Nas było ośmioro w domu, więc kto troszeczkę podrósł, to szedł do pracy jakiejkolwiek, żeby w tym domu pomóc. Miałam szesnaście lat, jak poszłam do pracy, jeszcze matury nie miałam. Chodziłam na [kursy] wieczorowe, zaoczne, następnie zrobiłam maturę, już pracując w Wojewódzkim Zarządzie Kin. Tak nazywała się moja firma kiedyś. Podlegaliśmy pod miasto. W [19]54 roku zaczęłam pracować w Wojewódzkim Zarządzie Kin*. Tam najpierw byłam w pionie technicznym, jako jedynaczka, a później mnie do kadr przeniesiono. Aż w roku [19]62,...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "kariera zawodowa"
Te galerki, galeria na górze, to było nieczynne. Były czynne tylko loże na pierwszym piętrze, one były odmalowane, to wszystko było odczyszczone. Nawet lampy były zakładane takie, jak trzeba do tego wnętrza. Jedynie schody zostały, to lastryko takie. Była maleńka poczekalnia i tam była kasa, do której się wchodziło. Z pierwszego piętra trzeba było wejść na górę, później na salę widowiskową, jak te loże są, i w dół. Takie kręte, wąskie schodki. Zresztą do kabiny były podobne, tylko od zewnątrz....
W [19]52 [roku] skończyłam studia i rozpoczęłam pracę w Liceum Pedagogicznym w Rabce. Ze względu na śmierć ojca wróciłam do Lublina i rozpoczęłam pracę w Liceum dla Wychowawczyń Przedszkoli na ulicy Krzywej. Pracowałam tam do likwidacji Liceum. Później przez jakiś czas pracowałam w kuratorium, bo nie bardzo wiedziano, co robić z nauczycielami. Ja byłam wicedyrektorem w tej szkole, więc zatrzymano nas w kuratorium. Po pięciu latach pracy w kuratorium na moją prośbę przeszłam do Technikum Energetycznego na ulicy Elektrycznej w...
Ukończyłem tą uczelnię i od tamtej pory byłem już nauczycielem. Skromnym nauczycielem, nie ubiegałem się o jakieś zaszczyty, nie pojechałem na olimpiadę dlatego, że z tym ZNP były kłopoty, bo już byłem niepewnym człowiekiem. Jadąc na olimpiadę, to ta ekipa miała więcej tych opiekunów czerwonych niż sportowców. Najpierw dostałem nakaz pracy, pracowałem w podłej szkole średniej, bo daleko na peryferiach w Okszowie, to koło Chełma, gdzie grasowały wtedy jeszcze bandy UPA, gdzie były czasy bardzo niepewne. Sześć kilometrów na piechotę,...
udostępnienie online najcenniejszych zasobów, praca, miejsca pracy, kariera zawodowa 6. Pracowałem w wielu miejscach, również fizycznie Janicki, znając mnie z nauk tutaj na Podwalu 15, i z uczelni, bo wtedy już byłem po organizacji i zarządzaniu przemysłem - tak się nazywało, a on był wykładowcą od statystyki i tam się jeszcze dodatkowo poznaliśmy się, mówi: „Biorę cię na wiceprezydenta” I zostałem. Później była tendencja spadkowa, była pewna afera, ale oni wiedzieli, że ja sporo rzeczy umiem, potrafię, a że radni...
Ponieważ szłam studiować medycynę od razu z nastawieniem, że będę pracować jako lekarz chorób dziecięcych, na ostatnim roku poprosiłam kierownika Kliniki [Dziecięcej im. Vetterów przy ul. Staszica, dziś SPSK1], profesora Klepackiego, żebym mogła przychodzić [do kliniki], bo chciałabym zrobić specjalizację z pediatrii. Wtedy zaczęłam przychodzić do oddziału, a po dostaniu dyplomu profesor zgodził się, żebym przychodziła nadal i rozpoczęła specjalizację bez etatu, na wolontariacie. W jakiś sposób musiałam zacząć pracować za pieniądze, a przede wszystkim musiałam mieć jakąś pracę, bo...
kariera zawodowa, praca, firmy lubelskie, przedsiębiorcy związani z Lublinem, transformacja w Polsce Wygrany konkurs na dyrektora firmy „Transbud” w 1990 roku Przyszedł rok przemian – [19]90. Kadra w tej firmie była dość sędziwego wieku, ja byłem jeszcze młody chłopak, uważałem się za młodego – młody i gniewny. Zawsze chciałem awansować, zmieniłem sześć firm kiedyś, bo nie mogłem sobie poradzić z tym, że mój przełożony tak się zachowuje, a nie inaczej. Tak było za komuny, że nikt nie dążył do zmian,...
transformacja w Polsce, przedsiębiorcy związani z Lublinem, kariera zawodowa, praca, firmy lubelskie Prywatyzacja firmy „Transbud” w latach 90. Prywatyzacja była robiona ze spółki pracowniczej. Było kilka złożonych problemów. To nie był tylko problem natury technicznej. Przygotowanie prywatyzacji, wyceny i tak dalej, rozmowa z Ministerstwem Przekształceń Własnościowych to były naprawdę pewne problemy, bo człowiek walczył o to, żeby tą firmę kupić za mniejsze pieniądze, a Ministerstwo żądało większych pieniędzy. Firma została kupiona w formie leasingu, więc my jako udziałowcy spłaciliśmy tą...
zawodowa, wyjazdy zagraniczne w PRL, praca Praca w firmie „Transbud” w latach 80. Ta firma [istnieje] od [19]53 roku. „Transbud” [to była] firma do obsługi dużych inwestycji budowlanych. [Przy al. Spółdzielczości Pracy] znajdowało się około dwustu samochodów ciężarowych, w drugim oddziale na Nowym Świecie około stu osiemdziesięciu, była Biała Podlaska, był Chełm, był Zamość. To była potężna firma zatrudniająca powyżej tysiąca ludzi – tysiąc osób było zatrudnionych, jak to się mówi, „Na górce” czy na „Jedynce”. Ja do tej firmy...
Może pięćdziesiąt lat ludzie, [z którymi] pracowałam, nie mieli zielonego pojęcia, że ja [przeżyłam] Holokaust. Ten numer ja zalepiałam, miałam specjalne bransoletki. Nie chciałam [mówić], ja chciałam być jak urodzona tu. Moje dzieci nic nie wiedziały. Mąż, jak chciał trochę opowiadać, to mu nie pozwalałam, nie w mojej obecności. Nie byłam gotowa otworzyć [się]. Jak mój synek chodził do [przedszkola], tam była jedna Ewa, też miała dziecko [w tym przedszkolu], i ona też [przeżyła wojnę], jako aryjka. Ona napisała książkę...
Pierwszą pracę podjąłem w Szpitalu Klinicznym Nr 1 na ulicy Staszica. Byłem tam chyba dwa lata, najpierw [na stanowisku] laboranta makro – mikroskopowego, a później w zakładzie fotografii naukowej. Robiliśmy zdjęcia różnych chorób, przygotowywaliśmy studentom materiały na ćwiczenia. W 1961 roku przeniosłem się do pracy w Wydziale Finansowym na ulicy Sądowej 5 i tam pracowałem prawie trzynaście lat. Oczywiście skończyłem studia, w 1973 roku awansowałem na stanowisko komornika skarbowego do Urzędu Powiatowego Wydziału Finansowego na ulicy Chopina 5. Tam pracowałem...
Później, jak tam więcej w tym zakładzie przebywałem, [pewnego dnia] tam z kolegą [się spotkałem], godzina czwarta, piąta była i postawili wino w kiosku i po szklaneczce myśmy sobie wypili. Pod kioskiem, z boku [zakładu], bo wypijać w zakładzie nie wolno było. No i wypiliśmy po szklaneczce i ten brakarz przyszedł, stoi tam tego, no wlałem temu brakarzowi, no. Wypiliśmy to, to było wino tam czternastoprocentowe czy coś tak. Jak ten brakarz wypił, to ten brakarz [mówi] do sklepowej: „Niech...
Ziemi miałem tylko hektar bo nas było pięcioro i to [zostało] podzielone. No to poszedłem do powiatowej rady [zapytać], czy gdzieś roboty by nie było dla mnie. Mówią, że jest robota w żelatynie. W żelatynie jest robota, to było w październiku, i że nawet pińćset złotych dziennie będą płacić. Pińćset złotych dziennie to jest bardzo dużo. To było tak jak dwieście złotych teraz. To było gdzieś tak pięćdziesiąty… drugi czy trzeci rok. Tak, bo to już się przeciągnęło trochę. Bo...
Magisterską pracę obroniłam w [19]51 [roku] w lutym, w sam Popielec w dodatku, zresztą ja się w Popielec urodziłam, ten dzień mnie prześladuje. A jednocześnie to zahaczyło o Szkołę Muzyczną, do której zaczęłam chodzić w [19]48 i skończyłam w [19]53, średnią szkołę muzyczną w klasie śpiewu solowego. I jednocześnie wyszłam za mąż. To znaczy tak: był egzamin dyplomowy, po egzaminie dyplomowym był mój ślub, a po ślubie był koncert dyplomantów z orkiestrą Filharmonii – jedno z drugim się nakładało. Później...
Urodziłem się w roku 1924 w Łęcznej. Byłem na wojnie, straciłem rękę, po czym poszedłem na studia do Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i jednocześnie na architekturę. Akademię w końcu przerwałem na czwartym roku, natomiast skończyłem architekturę w [19]52 [roku] w tymże Krakowie i pracowałem w biurze urbanistycznym w Warszawie, [gdzie] planowałem dzielnicę Praga-Północ, Żerań notabene. Tam pracowałem do końca [19]55 roku. Profesjonalnie z Lublinem jestem związany od [19]56 roku. Przyjechałem z Warszawy, żeby pokierować opracowaniem planu Lublina i tak...
W [19]57 roku złożyłam maturę, a w [19]58 roku już byłam osobą zamężną. Los zwykle płata niebywałe figle i zamiast studiować w Lublinie, studiowałam w Krakowie. Dlaczego w Krakowie? Mój mąż pochodził z Krakowa, a ja stosunkowo wcześnie wyszłam za mąż, nieomalże po maturze zaraz i mąż jako Krakus wymyślił sobie, że uczelnie z prawdziwego zdarzenia mogą być tylko w Krakowie. Tym sposobem znalazłam się w Krakowie na ekonomii, którą skończyłam z wynikiem bardzo dobrym, nawet otworzyłam przewód doktorski, ale...
Byłem taki uspołeczniony, w późniejszym czasie, już będąc dyrektorem zasadniczej szkoły numer 6 w Lublinie, i później będąc dyrektorem następnej, pełniłem dość sporo funkcji różnego rodzaju. Byłem chyba przez osiem lat, osiem, dziesięć lat, wiceprzewodniczącym Zarządu Miejskiego Szkolnego Związku Sportowego. Byłem sześć lat członkiem Zarządu Okręgowego Szkolnego Związku Sportowego. Następnie mocno zaangażowałem się w latach już siedemdziesiątych, może trochę wcześniej. Moja aktywność [była też] w roku [19]54; były wybory do rady, rad narodowych, bo wtedy były rady narodowe, nie terytorialne....
Marzyłem zawsze, żeby być nauczycielem. Nie wiem dlaczego, skąd to się wzięło, nikt w rodzinie absolutnie [nie miał takiego zacięcia], wręcz przeciwnie – mój ojciec był prawie analfabetą, mama skończyła dwie klasy szkoły podstawowej i nic więcej. W tym okresie wyczytałem w czasopiśmie „Walka Młodych”, że w Lublinie, na [ulicy] Krzywej są państwowe kursy pedagogiczne dla dorosłych, jest internat i istnieje możliwość uzyskania dopłaty do wyżywienia. Oczywiście skorzystałem z tego. Przyjechałem do Lublina w sierpniu [19]46 roku i zostałem przyjęty....
Gdy już pracowałem, pamiętam takie zdarzenie, że jak kończyłem studia inżynierskie, to wtedy zaczęli powoływać studia magisterskie, to był rok [19]52. Wtedy na Wydziale Rolnym powołali studia magisterskie z hodowli roślin u profesora Kaznowskiego, a ze szczegółowej uprawy roślin u profesora Lewickiego. Natomiast nie powołali studiów z zakresu zootechniki. Ja pracowałem w Katedrze Genetyki i Hodowli Zwierząt. Kiedy mnie powołali przyszedłem do tej katedry i okazuje się, że katedrę zlikwidowali. Później nie powołali studiów z zakresu zootechniki. Przenieśli mnie z...
Poczekalnia wyglądała inaczej niż w tej chwili. Ja miałam taki maleńki pokoik obok, z którego później powiększyli kasę. Mnie ten pokoik wystarczył. Kawałek poczekalni później jeszcze wzięłam, bo dużo aktorów przyjeżdżało na spotkania, żeby mieli gdzie siąść, porozmawiać. Zlikwidowałam szatnię po lewej stronie, tam zrobiłam poczekalnię dla widzów ze stolikami. Naprawdę było przyjemne miejsce. Jak wychodziłam z pokoju i widziałam ludzi siedzących, to mi było przyjemnie. Poza tym jedna szatnia naprawdę była wystarczająca, nie każdy widz się rozbiera. Jak się...