udostępnienie online najcenniejszych zasobów, media, dziennikarze, postawy dziennikarzy Dziennikarze muszą być wywarzeni Chcę powiedzieć, że w okresie PRL-u bardzo podobał mi się pan Gnot, redaktor naczelny „Kuriera” który był z nadania partyjnego. Pan Gnot, jeśli miał coś partyjnego podać w gazecie przeciwko mieszkańcom, to potrafił to ubrać w taką formę, że ludzie mogli to zaakceptować - jak ktoś nie potrafił napisać, że zamiast masła są lepsze lokomotywy. Podobny był Turżański. Ja tych dwóch ludzi bardzo lubię, jeśli chodzi o „Kuriera”...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "media"
W niektórych dziedzinach zachodziły zmiany bardzo szybkie: parlament, rząd Mazowieckiego, ruch związkowy, samorządy gminne, prawda, to jasne. Oczywiście administracja rządowa się zmieniała też, no, jak mówię, nowy premier, całkiem nowy rząd. Widać było wyraźnie, wojewodowie pojawili się już całkiem nowego obozu, to są przedstawiciele rządu. Natomiast inne dziedziny, no to z natury rzeczy się niewiele miały zmienić. Sądownictwo – to w ogóle przyjęto taką zasadę, że się nie zmienia właściwie. Ustawa poddawała weryfikacji prokuratorów, ale prawie wszyscy zostali pozytywnie zweryfikowani...
Wszystko co się działo w mieście było –prędzej czy później –opisywane. Takie było założenie. Ta gazeta miała być właśnie gazetą lokalną, która organizuje społeczność, bo wbrew pozorom media mają funkcję organizowania się społeczności wokół chociażby idei takiego samorządnego patrzenia na własne podwórko, że nie można być wiecznie przedmiotem polityki. Trzeba też podmiotowo do tego podchodzić, wtedy powstawały poza takimi gazetami, one chyba akurat najmniejszą rolę odegrały, powstają różne struktury finansowane przez świat, przez Unię Europejską czy przez Amerykanów, struktury wspierania...
Pan redaktor [Janusz] Danielak [jako] pierwszy zrobił ze mną wywiad w radio. [Było to w] latach 70. Potem zaczęto mnie zapraszać [do udziału w innych] audycjach [dotyczących między innymi] historii Lublina. [Słuchowiska o tej tematyce] prowadził [również] Marek Wyszkowski. Potem się zaczęła telewizja. Śmiesznie się zaczęła. Redaktor Stankiewicz zaprosił [mnie do] audycji jako wybitnego krajoznawcę. Siedzieliśmy niby przy ognisku. [Ja zajęłam miejsce] na pniaczku. A byłam [wtedy] troszkę grubsza. [Pomyślałam]: Jezu, nie usiedzę na tym pniaczku. [Ale] dobra… To była...
Wolność to to, że możemy porozmawiać, że nie stoi tu ubek i mnie nie zgarnie zaraz tutaj na zaplecze, suka nie podjedzie i nie zawiozą na dołek na czterdzieści osiem [godzin], a jak się będę opierał, będzie co innego. Dzisiaj pan może nie pracować, ma pan tę wolność swoją, ale kiedyś to było zapisane w konstytucji, że praca dla każdego jest obowiązkiem. Poszedłby pan na piwo, dowód osobisty jakby weszli ZOMO-wcy, nie ma pieczątki – bo w dowodzie osobistym była...
Myśmy na ogół, jako RKS Motor, jako fabryka, mieli dobrą prasę. Tutaj nie możemy narzekać. Mieliśmy problemy z mniejszymi takimi kacykami, z niektórymi redaktorami. Był taki Leszek Mazurek, który przerósł sam siebie. Mieliśmy zakończenie sezonu żużlowego, to zawsze przyjeżdżała tutaj do nas Warszawa, bośmy mieli kawiarenkę. Więc przyjeżdżał pułkownik Słowiecki, sędzia główny –więc potem on sędziował ten ostatni mecz, i później przyjmowaliśmy go –to nie było wielkie przyjęcie, bo co to za przyjęcie –kieliszek wódki, czy dwa kieliszki, jakiś kotlet...
Przepiękny film „Popiełuszko – wolność jest w nas”. I właściwie wolności nikt nie może nam zabrać, to jest coś, co albo jest w nas albo tego czegoś nie ma. No i jeżeli chodzi o młodych jestem nieco zaniepokojony, bo wydaje mi się, że wszelakie uzależnienia są brakiem wolności. Natomiast jeżeli chodzi o dorosłych, takich w moim wieku, a więc pięćdziesiąt lat, to wydaje mi się, że duży procent ludzi został zmanipulowany przez poprzedni system. I ta manipulacja ciąży na nas,...
Miałem być redaktorem naczelnym tygodnika „«Solidarność» Rolników Indywidualnych”, ale to był już grudzień [19]81 roku; nie zostałem, choć byłem nominowany na to stanowisko. Wiele pism powstawało i padało. Do takich bardzo spektakularnych zdarzeń [należy zaliczyć] zejście z rynku tygodnika „Solidarność”, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Wiadomo, że tytuł niechodliwy musi odejść w zapomnienie. Obecnie mamy całkiem inną sytuację – nasycenie przestrzeni komunikacyjnej mediami elektronicznymi, ale także mediami drukowanymi, rozmnożenie ilości tytułów adresowanych do konkretnego odbiorcy, często do...
Media zawsze były uwikłane w politykę. Nie jestem w stanie uwierzyć w prasę bezstronną, w prasę niezależną. Mamy do czynienia z określonymi orientacjami ideowymi, z określonymi wehikułami ideologicznymi. Mamy określone dowiązanie do partii – to arcyludzkie i tutaj nie ma co wierzgać, nie ma co zakłamywać. Mieliśmy tak zwaną prasę pierwszego obiegu (wracam tu do modelu Romana Werfla) i mieliśmy prasę drugiego obiegu, której stopień dostępności był zapewne różny. W środowisku białostockim dostęp do tak zwanej prasy bezdebitowej był w...