To mogło być gdzieś w latach siedemdziesiątych, kiedy ja już byłem w seminarium, wtedy w Kościele pozwolono, że grekokatolicy mieli swoje msze. Wtedy ta społeczność ukraińska zaczęła się gromadzić, w Pasłęku było ich dosyć dużo. Przyjeżdżał ksiądz z Elbląga i po ukraińsku odprawiał mszę świętą. Wtedy było widać, kto jest Ukraińcem, bo to byli grekokatolicy. Wtedy się też prawosławni pojawili. Trzeba pamiętać, że po II wojnie światowej to Stalin nakreślił tę granicę, i to miała być Polska Narodnaja Respublika, czyli...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "prawosławie"
udostępnienie online najcenniejszych zasobów, Kowel, mieszkańcy Kowla, Kresy, klimat Kresów Wschodnicht , Wiera Topiłko (mama), prawosławie 2. W Kowlu była wielka symbioza obu społeczeństw W Kowlu była wielka symbioza dwu społeczeństw. Jak było Boże Narodzenie, to chórmistrz z kościoła przychodził do cerkwi i prosił chórmistrza, żeby czterdziestu szło śpiewać, bo jak osiemdziesiąt osób zaśpiewa kolędę, to to będzie brzmiało. Natomiast odwrotnie - o dwa tygodnie spóźnione były święta na Kresach. Jak były tamte święta, to już tamten przychodził i mówi:...
Ja dowiadywałem się o rzeczach, o których nie miałem pojęcia z tej rzeczywistości społeczno-politycznej u nas. Na Pomorzu nigdy się nie mówiło o czymś takim, że było takie bezrobocie, że ludzie sobie zapałki dzielili na dwie części, bo nie było pieniędzy. My ciągle wiedzieliśmy, że bezrobotni, którzy są, czasami się gdzieś pojawiają, można ich wynająć do jakiejś pracy przy węglu czy czymś takim, to są tacy ludzie, którzy nie chcą pracować, a nie, że nie mają pracy. No ale to...
Prawosławne tam byli. Byli te, przeważnie prawosławni a tam Polaków nie bardzo. Tam na Kolonii było więcej Polaków, ale Kolonia liczyła jakieś ze trzydzieści rodzin. Więcej nie było. Ale wieś to tylko dwie rodziny polskie, a to prawosławni byli. W tamtych czasach to Polacy po chachłacku mówili. Moja mama¼ każden pozna, że tego, słyszało się, w domu się nie rozmawiało. Ale rodzice takim akcentem mieli, nawet jak Włodawa miasto, bo rodzice we Włodawie mieszkali przedtem, to mało kto po polsku...
[Wojsławice przed wojną] były nierozbudowane, teraz bardziej rozbudowane są. Więcej sklepów jest, więcej pracy trochę jest – tak. A przedtem – przedtem to przeważnie Żydzi handlowali. Było Żydów całe miasteczko. Potem jak Żydzi już zostali zabici, to już Polacy objęli te wszystkie ich budynki i sklepy pozakładali. Z nimi się żyło - nieraz u Żydów się poratowało – parę złotych, bo oni byli przy groszu więcej – bo handlowali, a gospodarze – czasem było trudno o parę złotych, no to...
Jak my z Zarowia przychodzili do Wojsławic - to ile ja tam miała lat? Osiem, dziewięć? To z rodzicami szłam. Pamiętam taką Żydówkę, że przynosiła na sukieneczki dla mnie materiał i tak co trzeba – do domu, a jak już brała – to mama duży ogród tam miała, to i groszek zielony i kartofle te wczesne, bo oni to w ogóle ziemi nikt nie miał, tylko – no - ja wiem – z tego żyli. Tutaj, gdzie Olszewski mieszkał, to...
Żyd wziął co bądź i poszedł na ulice - wziął co nie bądź na plecy - igły, tam jeszcze co i poszedł do chłopa. I żyli. Jeden był bidniejszy, drugi był bogatszy, to sady kupowali, pilnowali w nocy, bo chodzili ludzie kraść jabłka, to Żyd pilnował w nocy. Budę take se robili. Dobrze żyli Żydy, dobrze. Żydy robili pantofli, Żydy mieli takie swoje wszystko zegrane. On w sobotę nic nie zrobił, tylko szła kobieta z naszej ulicy, paliła, wodę nosiła,...
Mój tatuś Andrzej Chrzanowski, pochodził z Włodzimierza Wołyńskiego i był wyznania prawosławnego, śpiewał w cerkwi we Włodzimierzu, jako młody człowiek, śpiewał zresztą i tutaj w Puławach. Też wiem, że założył jakiś chór, występował w tym w chórze i w cerkwi się tutaj odbywały nabożeństwa. Pamiętam takie jedno nabożeństwo, byłam, jako dziecko i że podane mi były bułeczka i wino, bardzo mi smakowały te bułeczki. Ta społeczność spotykała się ze sobą, przyjaźnili się ci ludzie ze wschodu i wyznania prawosławnego. Cerkiew...
Zrobiłem kilka bardzo znaczących filmów [dla] telewizji. Ściśle współpracowałem z Warszawskim Ośrodkiem Telewizyjnym. Współpracowałem też z Programem Pierwszym Telewizji [Polskiej. W ramach tego] udało mi się [stworzyć] na przykład film „Duchowe pogranicze” To był bodajże 1990 rok. Ludzie po raz pierwszy się zetknęli z kulturą cerkiewną, z prawosławiem. Wtedy w medialnym, oficjalnym obiegu [tego się] praktycznie w ogóle nie widziało. Bardzo ciekawy film pokazujący i kaplicę na Zamku Lubelskim, i cerkiew. Byliśmy z operatorami również w słynnej Grabarce. Pamiętam [znaną]...
Wieś, na której ja byłem najdłużej była mieszana. W dzisiejszej nomenklaturze [była to społeczność] polsko-ukraińska, ale żyli chłopi, normalnie pracowali, bieda była na wsi oczywiście. Warunki mieszkaniowe w porównaniu do dzisiejszych, można rzec, prymitywne. Powiedzmy, ekscesów [nie brakowało] poza działaniem tej komórki komunistycznej, o której myśmy, będąc wśród tych ludzi, nie wiedzieli. Praca prowadzona była, przez kierownika czy przewodniczącego, pana Dziurzyńskiego. W sprawach typu nacjonalnego: Polak –Rusin, Polak –prawosławny, w szkole tego problemu w ogóle nie było. Święta obchodzono, ja...
Jestem prawosławna. Pamiętam jak w dzieciństwie mama prowadziła mnie do cerkwi, a ja się upierałam, bo jak wszystkie dzieci w Związku Radzieckim byłam pionierką. Teraz dziękuje mojej ukochanej mamie za to, że zasiała w mojej duszy ziarna wiary. Więc bardzo ucieszyłam się, kiedy dowiedziałam się, że w Lublinie jest cerkiew i to taka piękna, licząca ponad 400 lat. Poczułam się w Lublinie raźniej, jakby miałam tu małą cząstkę Ojczyzny. Chciałabym dodać, że nigdy nie doznałam żadnych przykrości z powodu mojej...
Moja matka była Rosjanką. Ale nigdy w domu nie mówiło się po rosyjsku, bo trzeba pamiętać, że kiedy ja przyszłam na świat, to był okres wojny polsko-bolszewickiej. W ogóle to było miejsce po zaborach rosyjskich, czyli rosyjski był językiem niechętnie słyszanym, tak że ja nie pamiętam z dzieciństwa w ogóle żadnych rosyjskich nawet wyrażeń. Przypuszczam, że był taki układ w domu, że to tak ma być. Moja matka była prawosławna a cała rodzina była katolicka. Wszyscy byli ochrzczeni, zresztą z...
Pop mieszkał na Grabowieckiej ulicy, tam gdzie weterynarz. To był dom popa. I on codziennie przychodził piechotą do cerkwi tutaj do Rynku. I tam był kiedyś cmentarz, w dole całkiem. Później jak kopali na szosę tam ziemię tę zbierali, to tam było troszkę tych kości, to te kości wyzbierali i jamę wykopali i te kości wwalili w ten dół. A tę ziemię wyrównali. A znowu żydowski rabin to znowu mieszkał tu nad rzeką. Tu jak teraz Głąb mieszka, to tu...
W Wojsławicach była cerkiew, w niej odprawiało się nabożeństwa. Ja nie byłam na żadnym nabożeństwie w cerkwi, ale mój mąż był swatem i nosił dookoła nad panną młodą koronę. W środku podobnie jak w naszym kościele był ołtarz, obrazy, i świeczki - takie inne niż u nas, cieniutkie. Obok była dzwonnica cerkiewna, która stoi do dzisiaj.
Był cmentarz, tam jak jest teraz baza PKS, tam, przy Wiśle niedaleko, to był wojskowy cmentarz rosyjski. To już nie pamiętam, czy to był z 1918, czy wcześniej. Nieduży ten cmentarz był. No, były tam napisy takie, po rosyjsku pisało. Niektóre były nawet nagrobki metalowe. Nie widziałem, żeby były nagrobki takie jak to u nas są, pomniki. Tam nikt tym się nie pielęgnował, to było zdewastowane, może, ja wiem, nie przez ludzi, przez samą przyrodę. Trudno mi coś tam powiedzieć....
Było tu też bardzo dużo prawosławnych. Wszyscy bardzo dobrze z sobą żyli. I prawosławni, i Żydzi, i Polacy. Wszyscy bardzo dobrze żyli. Tylko jak przyszło już przed samą wojną, to doszło do tego, że kazali, żeby Polaków wynajmować i jeździli po wsi cerkwie walić. Jak cerkwie zaczęli walić, już się zrobiło nieporozumienie. A tak, kiedy były święta ruskie, Ruskie przychodzili do kościoła, Polacy do cerkwi chodzili. Tak było. Żydzi też tak samo. Na Wielkanoc to Żydzi macę piekli i jedli...
Byli też w Zamościu prawosławni, oni mieli cerkiew. Trudno mi powiedzieć, gdzie się znajdowała . Na wschód, tak jak na Lwów. Kiedy się stoi przodem do kina Stylowy, po lewej stronie widać było taki kościół, takie kopuły. To, to była cerkiew. Ja tam byłem. Kiedy byłem to ona już nie była cerkwią, ale miała jeszcze malunki na ścianach, cała była wymalowana. A teraz jak poszedłem, to białe ściany są, zamalowane wszystko, zabielone. Była taka pomalowana, jak ta na Zamku w...
Mieszkałem głównie przez swoje dzieciństwo w Jurowie, a Jurów to była wieś typowo ukraińska, ponieważ dziewięćdziesiąt procent, albo lepiej, to byli Ukraińcy. Nas - polskich rodzin - było dziewięć. Z tym, że jedna rodzina to jednoosobowa - nauczyciel pan Gołębiowski, ale zaliczam go do rodziny, jako dziewiątą rodzinę polską w Jurowie. W Chodywańcach było podobnie, chociaż tam było mniej więcej po połowie: 50 procent Ukraińców i 50 procent Polaków. Z tym że ci ludzie różnili się między sobą poglądami chyba....
Kiedyś byłem w cerkwi. Wyglądała całkiem inaczej niż kościół. Nie było organów. Tam to były śpiewy! Cała msza była śpiewana. Byłem na pogrzebie, byłem na ślubie. Widziałem jak tam podczas ślubu nakładali koronę dla panny młodej i dla pana młodego, obnosili dookoła, to wszystko było ze śpiewami i strasznie długo trwało. Każde takie nabożeństwo trwało kilka godzin, dwie do trzech może nawet. Jeśli chodzi o pogrzeby, to muszę powiedzieć, że zwłoki w otwartych trumnach zawsze przynosili do kościoła. Zmarły był...
W każdym bądź razie mnie się wydaje, tak z perspektywy tych lat, że te stosunki były w miarę dobre, ale Żydów nikt nie lubił. Muszę przyznać, że w tamtych czasach nienawiść do Żydów była duża i nawet wśród dzieci były podziały. Inaczej było między prawosławnymi a katolikami. Tu nie było takiej wielkiej różnicy. Można powiedzieć, że nie było prawie wcale. W tym czasie nawet były takie zwyczaje, że jeśli pobierały się małżeństwa mieszane, katolicko -prawosławne i jeśli tato był prawosławny...