Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Ucieczka do Baranowa i walki o Puławy w 1944 roku - Irena Antosiewicz - fragment relacji świadka historii z 23 czerwca 2004

W 1944 roku uciekaliśmy do Baranowa. Furmanki poprzyjeżdżały, pozabierali wszystkich lokatorów, a myśmy czekali na swoją furmankę i w ostatniej chwili żeśmy się na nią załadowali. Mama, moi bracia i wujek, wszyscy do tego Baranowa mieliśmy jechać. I kiedy była stacja Ruda Czechowska, tam był las, przez las trzeba było jechać, i Niemcy zatrzymali wszystkich, oddzielili mężczyzn i kobiety, i mama się nie zgodziła i żeśmy wrócili wszyscy do Puław. I właśnie na ulicy Gdańskiej u wujka żeśmy w piwnicy siedzieli. I dopiero jak Niemcy uciekali i wysadzili most w Puławach, to nas zasypało w tych okopach, bo myśmy wtedy siedzieli na polu. Już wtedy tu Rosjanie od lasu szli, a Niemcy uciekali, no i tak siedzieliśmy w tych okopach, leci Niemiec z takim granatem, rękę opuścił, poleciał dalej. I zaraz ich zastrzelili, bo od lasu szli ci Rosjanie. No i ten most wysadzili, nas tam zasypało w tym okopie. I następnego dnia, tak jak każdy stał, tłumoczek mały w rękę i na piechotę przez las żeśmy uciekli do tego Baranowa. Na drugą noc jak żeśmy się tylko do tego Baranowa dostali, mieszkaliśmy w takiej stodole, to przyszli bandyci i zabrali nam to co żeśmy mieli. Nawet słoniny kawałek na sznurku wisiał to ucięli. Bratu zabrali gitarę, marynarkę. Mieliśmy wujka w Kurowie, on pracował w gorzelni, tam w majątku. Jakoś dowiedział się skądś o nas. Konie przysłał z majątku i zabrali nas do Kurowa. I myśmy już prawie do końca wojny w tym Kurowie byli. I w 44 roku już jak front ustał, już jak przyszli Sowieci, tośmy wrócili. To było parę miesięcy, bo te działania przy Puławach to się dopiero w styczniu 45 roku skończyły. Byli tacy, którzy [zostali w Puławach] i tam pilnowali ładu, porządku. Wujek był cały czas w Puławach, a myśmy siedzieli tam [w Kurowie] aż się skończyło to wszystko.