W PRL-u żyło się z dnia na dzień. Jak pojechało się na Zachód i przywiozło sto dolarów, to wiedziało się, że pół roku się przeżyje. Tymczasowość kompletna, nic nie można było planować. Oprócz knucia myślało się tylko o [zaopatrzeniu] i stało w kolejkach. Jeżeli były kartki i dostało się szynkę czy jakąś lepszą wędlinę, to jadło dziecko, a samemu jadło się smalec. Gdzieś na lewo się kupowało. Pod tym względem to były tragiczne sytuacje. Później, jak już zaczęliśmy na KUL-u...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Solidarność Rodzin"
Poznaliśmy się pewnie w czasach Solidarności, sympatyczni niezwykle ludzie, ale nasze kontakty nie były takie codzienne, oni mieszkali daleko, w osiedlu Kruczkowskiego, to utrudniało codziennie kontakty. Deptułowa, jej mąż także – historycy, w latach osiemdziesiątych odegrali dużą rolę jako tacy twórcy, animatorzy niezależnej nauki i kultury. Ewa na koncie ma ogromną ilość jakichś prelekcji, spotkań w parafiach na tematy historyczne. Ogromną rolę odgrywała w tym. Ja nie chodziłem na takie spotkania z Deptułową, mogłem z Deptułową pogadać albo przeczytać, to...
To wymyślili przede wszystkim profesor Bartmiński, pani Strojnowska, Ewa Jabłońska-Deptuła w ramach Solidarności. Bo nawet w statucie Solidarności przecież było powiedziane, że ma się Związek opiekować także rodzinami, tak jak każdy związek zawodowy. Bartmiński i jego współpracownice – przede wszystkim kobiety – wymyślili, że to można jakoś zinstytucjonalizować. Nawet na zjeździe w Gdańsku o tym mówiono. Chodziło o taką budowę też wspólnoty. Ja nie byłem tam jakimś głównym ideologiem, pomagałem Bartmińskiemu po prostu. To był taki lubelski pomysł, taka propozycja...
"Solidarność Rodzin" to był ruch, który sie potem przekształcił w przybudówkę związkową, a potem przekształcił się w fundację. Tutaj mogę powiedzieć, że była to zasada bardzo prosta, to znaczy, że każdy potrzebuje pomocy, nawet ten bogaty, bo czasem trzeba i bogatym pomóc, każdy jest człowiekiem po prostu i każdy może pomóc. I dzielimy się tym co mamy, a nie tym co nam zbywa. Chodziło o to żeby ludzie poznali się ze sobą, a nie tylko o to żeby mieli dostać...