niezależny ruch wydawniczy, opozycja w PRL, życie polityczne Kontynuacja niezależnej działalności wydawniczej po wydarzeniach stanu wojennego Postanowiłem nie wycofać się z działalności, powiedziałem to zresztą bardzo wyraźnie mojej przyszłej żonie, z którą pobrałem się we wrześniu [1983 r.] w nieodległych od miejscowości Truskaw Laskach. Powiedziałem to również moim kolegom bezpośrednio po porwaniu. Stanowisko wtedy niewielkiego środowiska w Lublinie było podzielone. Niektórzy koledzy uważali, że należy albo zupełnie przerwać działalność opozycyjną, albo na przykład zmienić nazwę „Spotkań”, żeby nie drażnić bezpieki....
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Krupska, Joanna"
W stanie wojennym ukrywałem się do października 1982 roku. Wynikało to z takiej okoliczności, że wprowadzenie stanu wojennego spędziłem w pociągu relacji Gdynia- Warszawa. Starałem się przyjechać do Lublina, żeby spotkać się głównie z ojcem, który bardzo źle się czuł, okazało się później, że jest chory na raka i zmarł w sierpniu 1982 roku. Pracowałem wtedy w Gdańsku, prowadząc Sekcję Historyczną „Solidarności”. Pracowałem nad materiałami dotyczącymi Grudnia 1970 roku. Kiedy zorientowałem się w Warszawie, że stan wojenny został wprowadzony, postanowiłem...
Lęk naszych bliskich to był duży problem, czy to byli rodzice, czy żony. Niektórzy z nas wchodzili w tę działalność, już mając rodzinę, jak Janusz Bazydło, Wronikowscy czy Stepkowie. Inni szybko założyli rodziny: Wojciech Samoliński, który ożenił się z Anią Żórawską, czy Krzysztof Żórawski. Część tych małżeństw to były małżeństwa między osobami, z których oboje angażowało się w działalność opozycyjną, część nie – tak było w wypadku mojego małżeństwa. Nie wszystkie związki przetrwały próbę czasu. Ożeniłem się z Joanną Puzyną,...
Każdy zachowuje się inaczej wśród bliskich, a nieco inaczej wtedy, kiedy bliskim towarzyszą osoby inne. Ten przedział u Krupskich chyba był minimalny i to, co się rzucało w oczy, to ogromny szacunek i miłość – w słowach, w sposobie zwracania się i mówienia o najbliższych i do najbliższych. Pamiętam wspólną podróż z Lublina do Warszawy przy jakiejś okazji, ich samochodem. Samochód prowadziła Joanna, bo Janusz po wypadku nie prowadził samochodu zupełnie, zapomniał, jak się to robi i nie chciał do...
W stanie wojennym te spotkania, które u mnie były na Strzeleckiej już były coraz mniej „ spotkaniowe”, bo wszyscy koledzy rozproszyli się po różnych internatach i Janusz też się ukrywał. Ja wtedy właśnie poznałam Joasię, przy okazji którejś akcji w stanie wojennym. Pamiętam też, że Janusz dawał mi jakieś polecenia, które miałam jej przekazać, bo on się ukrywał, ale to mu nie przeszkadzało przychodzić do nas na Strzelecką, do mieszkania, które było infiltrowane. Ale nie pamiętam ich jako pary, nie...