Przykro może jest powiedzieć, że milicja białoruska [w Brasławiu] była używana do akcji przeciwko Cyganom. Do akcji przeciwko Żydom ja nie słyszałem, żeby ta milicja była używana. Natomiast słyszałem, że była używana do ścigania i mordowania Cyganów. I to jeszcze sobie przypominam, że mnie na takie akcje rekwirowano mój rower. Takie [były] czasy, że oni na rowerach jechali na tą akcję i rekwirowali. Rowerów było mało w Brasławiu. Ojciec już nie żył, bo zmarł w 1942 roku, a to wszystko...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "represje niemieckie"
Mój tata urodził się w Kajetanówce Starej koło Dubienki, powiat Chełm. Był z wielodzietnej rodziny, mieli problemy, jak zwykle w dużej rodzinie. Przyjechał z bratem do mojej rodzinnej wsi, do Lubienia pracować w lesie przy ścince drzew. I zamieszkał u mego pradziadka, u dziadka mamy. No i tak się zapoznał z mamą i po pewnym czasie założyli rodzinę. Z opowieści więcej mamy, bo nie byłam w stanie zapamiętać, to żyli ze sobą pięć lat. Tata zajmował się gospodarstwem, bardzo dobrze...
Partyzantki były bardzo różne. To były partyzantki Armii Krajowej, i byli BCh, i była to Armia Ludowa i tak dalej. Dużo, ja nawet nie wiem ile, ale było dużo. Na wsi był jeszcze jeden folksdojcz, to był wójt, który został zresztą chyba zabity za to, że on tych wszystkich AK-owców, którzy zostali w maju [1942 roku] aresztowani, zadenuncjował. Został zabity na naszych oczach. Bo po aresztowaniu ojca musieliśmy się wynieść z poczty i dostaliśmy inne mieszkanie. Mieszkaliśmy u człowieka, który...
Piękne są wspomnienia z tego okresu, i smutne. Piękne dlatego, że człowiek był młody. Bardzo dużo młodzieży było na tej wsi – z różnych powodów. I mieszkańcy tej wsi. I ludzie, którzy zostali z jakichś powodów rzuceni, tak jak my, w te strony. Albo rodzina, albo jakieś inne względy. Dostaliśmy tam od gminy jakiś pokoik, zresztą makabryczny. Jeszcze na początku ojciec mój był naczelnikiem poczty, w dalszym ciągu kontynuował swoją pracę, swój zawód. Ponieważ tutaj znaleźliśmy się w ogóle z...
Przyjechaliśmy do Potoka, dlatego że tam mamy była bardzo daleka rodzina. Oczywiście dostaliśmy od gminy jakiś kąt, mieszkanko. Bardzo paskudne na początku, ale było to mieszkanko. Zaczęłam chodzić i brat do szkoły. Proszę sobie wyobrazić, że chodziliśmy do szkoły, ale moje świadectwo było sehr gut, sehr gut, sehr gut, czyli bardzo dobrze, bardzo dobrze, bardzo dobrze. Wprawdzie po polsku były prowadzone lekcje, ale to już była szkoła tak zwana niemiecka. I tam mama załatwiła nam korepetycje. Chodziliśmy obydwoje z bratem....
On [Henryk Rick-Wiśniewski] był taki elegancki, ale podobny był do Żyda. Przyszedł do nas z prośbą i jeszcze za nim wstawiła się też dentystka –pani Kiernożycka, to też taka elita była, czy może właśnie u nas, z racji, że ten Niemiec jest obok, przechować się, a potem oni mu pomogą w Warszawie. Żeby mu pomóc na miejscu. Wiem, że to było u nas – dom miał, jak gdyby, podmurówki, teraz tak się nie robi, to były takie podpiwniczenie – piwnica...
język niemiecki, partyzantka, ruch oporu, konspiracja antyhitlerowska, nauka języka obcego Niemcy To był domek pojedynczy, przy samej ulicy Międzyrzeckiej. Bardzo ładny. Mieliśmy dwa pokoje i wynajmowaliśmy też dwa pokoje, były cztery pokoje z kuchnią. Potem nam, w czasie okupacji, Niemcy jeden pokój zarekwirowali i tam mieszkał Niemiec – bahnshutz – kolejarz. On się specjalnie nie zamykał, tam na ścianach wisiały karabiny, rewolwery, bronie i Führer oczywiście. Tak że to jako małe dziecko pamiętam, bo tam czasami zaglądałam, to widziałam właśnie...
Moja największa przyjaciółka to była Hana i ta, nazywała się tak jak ta aktorka, Alina Janowska. Mieszkała na Lubartowskiej w Lublinie. Ja byłam rozlatana, a w ogóle jestem humanistką i z matematyką zawsze miałam kłopoty. A tam była pierwszą uczennicą ta Alina i powiedziała: „Wstyd, taka jesteś inteligentna, masz takie złe stopnie z matematyki” Jak na Narutowicza jeszcze mieszkałam, przychodziła do mnie, ja już ubrana wychodzę, mówię: „Alina, nic nie będzie z tej matematyki, bo jestem umówiona, idę z chłopakiem...
antyhitlerowska; represje niemieckie; Wólka Profecka; obóz Wojskowego Przysposobienia Kobiet w Wólce Profeckiej Wojskowe Przysposobienie Kobiet Przed wojną była taka organizacja dla dziewcząt, nazywała się Wojskowe Przysposobienie Kobiet. Bardzo brzydko nas nazywali –PW Kaczki. No i miałyśmy obozy, i pod Puławami też, w Wólce Profeckiej też był taki obóz. Strzelanie z łuku, strzelanie z wiatrówki, tak że to było bardzo ciekawe. Nawet pani Piłsudska z córką odwiedziła ten obóz. Pamiętam ją dobrze. To też było bardzo przyjemne wspomnienie. Nasza komendantka mieszkała...
[Do Biskupic] jeździłyśmy co tydzień, czy co dwa tygodnie. Ja jeździłam, bo dziecko takie, mała byłam, to nikt nie myślał, że ja mam dziesięć czy jedenaście lat, tylko że mam sześć czy siedem. No i jak żeśmy [byli] w tych Biskupicach, już nas tam obdarowali, czy śmy tam coś niecoś kupiły, czy tam ludzie znajomi obdarowali, bo na wsi, to zawsze więcej jedzenia było. Jak było bicie wieprzaka, to nam zawsze podroby dawano. Mięsa to raczej nie, ale jakieś takie...
Piętro wyżej [w kamienicy przy ulicy Górnej 7a] mieszkał pan Piotrowski, wdowiec z dwójką dzieci –córką w wieku kilkunastu lat i synkiem, który był w moim wieku. Bawiliśmy się [razem] piłką na podwórku. Za okupacji była godzina policyjna. Od godziny, nie pamiętam, bo rano to mnie nie interesowało, do godziny ósmej wieczorem tylko można było chodzić. To było lato i pana Piotrowskiego córka wyszła do koleżanki po południu i nie wróciła. Więc pan Piotrowski myślał, że może coś takiego się...
W czasie okupacji zmarł mój brat. Przed wojną zachorował na grypę i po tej grypie się źle czuł. To była niedziela i chciał iść na ślizgawkę. Mama się nie zgodziła, ale ojciec mu pozwolił. I on poszedł na ślizgawkę, na łyżwy. Później się przyznał mojej mamie, że na tej ślizgawce, na tych łyżwach nie miał siły jeździć, tylko siedział na ławce i jeszcze domarzł. I dostał gruźlicy. Przed wojną moich rodziców stać było, żeby on siedział kilka lat w Zakopanym...
udostępnienie online najcenniejszych zasobów; PRL; współczesność; życie codzienne; refleksja o PRL Życie w PRL Kupowało się niepotrzebne rzeczy, niektórzy kupowali. Znaczy, im w tej chwili [były] niepotrzebne, ale nie wiadomo czy za miesiąc czy za tydzień nie będzie potrzebne. Spotykałem ludzi, którzy mówili: „Panie, za PRL to się żyło!”Ludzie-kombinatorzy różni tacy. Rzeczywiście tam była możliwość załatwiania różnych nielegalnych transakcji. „Panie, w PRL to się żyło” No żył… jak komu.
Pamiętam, że ludzie podrzucali Żydom jedzenie - Jan Edward Szewc - fragment relacji świadka historii
Jak rozbierali Szeroką, to rozbierali też kawałek Kowalskiej, jak Kowalska dochodzi do Szerokiej. To ci sami Żydzi, którzy tam mieszkali, przychodzili w trepach. Jeden Żyd to był z taką laską. To był ich starszy, jakaś policja żydowska. I jeden Niemiec, zawsze ich tam było. Z Majdanka przychodzili. I jeden był zawsze Niemiec z psem. Pamiętam, że ludzie im podrzucali jedzenie i moja siostra też tam czasami im podawała coś. Raz moją siostrę złapał Niemiec. Zauważył, że kładzie, i poszczuł psem,...
Ja straciłem na wadze dużo, ale obóz [koncentracyjny] nie śnił mi się nigdy. Natomiast dało mi to spojrzenie takie, że wiem, jak mi dobrze jest. Bo nie zdawałem sobie sprawy z tego, bo uważałem to za normalne. Wszyscy inni znajomi, koledzy też mają to.
Był obóz [koncentracyjny] taki, w którym ciężkie życie było, bo był taki kanał wykopany. Najpierw nie było kanału, tylko najpierw się kopało, a potem puszczano wodę w ten kanał. Tą ziemię, która była z tego wykopywana, z tego kanału, wyrzucało się na brzegi i to taczkami się odwoziło dalej, że się tam rozrzucało gdzieś. Było tak, że była taka deska przy tej ziemi wyrzuconej. I za tą deską stali tacy lepsi więźniowie –Niemcy. Myśmy jechali i w trakcie jazdy nam...
Ojciec był pracownikiem kuratorium i Niemcy by go na pewno szybko dopadli, to wyjechał, był w Nałęczowie. Zajął się pracą fotograficzną, żeby jakoś zarabiać na życie a ja byłem w domu. Kiedy przyszli aresztować ojca, stwierdził, że ojca nie ma, a kto ja jestem, syn, no to może być i syn, tak że wzięli mnie wtedy do Zamku Lubelskiego i stamtąd kolejno byłem w różnych obozach. Muszę powiedzieć, że nie bardzo sobie wyobrażałem, co to jest obóz koncentracyjny. Ja sobie...
Za torami, tak się mówi –„za torami” jak jest [stacja] Puławy Miasto, jak się jedzie w kierunku Żyrzyna, to wiem, że tam rozstrzeliwali Polaków –dlatego, że jednej pani z Puław, ja ją osobiście nie znam, zabili syna. [Był] taki Gregoriew, który był kierowcą w SS, a on mieszkał jak ta piekarnia Warszawska na rogu, to on na górze tam mieszkał. On nigdzie nie uciekł, on się wpakował na szefa UB, bo każdy taki krętacz to idzie na najwyższe stanowisko, gdzie...
Byłam w klinice przy Koszykowej, no i to powstanie się zaczęło. Pojechałyśmy z koleżanką, to był piątek, bo ojciec mój był w środę w Warszawie i powiedział, że przyjedzie po mnie w sobotę, bo już mnie wypisywali z tej klinki i w piątek z koleżanką pojechaliśmy, ona mówi: „Chodź, pojedziemy do Łazienek, jeszcze pochodzisz sobie, zobaczysz” Ona jest warszawianka, zna to wszystko, to mówi: „Jeszcze cię tu zaprowadzę, tu cię zaprowadzę.”Jak pojechaliśmy, no to dobrze, ale później, jak jechaliśmy tramwajem,...
Za tych czasów mój brat zginął. Jedyny syn dla mamy, a dla nasz jedyny brat. Przyjechali, obstawili. Jako chłopaka osiemnastoletniego zabrali i już więcej śmy nie zobaczyli na oczy, już nigdy nie wrócił. Bez powodu, ani nie należał nigdzie, to co w rodzinie się wie. Bardzo był dzielny chłopak, umiejętny. Jak zabrali, tak już nigdy śmy nie zobaczyli, nigdy Zabrany, zniszczony, coś tam zrobili. To dużo, nie tylko on, ale to dużo przecież wtenczas aresztowali tych młodych, przeważnie młodych chłopców,...