Byłam na wsi w Żminnem, jak wybuchła wojna, ale było tak, że we Lwowie łatwiej było o pracę, były te dawne majątki ziemiańskie, Niemcy tam zakładali takie liegenschafty, gospodarstwa prowadzone przez Niemców. Mąż mnie zabrał, z mężem i z dzieckiem pojechaliśmy. Trzeba było mieć jakieś zezwolenie, żeby pojechać na przykład ze Żminnego do Lwowa. [We Lwowie] wtedy jeszcze głównie ludność była polska. Niektóre wsie dokoła Lwowa robiły taką straż, [ludzie] starali się o, żeby mieć jakąś broń, żeby przed Ukraińcami...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "stosunki polsko-ukraińskie"
Ten Chełm to był teren mieszany narodowościowo i religijnie, ukraińsko-polski. Otóż spór nacjonalistycznyz przykrywką wyznaniowąpolsko-ukraiński był niesłychanie drastyczny. To wchodziło w rodziny. Znam przypadek taki, kiedy ojciec wyrzeka się syna ze względu na to, że jego dziewczyna jest Ukrainką. Polak nie ma moralnego prawa w ogóle zadawać się z Ukraińcami. Ukraińcy są wrogami. Trzeba też powiedzieć, że wtedy akurat w roku [19]43 przychodzą wiadomości o rzezi wołyńskiej. A mało, że wiadomości, ofiary tej rzezi są przywożone do Chełma. Wiem, że...
rzeźbiarstwo, malarstwo, stosunki polsko-ukraińskie Nauka w Szkole Przemysłu Drzewnego w Kołomyi przed II wojną światową Do Kołomyi mnie wysłała moja nauczycielka, Pomianowa zdaje się miała na nazwisko. W Kołomyi miała wujka, czy coś takiego i tam mnie skierowała do tej szkoły, i tak się zaczęło. Początkowo się dosyć cieszyłem tym, że tą szkołę skończę, ale jakoś jak skończyłem tą szkołę, to akurat tak się stało, że [jak wcześniej] były kościoły takie rzeźbione, a [potem] jakoś tak te kościoły uproszczono, bo...
Niemiec jeszcze przed wojną, w 1938 roku, chciał poróżnić Polaków z prawosławnymi. Nasz minister spraw wewnętrznych, [Felicjan – red.] Sławoj- Składkowski, wydał rozkaz, wyburzenia cerkwi – to był cios w serce prawosławnym. U nas, w Tyszowcach, w tym czasie była jedna cerkiew, druga była na Zamłyniu, trzecia na Klątwach, czwarta na Mikulinie. Te cerkwie zostały powalone. Ja się wychowałem koło cerkwi, widziałem, jak policja na siłę zapędzała prawosławnych do kościoła, żeby ich nawracać do wiary katolickiej. Szli, głowy mieli opuszczone....
Dziadkowie mieli pięcioro dzieci. Wszyscy urodzili się w Owadnie. O tym, jak bardzo poważne było nasze zagrożenie w czasie wojny, świadczył także fakt, że w naszej rodzinie były małżeństwa polsko-ukraińskie. We Włodzimierzu Wołyńskim mieszkali kuzyni Sylwester i Anna Zienkiewiczowie: żona Ukrainka, mąż Polak. W ich domu mówiono, że kiedyś, w czasie wojny, trzeba było się ukrywać i uciekać, bo mogli przyjść Ukraińcy i kazać na przykład zamordować męża czy dzieci. Oni też się ukrywali po różnych miejscowościach. Nie przyjechali do...
Nieopodal znajdowała się wieś Zimno, tam mieszkało wielu Ukraińców i w tym czasie żyli w zgodzie z Polakami. Pamiętam jak przyszedł taki pan, właśnie stamtąd, i z rodzicami radzili się co to będzie, bo dyskutowali na temat wszystkich wydarzeń. Pamiętam, że powiedział do mnie coś po ukraińsku, czego oczywiście nie rozumiałem, ale dziadzio podpowiedział mi, co mam odpowiedzieć. Jak zwróciłam się do niego po ukraińsku uśmiechnął się, byłam z siebie dumna, to była moja pierwsza rozmowa z obcokrajowcem. Niestety z...
Przed wojną dobrze żyliśmy z Polakami. Tak, jak teraz grozi nam walka Rosjanie – Ukraińcy, to nie można przecież wyjaśnić, co zaczynać czy coś robić. Ale nie zna się przyczyny. Nazywaliśmy ich „Polakami”, a słowa „Mazur” się nie używało. My byliśmy Ukraińcami, a oni Polakami. Żyliśmy dobrze, nie kłóciliśmy się, zawsze byliśmy życzliwi, tak jak teraz z Rosjanami żyjemy. A Polacy byli nadzwyczajnie dobrzy. Jak Rosjanie przyszli, tośmy nie mieli nienawiści do Polaków. Moja mama nigdy w domu nie pozwalała...
Lublin, okres stalinowski, Schöllen, Theodor (1904-1944); procesy zbrodniarzy z Majdanka, więźniowie na Zamku Lubelskim, stosunki polsko-ukraińskie, relacje międzywięźniami No był jeden taki bardzo sympatyczny Lwowiak, który pięknie śpiewał batiarskie, lwowskie piosenki. To był utalentowany człowiek i malował portrety ze zdjęć na ścianie. W ogóle był bardzo ruchliwy, w średnim wieku, gdzieś ponad trzydziestkę. Tymi piosenkami umilał nam trochę pobyt.
Prawosławne tam byli. Byli te, przeważnie prawosławni a tam Polaków nie bardzo. Tam na Kolonii było więcej Polaków, ale Kolonia liczyła jakieś ze trzydzieści rodzin. Więcej nie było. Ale wieś to tylko dwie rodziny polskie, a to prawosławni byli. W tamtych czasach to Polacy po chachłacku mówili. Moja mama¼ każden pozna, że tego, słyszało się, w domu się nie rozmawiało. Ale rodzice takim akcentem mieli, nawet jak Włodawa miasto, bo rodzice we Włodawie mieszkali przedtem, to mało kto po polsku...
Życie we wsi Rozięcin przebiegało na zasadach wielowątkowych powiązań ekonomicznych z mieszkańcami Wojsławic – z Żydami. Każda wieś mała swojego Żyda, który tam miał sklepik – towary mieszane. Każda wieś przed pierwszą wojną światową w majątkach Poletyłłów, miała murowaną karczmę. A w mojej wsi był budynek karczmy, który doczekał końca II wojny światowej - piękny, murowany, z podcieniami, z pomieszczeniami na szynkwas i z mieszkaniem dla Żyda, w którym teraz się mieści obora właściciela. O to hrabiowie dbali, żeby to,...
Jak my z Zarowia przychodzili do Wojsławic - to ile ja tam miała lat? Osiem, dziewięć? To z rodzicami szłam. Pamiętam taką Żydówkę, że przynosiła na sukieneczki dla mnie materiał i tak co trzeba – do domu, a jak już brała – to mama duży ogród tam miała, to i groszek zielony i kartofle te wczesne, bo oni to w ogóle ziemi nikt nie miał, tylko – no - ja wiem – z tego żyli. Tutaj, gdzie Olszewski mieszkał, to...
Jeśli chodzi o Ukraińców, to ich kalendarz nie równał się z naszym, to oni w innym czasie [święta obchodzili]. Byłam w cerkwi – to tam też jest taki stół i tak przychodzi się, ten pop tak wychodzi z - ja wiem - zabudowane to było i tak wychodził, i tam się modlił, się żegnał. Byłam w cerkwi w Brześciu. Po prostu z ciekawości. Tu [w Grabowcu też] stała cerkiew. Byłam w cerkwi na ślubie. To wyglądało normalnie - brali ślub,...
Jak się zaczęła szkoła to był budynek jeden - ta biała szkoła, potem tutaj stał budynek jeden, a tu do tego chodziłam, bo szkoła była w kilku budynkach i przy ulicy Skrebieszowskiej. Tam był też plac szkolny, to też była szkoła. Także to było rozstrzelone - w trzech budynkach była ta szkołą, może i więcej tych budynków było, nie wiem. No i normalnie chodziłam przez siedem lat. Ukończyłam szkołę, ale mam bardzo miłe wspomnienia, szczególnie ten pan kierownik szkoły, ten...
Żyd wziął co bądź i poszedł na ulice - wziął co nie bądź na plecy - igły, tam jeszcze co i poszedł do chłopa. I żyli. Jeden był bidniejszy, drugi był bogatszy, to sady kupowali, pilnowali w nocy, bo chodzili ludzie kraść jabłka, to Żyd pilnował w nocy. Budę take se robili. Dobrze żyli Żydy, dobrze. Żydy robili pantofli, Żydy mieli takie swoje wszystko zegrane. On w sobotę nic nie zrobił, tylko szła kobieta z naszej ulicy, paliła, wodę nosiła,...
Nazywam się Krystyna Helena Junosza Jankowska. Moje nazwisko po mężu – Knapik. Urodzona 1 lutego 1931 roku w Szmidkowie, powiat Sokal, diecezja tarnopolska, województwo lwowskie, tak to się wtedy nazywało. Mama miała na imię Stefania, z domu Niemckiewicz, tato nazywał się Kazimierz Franciszek. Tato zmarł w 1954 roku, 22 sierpnia, a mamusia zmarła 28 maja 1989 roku, miała 93 lata. Tatuś urodzony w 1892 roku, mama w 1898 roku. Mój tatuś był ekonomistą, ochotnikiem Legionów Polskich. Kiedy mieszkaliśmy w Szmidkowie,...
Takiej akcji, tego działania, jakie było za Bugiem, na Wołyniu, niszczenia ponad stu tysięcy Polaków przez Ukraińców, tego na terenie Chełma nie było. Na terenie Chełmszczyzny nie mówiło się o Ukraińcach, mówiło się o prawosławnych, z którymi myśmy żyli w wielkiej zgodzie. Było tak, że na nasze święta oni przychodzili do nas, na ich święta ja z mamą i tatą chodziłem do prawosławnych. Ja nie byłem wychowany w tym duchu, że on jest Ukraińcem. On jest prawosławny, ja szedłem do...
Zaczęła się głupia jakaś polityka w stosunku do mniejszości narodowych. Pierwsze co w rejonie naszym rzuciło mi się w oczy, to wyburzenie cerkwi starej. Niszczyli to, zaczęli szukać komuny poprzez jakiekolwiek ślady religijne obce, niekatolickie. Tak to mogę wyrazić. Od tego się zaczęło. No a drugi prąd taki, to już nie rządowy, ale antysemicki. W Uchaniach nic nie było takiego, tego się nie czuło. W gimnazjum dwóch Żydów mieliśmy w klasie. Jeden bardzo bogaty, drugi bardzo biedny. Takie relacje były....
Polacy nienawidzili Ukraińców. Okna bili, drzwi łamali. Taka sprawa była, to mówię poważnie. Pod przysięgą nawet mogę powiedzieć. A teraz są przyjaciele. Naganiali do kościoła, wyznanie wiary robić. Byliśmy na wyznanie wiary, ksiądz wyszedł i do mojej mamusi powiedział: „Bierz dzieci, idź do domu.”. I wyznania wiary nie robili.