchałem z zapartym tchem. Wówczas miałem...
Po ukończeniu Liceum Biskupiego, na pół roku wróciłem z Lublina do Derewiczna, a w kwietniu 1956 roku przyjechałem do Świdnika, do brata. Po dwóch miesiącach otrzymałem pracę i od lipca 1956 zacząłem pracować w WSK. Pracowałem tam bez przerwy do 2001 roku. Najpierw chwilowo mieszkałem u brata. Po rozpoczęciu pracy zamieszkałem w hotelu przy ulicy Tuwima. Wówczas było dużo hoteli, bo było wielu pracowników przyjezdnych, samotnych. W 1960 roku, drugiego stycznia ożeniłem się i od marca do sylwestra 1961, czyli...
Ja się dopiero odnalazłam w Solidarności. Już jak Solidarność [była], to ja byłam w swoim niebie, słowo daję. Byłam zadowolona, że mogę coś zdziałać. Tuż przed stanem wojennym zaopatrzenie było okropne! [Jak ktoś] miał mamę, to mama stała w kolejce i coś tam się dostało na te kartki. Moja mama już nie żyła, rodziców nie miałam, Włodek, ten młodszy, chodził do podstawówki, to ile razy go prosiłam: „Wrócisz ze szkoły, synuniu, leć! Zajmij kolejkę. Ja z pracy przyjdę [i cię...
Później zrobili restrykcje, na przykład był taki zakład doświadczeniowy, to jedna hala była i tam biura były, to podobno drutem drzwi zostały zamknięte. Na przykład w budynku technicznym przy wyjściu stał kierownik, chyba jakiś sekretarz, i nie puszczał. Ale się szło, przecież nie można było inaczej. Od Zośki Bartkiewicz słyszałam, tej działaczki, która nie żyje, która była przewodniczącą czy wice, ona opowiadała i inni też, że przychodził [do domów] aktyw zakładowy i chciał przekupić. Na przykład ona mówiła, że [proponowano]...
Bardzo wzrosły [ceny żywności] w barach. Bary były na halę, pracownicy chodzili i jak zobaczyli [podwyżki], myślę, że to taka iskra była, bo już ta świadomość rosła. Dużo słuchało Wolnej Europy. Poza tym „Robotnik” był, „Robotnik” był niezależny i już podobno trafiał, do mnie nie trafił, ale do pracowników, tak jak teraz słyszę, trafiał. Ta świadomość rosła. Tutaj uzależnieni od Ruskich, tylko dla nich [produkujemy]. Mieliśmy dobrego dyrektora, pana Czogałę, który chciał odłączyć się, ale to przecież i doradcy byli,...
Ona pracowała na montażu w planowaniu. Taki wydział był 42, tam robili łopaty. Mieszkała w hotelu, bo dla pracowników hotel był. Miała swój pokój jednoosobowy, czasem dziewczęta mieszkały po dwie, po trzy, ale ona sama miała. Wtedy z tytułem inżyniera to starsze pokolenie było, a dużo było po [szkole] zawodowej, a my po technikum, to troszkę była taka [lepiej wykształcona] kadra. Ale dobrze, że trafiłam jeszcze na to pokolenie starsze, przedwojenne, które miało takie zasady dobre i nauczyło nas dużo....
Teraz jest luksus. Pamiętam, jak zima była, na hali się pracowało, robotnikom ręce marzły, jak te młotki pneumatyczne mieli. Była taka zima, że chyba z 10 dni żeśmy nie pracowali na montażu, bo nie było jak. A teraz jest, jak ja kiedyś byłam, zwiedzałam, [bez porównania]. Śmigłowiec ma belkę ogonową, ona jest zwężająca się. Taki Henio Adamczyk, już nie żyje, malutki, drobniutki, musiał wchodzić tam, żeby podtrzymywać tę podtrzymkę, bo z góry lutowane było. To było tylko dwóch takich pracowników,...
Nie wybawiłam się nigdy jak w tamtym czasie. W planowaniu [w WSK] byłyśmy młode kobiety z mężami. W szkole zabawa – lecimy. W drugiej szkole zabawa – lecimy. W domu kultury zabawa… I wtedy nie było tak, że stół był albo się płaciło, trzeba było swoje żarcie wziąć. Ja się bawiłam bardzo! I do teatru żeśmy jeździli do Lublina. To zakład organizował, ale i też prywatnie. Kiedyś przyjechał Teatr Żydowski [ze sztuką] „Drzewa umierają stojąc” i ta Ida Kamińska, taka...
Warto było. Warto było tak generalnie dla Polski, mogę powiedzieć, nie wiem, czy to dobrze ujmuję czy nie, ale dla kraju, dla narodu, dla Polski. No, nie wszyscy równo z tego skorzystali. Nie wszyscy równo. Może to się nie da tak podzielić na równo wszystkim, ale to środowisko, które zaczynało, najmniej na tym skorzystało. Robotnicy najmniej na tym skorzystali. No i nie korzystają do dzisiaj, najbardziej do dziś są przegrani. Przegrywają, no bo brak pracy, brak tego wszystkiego. Nie, nie...
Tak mi się zdaje, że 11 lipca rozpoczął się strajk kolejarzy, [strajkowały] LZNS w Lublinie, FSC, te zakłady największe zaczęły strajkować, już kiedy myśmy kończyli strajk, to dopiero Lublin się dołączył. Od tego czasu żeśmy wszyscy jak gdyby bardziej żyli tą sytuacją, jaka się dzieje w kraju, nie tylko na Lubelszczyźnie. Już ta świadomość polityczna [była], chociaż my jako społeczeństwo tośmy się przecież tą polityką od dawna interesowali. Naród nie był taki zaciemniony, otumaniony. Była wtedy taka przecież mentalność, że...
porozumienie z kierownictwem WSK Świdnik, zakończenie strajku Zakończenie strajku w WSK w Świdniku Mnie się wydaje, że strajk się skończył w piątek. Czy ta wiadomość o podwyżkach była z niedzieli na poniedziałek czy z poniedziałku na wtorek? Tyle lat i tyle opowiadań o tym, a takiego szczegółu [nie pamiętam]. Skończył się ze względu na to, że zostało podpisane porozumienie z tym komitetem postojowym, że zobowiązuje się dyrekcja, w porozumieniu z centralą, z Warszawą, że będą zrobione podwyżki płac, lepsze zaopatrzenie...
Mnie się wydaje, że strajk się skończył w piątek. Czy ta wiadomość o podwyżkach była z niedzieli na poniedziałek czy z poniedziałku na wtorek? Tyle lat i tyle opowiadań o tym, a takiego szczegółu [nie pamiętam]. Skończył się ze względu na to, że zostało podpisane porozumienie z tym komitetem postojowym, że zobowiązuje się dyrekcja, w porozumieniu z centralą, z Warszawą, że będą zrobione podwyżki płac, lepsze zaopatrzenie w mieście, [że to będą działania] długofalowe, nie tylko jednorazowe, ale na przyszły...
[Początkowo] nie było żadnych jeszcze spisanych postulatów. W pierwszym dniu nie przyłączyła się do nas administracja. Cały biurowiec, wszystkie te działy administracji nie strajkowały. Przyglądały się tylko przez okna, bo myśmy wyszli przed halę naprzeciw biurowca, to im nie pozwolono nawet do okien podchodzić, kierownicy tych działów nie pozwolili podchodzić do okien. Tak że administracja dopiero się dołączyła na drugi dzień, więc tych jako takich postulatów nie było. Czekaliśmy na przedstawiciela z Warszawy, no i przyjechał minister Kopeć, Minister Przemysłu...
To było tak spontaniczne, że dzisiaj to analizując, to naprawdę to było wydarzenie. To się nie mieści w głowie, żeby dzisiaj ktoś takie coś zorganizował, żeby wybuchł taki protest po prostu nieprzygotowany, nieomawiany wcześniej z nikim, nieustalany. Tak po prostu, bunt taki, wybuch buntu w ludziach, spontaniczny. To był 8 lipca w godzinach porannych. Oliwy do ognia dolała wiadomość z „Dziennika Telewizyjnego” z poprzedniego dnia o kolejnych podwyżkach cen w sklepach, z tym że, żeby to tak złagodzić, podano, że...