i udostępnienie online najcenniejszych zasobów, Janusz Hajkowski, ulica Lubartowska, ulica Kowalska, postój dorożek konnych w Lublinie, dorożki, furmanki, Liceum Śródziemnomorskie im. św. Dominika Guzmana, konie, Cyganie, furman, Dorożki, furmanki i platformy Jak się idzie od zamku [ulicą] Kowalską, to po prawej stronie – tuż przed dojściem do ulicy Lubartowskiej – był postój dorożek konnych. Stali ci fiakrzy, czekali na klienta. Tam w tej chwili jest szkoła – Liceum Śródziemnomorskie [im. św. Dominika Guzmana]. Dorożki miały taką budę przykrywaną z tyłu,...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Cyganie"
Przykro może jest powiedzieć, że milicja białoruska [w Brasławiu] była używana do akcji przeciwko Cyganom. Do akcji przeciwko Żydom ja nie słyszałem, żeby ta milicja była używana. Natomiast słyszałem, że była używana do ścigania i mordowania Cyganów. I to jeszcze sobie przypominam, że mnie na takie akcje rekwirowano mój rower. Takie [były] czasy, że oni na rowerach jechali na tą akcję i rekwirowali. Rowerów było mało w Brasławiu. Ojciec już nie żył, bo zmarł w 1942 roku, a to wszystko...
tragarze, grajkowie, oszczędzanie, Cyganie, powodzie, Czerniejówka, dzieciństwo, 11 Listopada, życie codzienne Przedwojenny Lublin Wieża ciśnień stała, to dzisiaj jeszcze tam jest znak taki po wieży ciśnień wybrukowany, jest innymi cegłami po prostu wyznaczone to miejsce, gdzie była wieża ciśnień. A wieżę ciśnień pamiętam stąd, że zawsze na początku roku szkolnego właśnie przy tej wieży ciśnień odbywał się targ podręcznikami szkolnymi. Sami uczniowie przynosili swoje książki, które mieli do sprzedania, i jedni od drugich kupowali. Cały targ odbywał się właśnie przy...
Jestem u karmelitów i kończy się msza. Siedzi Cyganka z dzieckiem przy wyjściu. Trzyma puszkę plastikową, pusta ta puska. Ja wychodzę, i myślę sobie tak wewnętrznie: „Nie dam grosza Cygance, bo dzieci od piersi prawie uczą żebraniny. Mogliby –są zdrowi –coś robić” I taką teorię głosiłem w domu, że daję jak mogę ludziom, którzy są w potrzebie. Staram się dać tam złotówkę, dwa złote, ale mówię: „Cyganowi nie dam” Tak kiedyś wygłosiłem. Wtedy, kiedy ją pominąłem, wyszedłem do połowy Świętoduskiej,...
Przejeżdżali taborem, a jakże, przejeżdżali taborem. Przed wojną tabory to była taka piękna rzecz, naprawdę. Tutaj jak są choinki takie duże koło Skowieszyńskiej, ten lasek co jest, to nieraz przyjeżdżał tabor, dwa takie wozy czy trzy nawet, to my tutaj do godziny dwunastej, nawet pierwszej siedzieli w tym [miejscu], jak oni śpiewali, jak oni grali, jak te ogniska [palili], no, coś pięknego. Szkoda, [że tego już nie ma], oni to też żałują tego. Było bardzo piękne, jak ci Cyganie [przyjeżdżali],...
Pamiętam czas, kiedy jeszcze Cyganie przyjeżdżali, tam gdzie ta skocznia. Przyjeżdżały cygańskie obozy, takie klasyczne, w tych swoich cygańskich wozach, rozkładali [się], rozpalali ogniska, śpiewali, leżeli na pierzynach, tam coś pichcili. Jako gówniarz chodziłem patrzeć, mieszkałem niedaleko, Poniatowskiego to było blisko. To i śpiewano, i tam tańczyli, i przychodzili też ludzie patrzeć, jak tam ten tabor cygański [funkcjonuje] i to latem mieli tam wyznaczone miejsce przez władze miejskie, było to w jakiś sposób legalne, ten ich pobyt. Zawsze kilka wozów...
Tabory cygańskie były na porządku dziennym przed wojną. Koło nas, tam gdzie my mieszkaliśmy na pierwszym mieszkaniu, był taki staw duży, łąki były, więc oni się tam rozmieszczali i tam ten tabor się zawsze zatrzymywał. Kilka dni był na ogół, mniej więcej tydzień. Konie luzem puszczali, bo konie miały się gdzie paść, bo tam soczysta dosyć trawa była, woda była tam, te konie kąpali, rozkładali namioty. Ja bardzo lubiłem wśród Cyganów przebywać i Cyganie mnie tak polubili, że mi zaproponowali,...
udostępnienie online najcenniejszych zasobów", "Sztandar Ludu", Wisniewski Romuald, Cyganie 2. Praca w redakcji „Sztandaru Ludu” i przyjaźń z Romanem Wiśniewskim Jak zacząłem pracować w redakcji „Sztandar Ludu” to Romek Wiśniewski już pracował. Był kierownikiem działu miejskiego. Było nas dwóch w redakcji, którzy nie należeli do partii. Tylko nas dwóch. Był bardzo dobrym dziennikarzem, dlatego był kierownikiem, mimo, że był młodszy ode mnie o rok. Później został kierownikiem działu sportowego. Miał takie pomysły, że umieszczał wiele zdjęć, a tym samym ja...
Oni mieli ciemną skórę, ubiór to mieli taki do samej ziemi, spódnice, takie bluzki szerokie, wszystko takie kwiaciaste, nie tak, że tam takie jednolite te spódniczki, kwiaciaste te ubrania, bluzki. Włosy czarne, długie, mieli te medale takie ze złota, kolczyki takie podkowy złote, na rękach pierścionki, pełno złota. Oni byli bogaci. Byłam na weselu u Cyganów, w Wirkowicach tu jak byłam, to byłam jeszcze panienką, a oni tu w Kobylim Dole stacjonowali, jechali taborami, dziesięć furmanek, więcej i stawali tam...
Domokrążcy w Lublinie w czasach PRL-u Często było słychać uderzenia młotkiem w metal „Ostrze noży, nożyki, halabardy, pilniczki!”. Było coś takiego jak na dawnej maszynie ręczny napęd, szlifierka i gospodynie wychodziły z domów i on na ulicy, nie pamiętam za jakąś sumę, za złotówkę czy coś za pięć złotych wszystkie noże, jakie były w domu to wyostrzył, wyostrzył, wyostrzył i przychodził, powiedzmy pojawiał się za trzy tygodnie, miesiąc, jak dawał znać, miał taki kawałek metalu i młoteczkiem w to stukał...
Przed wojną taksówek nie było, ja nie przypominam sobie. Wiem, że dorożki na pewno, a samochody osobowe to tylko prywatne i to niewiele. Wiem, że instytucje miały, na przykład ten Instytut, bo czasami jak myśmy gdzieś jechali to ojciec ten samochód dostawał, znaczy ktoś go zawoził oczywiście, bo nie miał nawet prawa jazdy. Była Krzyżanowskich restauracja i następna była zaraz Weppa. Cukiernia to była Ryszarda, przed wojną. [Z tak zwanych wariatów to] była jakaś taka Stefcia Pululu, [tak] ją nazywali....
Cyganów było dużo, całe tabory przyjeżdżały na tych furmankach pozakrywane. Gdzieś tam na łąkach zatrzymywali się, tam nocowali. Dużo było Cyganów przed wojną. Polacy to się ich bali, bo Cyganie byli złodziejami. Polacy się z daleka trzymali od Cyganów. Mój mąż mi opowiadał, że w Końskowoli byli Cyganie, jakiś czas stali nad rzeką, na łące, no i jakiś poszedł z Cyganami, z Cyganką poszedł. Nie wiem, czy on ożenił się jakoś po cygańsku, dość, że poszedł z Cyganami, przyłączył się...
Jak Cyganie przyjeżdżali do Lublina, to rozbijali obozy. Frajdą dla dzieci było pójść tam i obserwować namioty cygańskie. To było dla nas takie egzotyczne życie. Namioty, stroje cygańskie, tak jak dziś, szerokie spódnice. Dzieci, no jak to dzieci, biegały, popisywały się - miały gdzie biegać wokół tych namiotów. Cyganki śpiewały, Cyganie w karty grali, a my obserwowaliśmy życie cygańskie. No nie powiem, mam w rodzinie, chociaż właściwie nie mam z nimi kontaktu, kogoś ze stryjostwa kto ożenił się z Cyganką....
kradzież, obóz cygański Cyganie w przedwojennym Biłgoraju [Byli], ale tylko przejazdem. Przychodzili zawsze żeby dać coś, ukraść, tutaj w puszczy, mijając cmentarz, to tam w tym borku zawsze duży taki obszar był. Przy drodze, z tymi furami tam się zatrzymywali kupowali, która tam z nich ukradła, które kupiło coś z drobiu, palili ogniska, gotowali rosół. Zaraz [obok] rzeka płynęła, to tam płukali to wszystko te kartofle, te kury, co pocięli i tam gotowali, i na te wozy i później w...
Jeździły tabory, ładne mieli te bryki. Niektórzy, nie wszyscy. Ale w takim taborze to byli chyba biedni i bogaci. Bo jeden jechał jednym konikiem, siwym i tylko poduszki były przykryte jakimś prześcieradłem, a inny to miał karetę jak wagon, rzeźbioną, w środku obrazy były. Parę koni, konie takie wypaśnięte były. Jeździli, tylko nigdzie nie pracowali, a pieniędzy mieli. Mieliśmy pole pod lasem, ojciec koniczyny nasiał na siano. Wykosili, resztę końmi zdeptali, całą noc tam byli i kto tam mógł wiedzieć....
Pamiętam Cyganki, przeważnie z dzieckiem na ręku, chodzące po domach, powróżyć albo coś poprosić, to przypominam sobie. Obozowiska jeśli były, to gdzieś były za miastem, tak że ja nie stykałem się z nimi, po prostu nie widziałem. Wiem, że zawsze obozowali gdzieś w okolicy. Przejeżdżając na pewno obozowali, potem Cyganki chodziły, wróżyły, coś tam poprosić chciały. [Czy obawiano się tych Cyganów?] Bo ja wiem, folklor, tak po prostu. Trochę inni, trochę inni byli. A to, że legendy, że Cyganka potrafiła...
Cyganie przyjeżdżali tu masowo tymi taborami, lasy były i taki zakątek świata. Jeszcze tu nie było takich dróg, szos; błoto było. Bardzo dużo tych Cyganów jeździło. Po lasach kwaterowali, wróżki wróżyły – świat przedwojenny był całkiem inny.
Po wojnie był na Majdanku taki punkt repatriacyjny. Potem tam Cyganie mieszkali. Później te tabory spotykałem nawet w Kazimierzu będąc. Poszliśmy na basztę i z baszty patrzyliśmy, i widzimy, że jedzie tabor, chyba cztery zaprzęgi. No, Cyganie jadą. I za chwilę, nie wiem, gdzieś tam zakręcili, i w skok, z powrotem, tak jakby uciekali. No na wsi widziałem kiedyś też Cyganów. Gdzieś koło Krężnicy Jarej. Popasali i widziałem te ich namioty. To była tylko płachta przykołkowana do ziemi, tam w...
Sikorskiego, Cyganie Raz na jakiś czas przyjeżdżali Cyganie Przy ulicy, gdzie teraz na dole jest McDonald (obok ulicy Sikorskiego) stał drewniany most. Przy nim były działki. Tam znajdował się placyk, gdzie często z taborem przyjeżdżali i rozbijali się Cyganie. Mieli tam wodę, były działki, gdzie rosły jakieś jarzyny i tak dalej. Oprócz tego znajdowała się nieopodal dzielnica, gdzie można było pójść, powróżyć, jakąś kurę dostać czy zwinąć. Różnie to bywało. Cyganie przyjeżdżali tylko na jakiś czas i dalej jechali. My...
akwatinta Akwatinta to jest plama Akwatinta to jest plama. Płytę przykrywa się kalafonią i się prószy. Najczęściej to jest specjalna skrzynia. Ja tak stosuję. Istnieje specjalna maszyna, gdzie kalafonię się ściera i kładzie. Jest dmuchawa. Kiedyś to był wiatrak zainstalowany pod spodem. W połowie się otwiera, tam znajduje się ruszt. Wkłada się blachę. Tylko wpierw trzeba pokręcić. Ona pucuje to wszystko. Wtedy otwiera się na moment, wkłada się blachę i ona delikatnie opada. Jak raz jest za mało, to się...