Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Ubrania - Maria Bujalska - fragment relacji świadka historii z 16 marca 2018

Świętej pamięci mama Ryszarda nauczyła [moje córki] robić na szydełku i na drutach, to jeszcze do dzisiaj są takie niektóre dzieła, które pozostały, pozabierały albo jeszcze na pamiątkę trzymają. Wszystko się szydełkowało i szyło. Moja mama była krawcową z zawodu, w okresie panieńskim, to jeszcze chodziła od domu do domu i szyła dla całych rodzin. Męża siostra szyła, moja bratowa –mojego brata żona też szyła. I ja przy nich wszystkich też się taką trochę chałupniczą krawcową stałam. Tak że mając pięć lat uszyłam sobie już pierwszy szlafroczek, a później to były różne przeróbki. Męża siostra jak przyjeżdżała, to mówi: „Ja wam paczek nie przysyłam, ale przywożę walizkę swojego ubrania. Nigdy tego nie zabieram –co chcecie, to z tym róbcie. Przerabiajcie, rozdawajcie, jak macie za dużo” A ja mówię: „A czym się możemy odwdzięczyć?”–„No w Anglii to nie wiedzą co to jest biały ser. To może być biały serek, może być miód, mogą być grzybki suszone” Taka wymiana następowała.

Myśmy to przerabiały, szyły, z większego robiły mniejsze. Takie sweterki, to moja córka nosiła starsza, później nosiła młodsza, a później tej położnej, ona też ma trójkę dzieci, to jej dzieci nosiły. Spodenki, sweterki, a to były bardzo ładne sweterki z takimi różnymi wzorkami, tak że jak nasza młodsza córka chodziła tu do podstawówki, to kiedyś nauczycielka po lekcjach mówi: „Słuchaj Renata, tak obserwuję, że ty masz takie ładne bluzeczki, sweterki. Może jak masz za dużo, to może byś mnie odstąpiła?” Takie były czasy, że nauczycielka uczennicy pytała, skąd masz i może byś się podzieliła ze mną. Tak że myśmy byli wtedy wyróżnieni tymi darami z zagranicy. To były lata sześćdziesiąte-siedemdziesiąte. Te krempliny różne, koszule, których nie trzeba prasować. To był taki dobry zaszczyt dla nas.