Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Anna Proskura - relacja świadka historii z 26 września 2007

Lubelskie adresy Tekst

[Nazywam się] Anna Proskura, [urodziłam się w] Lublinie 23 maja 1923 roku. Przed okupacją mieszkałam na 1 Maja 19. [Podczas okupacji] mieszkałam tam, ale byłam wyrzucana kilkakrotnie, dlatego że zabierali mieszkania na cele jakieś wojskowe, dostałam mieszkanie raz na Kościuszki, narożny dom vis-à-vis kina, na pierwszym piętrze, z dużym balkonem. Pięć pokoi tam dali mi. Zamiana. Ale tam tylko rok, później zwolnili 1 Maja, wróciłam na 1 Maja [i mieszkałam tam] do [19]44 roku, do wyzwolenia. W następnym dniu przeniosłam...

Czytaj więcej

Edukacja i praca zawodowa Tekst

Skończyłam gimnazjum Czarneckiej w Lublinie, na Bernardyńskiej. Zastała mnie wojna, byłam wówczas w trzeciej klasie gimnazjum czy czwartej, nie pamiętam. Potem przez wojnę oczywiście nic. Zaraz po wyzwoleniu chodziłam na [nauczanie] przyspieszone, w rok się robiło dwa lata. Na Narutowicza, to było takie gimnazjum Żukowskiego, tam zrobiłam maturę. I skończyła się moja edukacja. Zaczęłam pracować w pedecie, byłam kierownikiem działu tekstylnego. Stamtąd przeszłam do wydziału kultury. [W 19]65 [roku] przestałam pracować, w [19]66 poszłam pracować do wydziału kultury w WPIA...

Czytaj więcej

Szkoła Powszechna nr 22 w przedwojennym Lublinie Tekst

To była szkoła 22 na Bronowicach. Tam chodziłam, tam była 22 i 11 – 22 to żeńska, 11 to męska. Wychowawczynią była pani Sasorska. Od 7 lat się chodziło. Wtedy była 7-klasowa [szkoła]. Bo ja robiłam 6 klas i szłam do gimnazjum, a kto nie szedł do gimnazjum, to jeszcze rok chodził i miał podstawówkę siedmioklasową. Jak ja chodziłam, to już później były 4 klasy gimnazjum i 2 liceum. Tak było. Poszłam do 1 klasy, 2, 3 jakoś i wybuchła...

Czytaj więcej

Gimnazja Heleny Czarneckiej i Wacławy Arciszowej w przedwojennym Lublinie Tekst

szkolnictwo, gimnazjum Heleny Czarneckiej, gimnazjum Wacławy Arciszowej, nauczyciele, Żydzi, żydowskie koleżanki Gimnazja Heleny Czarneckiej i Wacławy Arciszowej w przedwojennym Lublinie To było gimnazjum Heleny Czarneckiej, bo były prywatne przedtem [gimnazja], była Sobolewska, Arciszowa, kanoniczki, już nie pamiętam, jakie więcej. W każdym razie było bardzo fajno. [Nazwiska] dyrektorki już zapomniałam. [Do tego] gimnazjum to chodziły dzieci takie lepiej już sytuowane materialnie, bo na przykład w podstawówce miałam Hankę Lesieczyńską, ich było dwoje w domu, ojciec był jakimś tokarzem czy ślusarzem, to...

Czytaj więcej

Rodzina Tekst

[Babć] nie znałam, bo jak ja się urodziłam, to już ich nie było. Był tylko ojca mojego ojciec i mojej matki ojciec. Mojej matki ojciec, Mikołaj Waciński, mieszkał za cukrownią, na Włościańskiej. Tam mieli swój dom, to pamiętam. Przypuszczam, że miał coś wspólnego z cukrownictwem. Był dosyć dobrze sytuowany, miał jakieś stanowisko wyższe, miał synów, czyli wujków moich, którzy też pracowali w cukrowni i cukrownicze tam były nawet takie zabudowania prywatne, dostawali mieszkania cukrownicze, a później każdy się dorobił, budował...

Czytaj więcej

Dom rodzinny przy ulicy 1 Maja w Lublinie Tekst

To był budynek ubezpieczalni chyba, dobrze utrzymany, najlepiej na całej ulicy 1 Maja, bo był dozorca i było zawsze czysto, i była brama zamykana, i dzwonek był. To jest między Łęczyńską, Zamojską a placem Bychawskim, o ten kawałek, bo później, od placu Bychawskiego do dworca to jest zamknięte. A ja mieszkałam tu. Tu jest kino, ja jeszcze dalej za kinem, w stronę Zamojskiej. No i to był dom bardzo dobrze utrzymany, taki porządek był i było podwórko ładne, duże, długie...

Czytaj więcej

Dzieciństwo i młodość Tekst

Bardzo miałam bogate dzieciństwo. Bardzo dobre, bo przede wszystkim w dobrobycie, to się liczy. Rodziców miałam dobrze sytuowanych i nigdy niczego nie brakowało, chciałam to, to miałam to, chciałam taki bucik, to miałam taki bucik, taka mi się podobała sukieneczka, czy takie palteczko, mając 10 lat, pokazałam, że chcę, to i miałam to. No i zawsze miałam opiekę i przede wszystkim miałam ojca dobrego, w sensie tym, że też zawsze mówił, że córki wprowadza w świat, co roku wyjeżdżał i...

Czytaj więcej

Obchodzenie świąt w przedwojennym Lublinie Tekst

U nas święta [obchodzono] bardzo elegancko i bardzo rodzinnie. Mój ojciec szalenie cenił rodzinę, mówił, że rodzina jest najważniejsza. Dzisiaj jest inaczej, dzisiaj jest telewizor, dzisiaj jest tylko kumpel i koniec. Dawniej było jeszcze inaczej. Więc u nas jak były święta, to za mało było tych świąt. Jak było Boże Narodzenie, to w pierwszy dzień świąt była cukrownia, w drugi dzień świąt była Zamojska, bo na Zamojskiej mojej matki brat cioteczny miał fabrykę wody i lemoniady Zdrój Lubelski. Też bardzo...

Czytaj więcej

Żydzi i dzielnica żydowska w Lublinie Tekst

[Ojciec] miał naszykowanych ileś beczek jakiejś tam farby i miał wysłać to wagonami kolejowymi do Poznania, do kogoś i ekspedient rozpoczął jedną [beczkę] i tam brakowało tej farby dwa czy trzy kilogramy, ojciec się zdenerwował, mówi: „No, to trzeba uzupełnić, a to dziś sobota”. A nikt nie miał, tylko Żydzi. I mówi: „Masz rowerek – ja miałam lat wtedy ile, 12, 13 – jedź do Żyda, tylko żeby cię nikt nie widział, że ty jesteś ode mnie, bo bym się...

Czytaj więcej

Stosunki polsko-żydowskie w przedwojennym Lublinie Tekst

Na poziomie kulturalnym, że tak powiem, to nie było takich różnic, tylko łobuzerka czasami była, to dokuczali Żydom, ale jeśli chodzi tak normalnie, to byli tolerowani. Tylko rywalizacja, jeśli chodzi o handel, była ogromna. Bo muszę powiedzieć, że na przykład kulowcy, studenci z KUL-u, robili takie hece, że jak szły takie dwie Polki, miały sklep, załóżmy, polski, a obok żydowski, weszły do żydowskiego i tam coś kupowały w jakiejś galanterii, jakieś tam majteczki, staniczki, to jak wyszły z tego sklepu...

Czytaj więcej

Aresztowanie i pobyt w więzieniu na Zamku w Lublinie Tekst

To było 22 września [19]41, godzina jedenasta w nocy, przyszli Niemcy. Ojciec akurat przyszedł na sobotę i niedzielę z Łopiennika, bo był na wsi tam, w lesie, tam miał jakąś jeszcze dalszą rodzinę i tam go przygarnęli, i tam był właśnie w organizacji. Przyszedł do domu do nas i ktoś podszpiclował, że należy do organizacji, że my przecież jesteśmy wszyscy [w organizacji]. Przyszli o jedenastej w nocy aresztować. Ogólnie się mówiło „organizacja”, czy to był WiN, czy to było NSZ,...

Czytaj więcej

Współwięźniarki z więzienia na Zamku w Lublinie Tekst

Co w tej [mojej] celi na przykład charakterystyczne, że moje te panie były bardzo kulturalne: „No, matematyczka, podziel tę czekoladę – jest dwanaście kostek czy szesnaście, a nas jest dwanaście – podziel, boś ty matematyczka, twoje dzieło”. Te panie były z Białej Podlaskiej. To były profesorki, zespół profesorek z gimnazjum, który w czerwcu został przez Niemców wezwany w celu omówienia pracy na wrzesień, rozpoczęcia roku szkolnego. Więc one wszystkie przyszły na tę niedzielę ubrane elegancko na biało, w kostiumikach, w...

Czytaj więcej

Warunki w więzieniu na Zamku w Lublinie Tekst

Moja cela była nieduża, naprawdę nieduża, trzy i pół na cztery? Było jedno okienko wąskie, zakratowane, były prycze, na którychśmy spały, ale nie mogły być rozłożone, bo byłoby [ciasno], środkiem to by tylko przesunął się, te prycze były zarzucane na ścianę na takie haki, tylko była opuszczona na jednej ścianie prycza i na drugiej po to, żebyśmy mogły gdzie siąść, bo jak nie było gdzie siąść, to w kucki siadały panie na podłodze nawet, przecież siadałyśmy. I taki malutki był...

Czytaj więcej

Załoga więzienia na Zamku w Lublinie Tekst

Były dwie strażniczki, Królikowska i Polakowska. Polakowska była nawet w ciąży, bo była z dużym takim brzuszkiem. One miały za zadanie rano nas do apelu przygotować, potem wypuszczać nas do ubikacji i wypuszczać nas na spacer. To były trzy [punkty]. One zawsze siedziały na korytarzu, tak miały dyżur. Za moimi drzwiami na korytarzu był kran z wodą, to nieraz się popukało i prosiło, żeby można było w menażkę wody wziąć, bo się pić chciało czy tam coś, czy popłukać gardło...

Czytaj więcej

Proces Bernarda Lella Tekst

Wojna [w Lublinie] się skończyła, mieszkamy na Skłodowskiej, rok [19]45, chyba luty czy marzec, dzwonek rano. „Proszę państwa, czy możemy wejść?”. Pan i pani, przedstawiają się: „Ja jestem z Tczewa, jestem siostrą Bernarda Lella”. A my mówimy: „Nam to nic nie daje”, bo my nie wiedzieliśmy, że on nazywa się Lell. „To ten pan, który was aresztował”. „A co się stało?”. „Proszę państwa, jest jego proces w Lublinie, na Krakowskim Przedmieściu – w tym sądzie koło murku z kwiatami –...

Czytaj więcej

Sławomir Jurgo Tekst

Na Zamku największy bohater to był Sławek Jurgo. U mnie przecież grał z nami, u nas nocował stale, prywatkiśmy robili, bo on grał na skrzypeczkach, ja na pianinie, siostra na pianinie i Jurgo jeszcze miał kolegę z Tczewa, który grał na harmoszce; przynosił taką harmoszkę, a później ja miałam harmoszkę, tę, którą mam jeszcze, na 60 basów. Taką prywateczkę w domu robiliśmy i później wszyscy nocowali, wszystko [było] zaciemnione, tak nie głośno bardzo, bo na ulicy 1 Maja jakby szedł...

Czytaj więcej

Praca podczas wojny Tekst

W wojnę takie potajemne kursy były, no, ale ja to nie miałam nawet kiedy robić, bo i to więzienie było, po tym więzieniu jak wyszłam, to zaczęliśmy się jakoś starać gdzieś coś pracować, bo na roboty wywozili do Niemiec. Z Arbeitsamtu przychodziło wezwanie na roboty do Niemiec, a ponieważ uczyłam się niemieckiego języka na gwałt, bo tak mi było szkoda, że byłam na Zamku i nie znałam niemieckiego, nie mogłam wiedzieć, co oni szwargoczą między sobą, jak poznałam język niemiecki,...

Czytaj więcej