Lublin Tatary to jest nowa dzielnica, bo Tatary to była wieś. Te wszystkie bloki na wzór sowiecki zostały pobudowane, tak jak w Związku Sowieckim to się robiło. Budowało się zakład i budowało się osiedla mieszkaniowe, żeby ci ludzie – to też było zmyślne i niegłupie – nie mieli zbyt dalekiej drogi do tej roboty, nie chodzi o pilnowanie ich i tak dalej, tylko żeby był ten komfort, bo nie było takich środków komunikacji jak dzisiaj. Tatary powstały wtedy, kiedy te...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "dzielnice Lublina"
Autobusów było mało. Myśmy dojeżdżali czasami autobusem z Dziesiątej tutaj do KUL-u. To był jakiś stary autobus z demobilu z takim silnikiem wystającym do przodu. Zupełnie nie podobne te autobusy były do dzisiejszych. On był dość duży ten autobus rzeczywiście, ale tłok był tak strasznie duży, przynajmniej w godzinach porannych, kiedy ludzie jechali do pracy lub wracali, że nie sposób było wsiąść do tego autobusu. Był też taki bileter, który chodził po autobusie i sprzedawał bilety. Pamiętam, że to była...
Pamiętam swoje pierwsze wrażenia po przyjeździe do Lublina. No więc, kiedy przyjechałem z Krakowa do Lublina, to czułem się trochę tak jakbym przyjechał do jakiegoś takiego… Może inaczej powiem, żeby to nie wypadało źle. Różnice między Krakowem a Lublinem były bardzo duże w tym czasie. Teraz zanikają, teraz nie ma takich różnic, teraz jest wielki i wspaniały Lublin. Ale wtedy te różnice były bardzo duże, w całej infrastrukturze. Na przykład ulica Zamojska to były takie budy, to były takie parterowe...
W ciągu tych 20 lat, między rokiem 1956 jak zacząłem pracować w pracowni urbanistycznej, a 1975 jak skończyłem, to był okres najszybszej rozbudowy miasta Lublina. Ze 120 000 mieszkańców na 300 000 mieszkańców. Z tym, że te zasoby mieszkaniowe były nie dla 120 000, a dla 80 000 bo tuż po wojnie to były przecież zniszczenia i dużo ludzi napłynęło, bez inwestycji. Inwestycje zaczęły się w latach 50- tych. I tempo zabudowy, rozbudowy Lublina przy ogromnym napływie ludności ze wsi...
Tam był taki park od ulicy Bronowickiej. Tam z dziećmi chodziłam. Na Bronowice tam, ale to nie te Bronowice, co później było to nowe osiedle, tylko stare Bronowice. To tam [ulica] Bronowicka była, bo tam park jest jeszcze, to od tego parku była i później przechodziło się przez rzeczkę –to chyba była Czerniejówka. Ja nie pamiętam już. Ale wiem, że szło się przez mostek. Po drugiej stronie były takie łąki. Ludzie wychodzili, bo nie było gdzie pójść, to tam [chodziło...
Miedzy młodzieżą były antagonizmy. Jakiś psycholog musiałby się wypowiedzieć, co jest ich przyczyną, no ale były antagonizmy, nie tyle antagonizmy, co patriotyzm dzielnicowy. Jak się chłopak zapędził do jakiejś dzielnicy, dziewczynę miał jakąś w tej dzielnicy, czy coś takiego, no to jak to powiedzieć... odbywała się męska rozmowa z nimi. Nie dochodziło do jakichś takich drastycznych scen jak teraz, że kijami basebolowymi zadeptali, czy zabili na śmierć. Oko podbili, zęba wybili, czy coś takiego. Tamci znów przyszli do jego dzielnicy...
Z rozwijających się budowli to bodajże w 1964 roku wybudowano wiadukt pod torami na ulicy... jak jedzie się na Piaski i Chełm, to teraz Męczenników Majdanka, obecnie nie Fabryczna tylko jak to się nazywa... Już teraz one wróciły do dawnych nazw i ja tak już przywiązałem się do tych starych nazw, i tak muszę się zastanawiać zanim powiem. To tam wybudowano wiadukt, no bo rzeczywiście robiły się kolejki straszne, bo pociągi dość często chodziły, bo to stacja rozrządowa, i tak...
Ja pamiętam tylko, jak moja mama kiedyś mi buciki kupowała w okolicach zamku. Tam handlowali, błoto było i były takie niskie zabudowania, to ja tyle pamiętam, że jeździłam tam z mamą, żeby mi kupiła te buty. I, notabene, jak kupiła mi te buty, jak poszłam w nich na deszcz, to w tę zelówkę to palec wchodził, no i miałam mokre, a w zelóweczkę palec wchodził. Takie były buciki. To pod zamkiem kupione, bo tam był taki targ. To było tutaj...